Zabrakło kilku dni. Kamila Skolimowska odeszła wtedy, kiedy nie mogła być już lepsza

PAP / Na zdjęciu: Kamila Skolimowska
PAP / Na zdjęciu: Kamila Skolimowska

- Jej brak to ogromna strata - mówią dziś jej przyjaciele. Mija 12 lat od nagłej śmierci Kamili Skolimowskiej, która była szokiem dla całego środowiska sportowego w Polsce.

Vila Real de Santo Antonio, Portugalia. Kończy się obóz przygotowawczy polskich lekkoatletów. Grupa młociarzy wspólnie jedzie na środowy trening. Jutro Tłusty Czwartek, rozmowa schodzi na przyjemniejsze tematy niż przerzucanie kilogramów na siłowni.

- Pamiętam do dziś, jak opowiadała, jakie pączki zje następnego dnia - wspomina Szymon Ziółkowski.

Kilka godzin później Kamila Skolimowska nagle traci przytomność. Gdy karetka jest w drodze, odzyskuje świadomość. Wydaje się, że dochodzi do siebie, próbuje całą sytuację obrócić w żart. Do ambulansu wchodzi o własnych siłach. Tam jednak mdleje po raz kolejny.

Reanimacja trwa godzinę, ale nie przynosi efektu. 18 lutego 2009 roku jest czarnym dniem dla polskiego sportu. Mistrzyni olimpijska i dwukrotna medalistka mistrzostw Europy w rzucie młotem umiera w wieku 26 lat.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: trochę wolnego miejsca, mata, ręcznik... Tak trenuje znana trenerka

Zabrakło kilku dni

- Zadzwonił do mnie Piotrek Małachowski i powiedział, że Kamila nie żyje. To był ogromny szok, nie mogłem tego pojąć. Do dzisiaj pamiętam, co dokładnie robiłem, gdy odebrałem ten telefon - wspomina tragiczny dzień Tomasz Majewski, wówczas aktualny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

Śmierć koleżanki wywołuje grobową atmosferę na zgrupowaniu. Dominuje płacz i niezrozumienie, choć w Portugalii Skolimowska narzekała na problemy ze zdrowiem.

- To był szok, nikt z nas nie mógł się tego spodziewać. Mówiła wprawdzie o dusznościach, ale w Polsce diagnozowano to jako początki astmy czy alergię. W sobotę mieliśmy wracać z Portugalii, na poniedziałek była umówiona do lekarza na gruntowne badania. Zabrakło kilku dni... - mówi po latach Ziółkowski.

Już na kilka miesięcy przed wyjazdem Skolimowska zauważyła, że dzieje się coś niedobrego. Łapała zadyszkę nawet podczas wchodzenia po schodach. Ona, przez lata przyzwyczajona do regularnego i ciężkiego treningu. Lekarze jednak rozkładają ręce.

Przyczynę śmierci wyjaśnia sekcja - zator tętnicy płucnej spowodowany nierozpoznaną zakrzepicą. Podczas obozu 26-latka narzekała na bolącą łydkę, a przeprowadzone masaże uruchomiły zakrzep, który doprowadził do zatoru.

- Była jedną z tych osób, która dokładnie monitorowała swoje zdrowie, tym bardziej był to dla nas szok. Tak młoda, wysportowana osoba... Sytuacja też wydawała się niegroźna, a skończyła tragicznie. Przecież była młodą, zdrową osobą. Jej śmierć była wielką tragedią dla nas i dla całego polskiego sportu - dodaje Ziółkowski.

Pogrzeb odbywa się 26 lutego w Warszawie, cztery dni po jej planowanej wizycie u lekarza. Na trumnie napis: "Odchodzimy wtedy, gdy nie możemy być już lepsi".

