HME Toruń 2021. Nagroda za wielkie poświęcenia. Radość i wzruszenie Pawła Wiesiołka
12 lat wyrzeczeń, trudnych decyzji, choćby takiej jak rozstanie z rodziną. Paweł Wiesiołek zmienił swoje życie, żeby odnieść sukces na wielkiej imprezie. W niedzielę odebrał nagrodę za swoją pracę - medal Halowych Mistrzostw Europy w wieloboju.
W niedzielę w końcu marzenie się spełniło. Choć złoty medal Halowych Mistrzostw Europy zdobył Patryk Dobek, po srebro w Toruniu sięgali m.in. Michał Haratyk czy Justyna Święty-Ersetic, to największą radość prezentował nasz brązowy medalista w siedmioboju.
Po ostatniej konkurencji i prezentacji ostatecznych wyników 29-latek wręcz oszalał ze szczęścia. Najpierw pojawił się ogromny uśmiech, po dekoracji już łzy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał- Naprawdę jestem wzruszony, nie będę nawet tego ukrywał. Czekałem na to 12 lat, ale wreszcie mam ten wyśniony, wymarzony medal - mówił potem dziennikarzom. I nie ukrywał też, jak trudne decyzje musiał podjąć w ostatnim czasie, żeby spełnić swoje marzenie.
A dramaturgii nie brakowało. Przypomnijmy: przed kończącym rywalizację biegiem na 1000 metrów dawało mu około siedmiu sekund nad czwartym Estończykiem Risto Lillemetsem i około jedenastu nad świetnie biegającym Holendrem Rikiem Taamem.
Holender od samego początku ruszył do odrabiania strat i z każdym okrążeniem powiększał przewagę, a Wiesiołek prowadził drugą grupę i pilnował, by przewaga nie była zbyt duża. Ostatecznie Holender wygrał z Polakiem, który dobiegł do mety drugi o niespełna osiem sekund. To wystarczyło.
Wiesiołek zaryzykował i poświęcił wiele. Postanowił zmienić trenera i podjął współpracę z Michałem Modelskim. W tym celu przeprowadził się nad morze, zostawiając w Warszawie żonę i przyjaciół. - W ostatnim czasie to było małżeństwo na odległość, to było dla mnie najtrudniejsze. Wiem też, że ucierpiały też na tym moje przyjaźnie. Było wiele perypetii i trudnych chwil - ujawniał.
Jeszcze na początku roku przekonywał w rozmowie z TVP Sport, że początki nie były łatwe.
- Kiedy zmienia się trenera, trzeba pamiętać, że zmiana może wyjść szybko, ale nie musi. Proces docierania się był dość długi. Personalnie dogadywaliśmy się super, chodziło bardziej o to, by pokazać moc poza treningami. Po czasie udało się wszystko skleić. Jesteśmy kompletnym teamem, możemy przestawiać góry
W niedzielę brakowało mu już słów, żeby nachwalić swojego szkoleniowca, którego nazwał najlepszym na świecie. - Dzięki trenerowi Michałowi udało się złożyć te puzzle. On stał się moim psychologiem, moim kumplem. Naprawdę, to jedna z najlepszych osób jakie poznałem w życiu.
Podczas Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu Wiesiołek nie tylko zdobył medal, ale też pobił rekord życiowy, zdobywając we wszystkich konkurencjach 6133 punkty. Wiele z nich zyskał dzięki pobiciu rekordu życiowego w skoku o tyczce - 5,20 m. A w tym już wiele zasług ma... Piotr Lisek.
Nasz utytułowany tyczkarz jest jednym z jego najlepszych kolegów i to on pomagał mu w treningach w swojej koronnej konkurencji. M.in. to on pożyczył mu tyczkę, przy pomocy której najlepszy wynik. - Ten skok to była petarda. Pomoc Piotrka była nieoceniona, na swojej 5,20 bym raczej nie skoczył. Jego tyczka okazała się szczęśliwa.
- Naprawdę cierpliwość popłaca. Życzę innym zawodnikom, by czekali krócej na taki sukces, jak ja, bo u mnie to było dwanaście lat. Co teraz? Mam tydzień wolnego i jadę do domu. Chcę nadrobić z żoną ostatnie rozłąki - zakończył najszczęśliwszy polski lekkoatleta HME w Toruniu.
Oświadczyny podczas HME! Polka powiedziała "tak"!--->>>WIĘCEJ TUTAJ