Igrzyska olimpijskie w Tokio były bardzo udane dla Marii Andrejczyk. Nasza lekkoatletka z wynikiem 64,61 m wywalczyła srebrny medal w rzucie oszczepem. W finale lepsza od niej była tylko Chinka Shiying Liu, która rzuciła 66,34 m.
- Jedyne, czego jestem pewna, to to, że ten medal długo u mnie nie pobędzie - zaskoczyła zawodniczka. - Jeszcze nie znalazłam licytacji i szczytnego celu, na który chciałabym ten medal przekazać - mówiła po imprezie w stolicy Japonii.
Polka zdecydowała się, że krążek przekaże na licytację, a uzyskane pieniądze trafią na leczenie chorego Miłosza. Chłopiec ma poważną wadę serca. Samorząd województwa podlaskiego obiecuje, że do zawodniczki trafi replika medalu.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał
O fantastycznym geście sporo pisały portugalskie media. Mowa tu o czołowych dziennikach sportowych w tym m.in. "Record", "O Jogo", "Noticias ao Minuto" i "Sapo". Tamtejsi dziennikarze wspominali o tym, że sama niedawno przebyła nowotwór kości. Nazwano ją "Wielkim Sercem". Co więcej były to najchętniej czytane artykuły.
Dzięki jej ofiarności w ramach internetowej aukcji udało się zarobić za srebrny medal Marii Andrejczyk równowartość 44 tys. euro.
Zobacz też:
"Próbowali wmówić opinii publicznej". Mistrz olimpijski nie zostawia suchej nitki na Heynenie
"Drzwi zamknięte". Dyscyplina ledwo zadebiutowała, a już znika z programu igrzysk olimpijskich