Pozostała sobą

- Jaka była? Może wszyscy to ciągle powtarzają, ale prawda jest taka, że była niezwykle ciepła i koleżeńska. Z racji uprawiania konkurencji rzutowych spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, trzymaliśmy się razem. Jedno wspomnienie związane z Kamilą? Za trudne, mam ich mnóstwo - wspomina koleżankę Majewski, dziś wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Do tego ambitna. Mimo dużych sukcesów i rozpoznawalności, która mogła otwierać jej drzwi w wielu atrakcyjnych miejscach, nie chciała iść na skróty. Uzyskała licencjat w Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej, a potem ukończyła studia menedżerskie na Uniwersytecie Warszawskim.

Ziółkowski porównuje ją z kolei do Władysława Komara, wielkiej postaci polskiego sportu, słynącego z niebanalnego poczucia humoru, przy którym nie można było się nudzić.

- Zawsze powtarzam, ze ona była "Komarem w spódnicy". Wprowadzała mnóstwo kolorytu w towarzystwo, miała ogromne poczucie humoru. To, że jej z nami nie ma od tylu lat, to ogromna strata.

Mnóstwo wspomnień z Kamilą Skolimowską ma także wspomniany już Małachowski. Byli rówieśnikami, ale gdy on powoli rozpoczynał karierę, ona zdobyła w Sydney złoty medal igrzysk olimpijskich. Choć nie miała jeszcze skończonych 18 lat, stała się jedną z gwiazd polskiego sportu.

- Żaden sukces jej nie zmienił. Tu ogromną rolę odegrali jej rodzice, którzy tak ją wychowali i wskazali życiową drogę. Zdobycie w wieku 17 lat złotego medalu olimpijskiego mogło przecież różnie na nią wpłynąć. Ona pozostała sobą - przekonuje jeszcze Ziółkowski.

Małachowski doskonale pamięta, gdy to on odniósł pierwszy wielki sukces i stanął na drugim miejscu podium na igrzyskach w Pekinie w 2008 roku. Po zawodach najwięcej godzin przegadał właśnie ze Skolimowską (WIĘCEJ TUTAJ).

- Wyjaśniła mi, jak wszystko będzie teraz wyglądać. Że za chwilę czas zacznie szybciej płynąć, a wokół mogą pojawić się ludzie, którzy zechcą mnie wykorzystać. Mówiła, że trzeba będzie uważać, podchodzić do pewnych spraw na chłodno. Wiele z tych rzeczy sprawdziłem na własnej skórze. Okazało się, że Kamila miała rację.

Pamięć 

W czwartek mija 12 lat od tragicznej śmierci polskiej lekkoatletki, jednak pamięć o niej wciąż jest żywa. Dzięki rodzicom, byłemu narzeczonemu Marcinowi Rosengartenowi i grupie przyjaciół. Założono fundację jej imienia, która zachęca młodych ludzi do sportu i pomaga czynnym zawodnikom.

Od 12 lat organizowany jest również Memoriał im. Kamili Skolimowskiej, na który co roku ściągają gwiazdy światowej lekkoatletyki, by wymienić tylko takie nazwiska jak Renaud Lavillenie, Dafne Schippers, Ryan Crouser, Johannes Vetter czy największe polskie ikony tego sportu.

Impreza ma już swoją renomę i przyciąga do Polski coraz wielkie nazwiska.

- Dla nas występy na jej memoriale to obowiązek. Cieszy mnie, że co roku pojawia się tu tak wielu lekkoatletów i że sponsorzy od lat angażują w tę imprezę - przekonuje Małachowski, który wraz z Tomaszem Majewskim są ambasadorami wspomnianej fundacji.

Jeszcze ważniejsze jest, że promowane są życiowe wartości, które Kamila Skolimowska uosabiała.

- Dla wszystkich Kamila nadal jest i pozostanie wzorem do naśladowania. Udowodniła, że nawet w tak młodym wieku można odnosić sukcesy i pozostać sobą. Jestem przekonany, że pamięć o niej nigdy nie zginie.

Marcin Lewandowski znów pobił rekord Polski!

Źródło artykułu: