Maria Andrejczyk wywalczyła w Tokio srebrny medal w rzucie oszczepem. Polka uzyskała wynik 64,61 m. Lepsza od niej była jedynie Chinka Shiying Liu, która osiągnęła odległość niespełna dwa metry dłuższą (66,34 m).
Niedługo później Andrejczyk zapowiedziała, że medal nie będzie z nią długo. - Jeszcze nie znalazłam licytacji i szczytnego celu, na który chciałabym ten medal przekazać - mówiła.
Ostatecznie przekazała medal na licytację na rzecz chorego Miłosza, który zmaga się z poważną wadą serca. TVP Sport przekazało, że medal wylicytowała sieć sklepów Żabka za kwotę 200 tys. złotych.
ZOBACZ WIDEO: Złoty medalista zareagował na przydomek nadany przez dziennikarza TVP. "Chciałbym sprostować"
"Z największą przyjemnością oddaję wam swój medal, który dla mnie jest symbolem walki, wiary i dążenia do marzeń pomimo wielu przeciwności" - pisała Andrejczyk na Facebooku.
Jednocześnie samorząd województwa podlaskiego obiecał, że do zawodniczki trafi replika krążka. Okazuje się jednak, że nie będzie takiej potrzeby. Decyzją darczyńców medal pozostanie w rękach Andrejczyk.
O geście polskiej sportsmenki pisały media na całym świecie. Nazwana została "Wielkim Sercem". Wspomniano także, że zawodniczka sama niedawno walczyła z chorobą (więcej TUTAJ).
Czytaj także:
- Co za historia! Po złocie w Tokio dostał nagrodę za kilka euro. Teraz stał się milionerem
- Państwowa chińska telewizja zakpiła z klasyfikacji medalowej. Wszystko ku chwale kraju