Niemcy i Brytyjczycy chcieli wyjaśnień po HME. "Zrobiliśmy super robotę"

Getty Images / Na zdjęciu: Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu
Getty Images / Na zdjęciu: Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu

- Zrobiliśmy super robotę - mówi dyrektor HME w lekkoatletyce Krzysztof Wolsztyński. Tak odpowiada na zarzuty ze strony Brytyjczyków o niedopełnienie procedur sanitarnych. Zadowolona z organizacji imprezy jest także European Athletics.

51 pozytywnych wyników w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Dokładnie u tylu czołowych lekkoatletów zdiagnozowano koronawirusa. Wspólny mianownik? Wszyscy brali udział w Halowych Mistrzostwach Europy w Toruniu. Czy organizatorzy imprezy nie dopełnili procedur?

To sugerują m.in. Niemcy i Brytyjczycy, jednak już spotkali się ze zdecydowaną odpowiedzią z Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej, a także przedstawicieli polskiej strony.

"To jest mistrzostwo świata"

Przypomnijmy, że jeszcze przed rozpoczęciem HME koronawirus wykluczył z udziału w imprezie Ewę Swobodę (bieg na 60 m) W trakcie wyszło na jaw, że COVID-19 stwierdzono wśród członków męskiej sztafety 4x400 metrów, która musiała zrezygnować ze startu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokujące sceny. Piłkarze niemal zlinczowali sędziego!

Były to jednak pojedyncze przypadki w skali całych mistrzostw. Liczby poszły w górę już po zawodach. U naszych zachodnich sąsiadów wykryto siedem pozytywnych przypadków, w kadrze Wielkiej Brytanii 10. Najwięcej potwierdzonych zakażeń ogłosili do tej pory Włosi, bo 12.

Brytyjska federacja lekkoatletyczna zażądała wyjaśnień od organizatorów HME. I jak wyjaśnia nam dyrektor generalny zawodów Krzysztof Wolsztyński, European Athletics postawiło sprawę jasno.

- Brytyjczycy napisali do europejskiej federacji i otrzymali odpowiedź, że my jako organizatorzy Halowych Mistrzostw Europy zrobiliśmy wszystko tak, jak należy, postępowaliśmy zgodnie z protokołem. Na 1800 osób jakie pojawiły się w Toruniu, pojawiło się zaledwie kilka przypadków pozytywnych. Uważamy, że to jest mistrzostwo świata - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wolsztyński zwraca uwagę, że Toruń podjął się ogromnego trudu, jakim było zorganizowanie tak wielkiej imprezy w czasie pandemii i to pod dachem, gdzie wirus może rozprzestrzenić się znacznie szybciej niż na świeżym powietrzu.

- Podjęliśmy się wielkiego wyzwania w trudnych czasach. Francuzi przecież odwołali mistrzostwa Europy na otwartym stadionie, nikt nie chciał się podjąć organizacji tak dużej imprezy w hali. Zrobiliśmy to jako pierwsi i europejska federacja jest zdania, że zrobiliśmy super robotę - zapewnia.

"Mam pretensje o jedno"

I rzeczywiście - w Arenie Toruń panowały surowe zasady, m.in. w kwestii noszenia maseczek. Akredytacja, na której był zapisany elektronicznie wynik aktualnego testu na COVID 19, była sprawdzana podczas każdego wejścia na teren obiektu. Wolontariusze nie mieli litości dla uczestników imprezy i nakazywali zakrywanie nosa i ust, także sportowcom w strefie wywiadów.

Wolsztyński: - Badaliśmy wszystkich regularnie, nikt bez aktualnego, negatywnego wyniku nie mógł dostać się do środka. Wydaliśmy na to bardzo dużo pieniędzy. W tym względzie naprawdę nic nam nie można zarzucić.

Dyrektor organizacyjny HME twierdzi, że jego odpowiedzialność kończyła się, gdy uczestnicy opuścili już toruński obiekt.

