Koronawirus. Wyniki testów sportowców z COS-u w Spale przyszły z opóźnieniem. "To trudne procedury badawcze"

Newspix /  RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Damian Czykier (z lewej)
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Damian Czykier (z lewej)

Dziewięć godzin niepewności przeżyła grupa polskich sportowców, która w poniedziałek weszła do COS-u w Spale. Wyniki swoich testów na koronawirusa mieli poznać we wtorek o 14, musieli poczekać do 23. Na szczęście wszyscy okazali się zdrowi.

W tym artykule dowiesz się o:

- W poniedziałek rano przyjechaliśmy i spodziewaliśmy się, że we wtorek rano wszystko będzie jasne. Po południu trener dzwonił do lekarza, bo jeszcze nic nie wiedzieliśmy i zaczęliśmy się martwić czy zgodnie z planem będziemy mogli wyjść na trening o godzinie 16.30. Okazało się, że nie możemy, że w zamknięciu musimy być do środy - opowiadał w rozmowie ze Sport.pl Damian Czykier, reprezentant Polski w biegu na 110 metrów przez płotki.

- Im bardziej się to wszystko przedłuża, tym mocniej się niepokoję. Człowiek sobie myśli, że może badanie nie dało pewności i trzeba będzie powtórny test zrobić. Że gdyby wszystko było dobrze, to pewnie już by przyszła informacja - mówił we wtorek najlepszy polski płotkarz.

Jak się okazało, 27-letni lekkoatleta nie był jedynym gościem otwartego na nowo COS-u, który czekał na wynik testu na koronawirusa dłużej, niż zakładał. - Wyniki 22-osobowej grupy, która weszła do Spały w poniedziałek, miały przyjść we wtorek o godzinie 14. Było jednak opóźnienie i dostaliśmy je dopiero o 23. To są trudne procedury badawcze.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"

Laboratorium musiało je powtarzać, wdrażać nową procedurę - tłumaczy w rozmowie
z WP SportoweFakty doktor Jarosław Krzywański, kierownik warszawskiego oddziału Centralnego Ośrodka Medyczyny Sportowej oraz lekarz kadry lekkoatletów.

- Na szczęście mamy już komplet wyników badań, wszystkie dały rezultaty negatywne. Wszyscy goście COS-u są zdrowi i trenują. I niech tak zostanie - dodaje dr Krzywański, który razem z szefem COMS doktorem Hubertem Krysztofiakiem uczestniczył w opracowywaniu planu przywracania COS-ów do życia.

W Spale trenuje w tej chwili 59 osób. 37 przyjechało w piątek - to lekkoatleci (m.in. wicemistrz świata w skoku o tyczce Piotr Lisek), pływacy i pięcioboiści. Oni wyniki przeprowadzonych "na wejściu" testów na koronawirusa dostali bez opóźnień i w sobotę zaczęli pracę. 22 osoby z grupy poniedziałkowej - lekkoatleci, badmintoniści, szermierze na wózkach i parałucznicy - mogą trenować od środy.

Na wyniki pobranych próbek wciąż czekają reprezentanci Polski w kajakarstwie i wioślarstwie (m.in. medalistki IO Marta Walczykiewicz, Beata Rosolska i Agnieszka Kobus-Zawojska), którzy w poniedziałek weszli do drugiego z otwartych na nowo ośrodków - w Wałczu. - To grupa około 50 osób. Lada moment mają dostać rezultaty - wyjaśnia dr Krzywański.

Jeśli pilotażowy etap powrotu sportowców do COS-ów przebiegnie bez zakłóceń, w kolejnych tygodniach zostaną uruchomione kolejne ośrodki - w Cetniewie, Szczyrku i w Zakopanem.

Czytaj także:
Koronawirus. Pandemia okazją dla dopingowiczów? Witold Bańka ostrzega oszustów
Adam Kszczot: Ten rok to przecież nie koniec świata [WYWIAD]

Komentarze (0)