Będąca w rewelacyjnej formie Justyna Święty-Ersetic miała być najsilniejszą bronią polskiej sztafety 4x400 metrów w finale Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu. Niestety, w ostatniej chwili nasza wicemistrzyni HME doznała kontuzji i nie była w stanie pobiec.
Trener Aleksander Matusiński podjął nagłą decyzję i jako zastępczynie wybrał Aleksandrę Gaworską. Biegaczka dowiedziała się że pobiegnie w finale, i to na ostatniej zmianie, zaledwie na 30 minut przed startem!
- Jak zareagowałam? Byłam przerażona, wręcz sparaliżowana! - przyznała po finale lekkoatletka, która spisała się znakomicie i utrzymała dla Polek trzecie miejsce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał
- Wielka zasługa koleżanek, że udało mi się dobrze pobiec. Bardzo mnie wspierały przed samym startem. Podczas biegu skupiłam się, żeby nikt mnie nie wyprzedził, choć już sama nie wiem. Nie pamiętam z niego nic! - wyznała biegaczka.
Pod wrażeniem postawy starszej koleżanki była biegnąca na pierwszej zmianie Natalia Kaczmarek. - To była bardzo trudna sytuacja, bo przecież wszystko stało się w ostatniej chwili. Ola spisała się jednaka znakomicie - oceniła.
- Dla mnie to duży sukces i wreszcie taki może przełomowy moment w karierze. Od trzech lat nie mogłam zrobić progresu, teraz wreszcie udało się coś wywalczyć. Zupełnie się nie spodziewałam, że przywiozę z tej imprezy medal. Mam nadzieję że nie zawiodłam trenera - podsumowała skromna biegaczka.
Przypomnijmy, że z powodu kontuzji do dyspozycji trenera nie mogły być również Iga Baumgart-Witan i Anna Kiełbasińska. Z występu w HME zrezygnowała z kolei Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka.
Z Torunia - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Wielki występ Polaków w HME. Czytaj więcej--->>>