- My przestrzegaliśmy wszystkich zasad, ale nie mogliśmy mieć już wpływu na to, co robili lekkoatleci poza Areną Toruń, czy ktoś wychodził z hotelu czy też nie. Dobrze wiemy, że nawet przy zachowywaniu zasad można się zarazić. Jedyne, o co mam pretensje, to że okoliczności samych badań nie wyglądały idealnie - przyznaje.

Przypomnijmy, że każda z akredytowanych osób - sportowiec, trener, działacz czy dziennikarz - musiała pojawić się w Toruniu z aktualnym, negatywnym wynikiem testu, a na miejscu przejść go jeszcze raz. Samo badanie trwało kilka sekund, jednak czas oczekiwania na wynik dla wielu dłużył się w nieskończoność. Pechowcy czekali nawet po kilka godzin.

- Obiecano nam, że będzie to wyglądać inaczej, że oczekiwanie na wynik testu będzie trwało krócej. Życie to trochę zweryfikowało, ale robiliśmy to pierwszy raz - wyjaśnia.

Toruń gotowy na większe wyzwanie

Nie jest tajemnicą, że Toruń będzie się teraz starał o organizację Halowych Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce. Według Wolsztyńskiego sukces, za jaki uznano przebieg ostatniej imprezy, pomoże w tym procesie.

- W Toruniu rozmawialiśmy z prezesem World Athletics (Światowa Federacja Lekkoatletyczna) Sebastianem Coe i był nam wdzięczny, że podjęliśmy się tego zadania, jakim była organizacja HME. Mamy już teraz niezbędne doświadczenie i jesteśmy gotowi na jeszcze większe wyzwanie - zapowiada.

Na konferencji podsumowującej HME ogłosił to również prezydent Torunia, Michał Zaleski.

- Gdy tylko zostanie otwarty konkurs do organizacji Halowych Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce, Toruń będzie gotowy, by złożyć swoją ofertę - mówi Wolsztyński.

W 2022 roku Halowe Mistrzostwa Świata odbędą się w Belgradzie, rok później lekkoatleci mają rywalizować w Nankinie, które pierwotnie miało gościć imprezę w 2020 roku. Zawody zostały przełożone ze względu na wybuch pandemii koronawirusa.

AKTUALIZACJA:
Już po publikacji artykułu o naszej redakcji zgłosiła się firma Inno Genne S.A, właściciel CBDNA, które odpowiadało za testowanie na HME w Toruniu i poprosiło o sprostowanie słów Krzysztofa Wolsztyńskiego dot. czasu oczekiwania na wyniki badań podczas HME.

Treść publikujemy poniżej:

"Centrum Badan DNA jako wykonawca testów w ramach podpisanej umowy był zobowiązany do wykonania testów genetycznych i przekazania wyniku organizatorowi do 1 godziny. Okres tez został dochowany. Przeważająca większość wyników wydawana była w ciągu 25-30 min, a w przypadku dużego, jednoczesnego, "spiętrzenia" sportowców wymagających badań, okres ten nie przekraczał 45-50 min. więc termin 60 minut nie był ze strony laboratorium przekroczony.

Podobne nasze systemy testowania RT-LAMP działają z sukcesem na lotniskach w Krakowie i Poznaniu i jakiekolwiek opóźnienie w testowaniu pasażerów doprowadziłoby do opóźnienia odlotu samolotu.

Wyniki zgodnie z umową były przekazywane do organizatora i nie możemy brać odpowiedzialności za fakt iż organizator na bieżąco nie przekazywał ich zawodnikom czy zaproszonym na imprezę gościom.

Organizator zrezygnował z użycia naszego systemu informatycznego który automatycznie przekazuje wyniki Pacjentom, wiec zgodnie z wolą organizatora, wyniki były przekazywane do niego i on odpowiadał ze poinformowanie sportowców, sztabów czy komentatorów"

Źródło artykułu: