Sofia Ennaoui złamała w ubiegłym roku granicę czterech minut w biegu na 1500 metrów. Na igrzyska miała znaleźć się w swojej życiowej formie. Do Tokio jednak nie pojedzie z powodu kontuzji.
Wicemistrzyni Europy powiedziała "Przeglądowi Sportowemu", że wystąpiło u niej podejrzenie tzw. pięty Haglunda. Jest to kontuzja przeciążeniowa, która początkowo nie daje żadnych objawów. Wcześniej znajdowała się w bardzo dobrej dyspozycji.
- Wstałam i do łazienki szłam prawie na kolanach. Wtedy stwierdziłam, że coś jest nie tak. Pojechałam do lekarza ze łzami w oczach. Powiedziałam mu, że chyba nie polecę do Tokio - tłumaczyła.
ZOBACZ WIDEO: Zawodnicy mdleli podczas zawodów w Chorzowie. "Temperatura przy bieżni osiągała ponad 60 stopni"
Ennoui przyznała, że mimo rehabilitacji noga nie dawała za wygraną. W końcu wyczerpana psychicznie i fizycznie zawodniczka zawodniczka stwierdziła, że to koniec marzeń o igrzyskach. Obecnie czeka na ostatnią diagnozę. Wiadomo, że potrzebny będzie zabieg.
Działacze PZLA chcieli zwolnić Ennoui ze startu w mistrzostwach Polski. - Nie mogę sobie pozwolić na start z orzełkiem na piersi i przybiegnięcie do mety na ostatniej pozycji. Źle bym się z tym czuła. Zabrałabym miejsce komuś, kto całe życie o tym marzył - mówiła.
Zawodniczka z powodu kontuzji wylała bardzo dużo łez. Pozbierała się jednak i myśli już o startach w sezonie halowym. Wyznaczyła sobie nowe cele, liczy także na to, że wystąpi na kolejnych igrzyskach, które odbędą się w 2024 roku w Paryżu.
Czytaj także:
- Fenomenalny rekord świata w biegu na 400 m przez płotki. Złamała magiczną granicę
- Adam Kszczot nie jedzie na igrzyska. "Wielka szkoda", "Szok!"