To fatalna informacja. Nie tylko dla reprezentantki Polski

- Cholerna kontuzja - Ewa Swoboda krótko opisuje uraz, który wyeliminował ją z igrzysk olimpijskich. Artur Partyka mówi o nim "nowa motywacja". Tymczasem kibicom nie zawsze chodzi o wyniki. Tracimy koloryt, którego w sporcie czasem brakuje.

Dawid Góra
Dawid Góra
Ewa Swoboda East News / Aleksandra Szmigiel/REPORTER / Na zdjęciu: Ewa Swoboda

- Zobacz, gdzie byłam dwa lata temu. Rok temu. A gdzie jestem teraz... Zobacz, ile roboty w to wsadziłam, żeby być... I jestem! Mistrzynią Europy! Halową. Mistrzynią. Europy... Nie patrz tak na mnie - to słynne słowa sprinterki z wywiadu dla TVP Sport po wywalczeniu mistrzostwa (bieg na 60 m) w HME Glasgow 2019.

Liczby odsłon wywiadów ze Swobodą na YouTube.com przekraczają 100 tys. Koloryt zawodniczki widać również na jej ciele. W mediach społecznościowych kibice nieraz spierali się oceniając jej tatuaże czy piercing.

Tego wszystkiego zabraknie podczas igrzysk w Tokio. No i nadziei na rewelacyjny wynik. Swoboda jest bowiem w znakomitej formie. Choć w tym olbrzymim pechu można doszukać się pozytywów.

Ten rok miał być sztosem

"Pora na jakieś wyjaśnienia. Czekałam z tą wiadomością długi czas. Rok 2021 jest bardzo pechowy dla mnie, tutaj koronawirus na hali, teraz cholerna kontuzja, która pogłębiła się podczas Memoriału Kusocińskiego. Byłam przekonana, że już sobie z tym poradziłam, a tutaj nie dość, że zapalenie rozcięgna podeszwowego to jeszcze w 60 proc. naderwany prostownik krótki palców. Ten rok miał być sztosem, forma była kosmiczna, wszystko było idealnie, ale niestety taki jest sport; kruchy. Kontynuuję swoje rehabilitacje i trzymam kciuki za całą naszą reprezentację. Serduszkiem będę z Wami! Dziękuję wszystkim, buziaki" - napisała na Instagramie biegaczka.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Lisek człowiekiem wielu talentów. Nietypowe hobby naszego mistrza!

W podobnej sytuacji jest Adam Kszczot, choć on jako powody pozostania w Polsce przedstawił sprawy prywatne, obóz w Kenii, po którym czuł się źle oraz kiepskie samopoczucie po szczepieniu, które wyłączyło go z treningów.

Kiedyś zawód przed igrzyskami przeżył legendarny polski skoczek wzwyż Artur Partyka.

- W 2000 roku zrezygnowałem z igrzysk, bo doznałem kontuzji i nie mogłem się wygrzebać. Nie mogłem nadrobić zaległości i skoczyć 2,30 m. Sam zauważyłem, że nie ma sensu jechać tylko po to, aby zaliczyć udział. To jest bardzo ważny moment kariery. Za Adamem stoi olbrzymi bagaż dużych sukcesów, dekada medali. Inaczej jest, kiedy zawodnik jest młody, gdzieś na początku swojej olimpijskiej drogi. Absencja może stanowić szok, ale potem paradoksalnie daje dużą motywację - zaznacza Partyka w rozmowie z WP SportoweFakty.

To, że reprezentant Polski nie pojechał na igrzyska do Sydney, przyspieszyło decyzję o zakończeniu kariery.

- Inaczej jest jednak, kiedy sami podejmiemy taką decyzję, a kiedy ze startu eliminuje nas uraz, coś niezależnego od nas. Niestety uprawianie sportu na takim poziomie wiąże się z niewiadomymi. To olbrzymi cios. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że los postąpił z nim nie w porządku. Szczególnie, że olimpiada między Rio a Tokio była dłuższa niż standardowo - zaznacza Partyka.

Tylko trzy lata

Swoboda jest niezwykle emocjonalną zawodniczką. A sport zerojedynkowy. Albo się wygrywa, albo nie.

- Uważam jednak, że mimo tego Ewa nie odpuści i nie zmarnuje tej formy. Powinna spróbować powalczyć w drugiej części sezonu. Dobre wyniki byłyby dla niej potwierdzeniem i nową motywacją. Te igrzyska jakoś trzeba przeżyć - przyznaje były skoczek wzwyż.

I dodaje, że to, co najważniejsze, trzeba widzieć w samym sobie.

- A potem powiedzieć: byłem zdolny do rywalizacji, do świetnych wyników, jeszcze pokażę, na co mnie stać. Szczególnie, że kolejne igrzyska odbędą się nie za cztery, a za trzy lata. Niedawno żyliśmy decyzją o przeniesieniu igrzysk, tymczasem rywalizacja zaczyna się już za tydzień - pociesza Partyka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×