Gehenna Angeliki Cichockiej. "Czułam się strasznie. Ale idę na całość"
- Przeżyłam gehennę - wspomina Angelika Cichocka najtrudniejsze momenty 2021 roku. Polską lekkoatletkę po raz kolejny dopadły problemy z sercem, przez które nie wzięła udziału w igrzyskach olimpijskich. Mimo wszystko, nie rezygnuje.
Życie jednak po raz kolejny wystawiło ją na próbę. Wiosną wykryto u niej problemy z sercem, które mogły doprowadzić do tragedii. Igrzyska w Tokio obejrzała w telewizji, jednak 33-letnia lekkoatletka, była mistrzyni Europy (1500 m) i halowa wicemistrzyni świata (800 metrów), nie zamierza rezygnować.
- Zbyt wiele poświęciłam, żeby się teraz poddać - zapowiada w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały światGehenna
Już raz, sześć lat temu, problemy z sercem stanęły jej na drodze (WIĘCEJ TUTAJ). W grudniu 2015 roku badania EKG postawiły jej dalszą karierę pod znakiem zapytania. Diagnoza? Zapalenie mięśnia sercowego. Po dwóch miesiącach wróciła jednak do biegania i na mistrzostwach Europy w Amsterdamie została mistrzynią Europy.
W tym roku dowiedziała się o wszystkim przed Drużynowymi Mistrzostwami Europy w Chorzowie. - Jest mi bardzo ciężko, życie wystawia mnie na kolejne próby - mówiła w maju Cichocka (WIĘCEJ TUTAJ). Teraz jest szczęśliwa, że udało jej się kolejny raz wyjść z poważnych opresji.
- Cieszę się, że ten rok się skończył, bo był jednym z najtrudniejszych w mojej karierze. To, co się wydarzyło, było bardzo zaskakujące. Uff, bardzo ciężko to przeżyłam - mówi nam teraz utytułowana lekkoatletka. I przechodzi do konkretów:
- W sezonie halowym wszystko wyglądało dobrze, był brązowy medal na Halowych Mistrzostwach Europy w Toruniu. A wiosną było jeszcze lepiej, na treningach wyglądałam super, wszystko po prostu ruszyło. Byłam jak natchniona i nagle na obozie się rozchorowałam. Wyglądało na mocne przeziębienie, bo test na koronawirusa miałam negatywny.
- Wtedy jednak zaczęły się arytmie, które wybudzały mnie ze snu. Nie mogłam spać, jednak nadal trenowałam, tym samym kopiąc pod sobą dołek. Każdy trening tylko pogarszał sytuację, nie pomagały mi nawet żadne metody relaksacyjne. Czułam wielki niepokój wewnętrzny, do tego dochodził duży stres. Nie chciałam jednak rezygnować z planu i startowałam nadal - wspomina.
Ktoś powie, że była to głupota. I biegaczka się z tym zgadza. Nie chciała się jednak poddawać i rezygnować z walki o igrzyska olimpijskie.
- Nie było to mądre, bo czułam się strasznie. Przeżywałam gehennę, ale nie chciałam mimo wszystko dopuścić myśli o odpoczynku. I na mistrzostwach Polski, będąc w beznadziejnym stanie, pobiegłam w okolicach 2:02,00 s. To pokazało, że forma była naprawdę znakomita...
"Idę na całość"
Cichocka, która jest z urodzenia optymistką, nie zamierza żałować nieobecności w Tokio. Jej zdaniem wyjazd na igrzyska, z jej problemami zdrowotnymi, mógł skończyć się bardzo źle.
- Po pierwsze zabrałabym komuś miejsce, bo nie miałam zdrowia na start w igrzyskach. A nie daj Boże, stałoby się też coś strasznego, bo mówimy jednak o sercu. Jeśli na mistrzostwach Polski byłam wykończona po jednym biegu, to co dopiero mogłoby się stać tam? Gdzie dochodzi presja, wyższe tempo, a także trudniejsze warunki klimatyczne? W Tokio tylko narażałabym swoje zdrowie. A życie jest jedno.
I to nie koniec. 33-latka już postawiła przed sobą kolejny cel. I tylko pośrednio jest nim występ na igrzyskach w Paryżu w 2024 roku. Najważniejsza jest radość z biegania.
- Idę na całość. Postanowiłam, że wytrwam do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Przez ten czas chcę się cieszyć bieganiem. Robię wszystko na maksa, trenuję bardzo ciężko, ale jednocześnie wrzucam na luz. Nie nakładam na siebie żadnej presji. To dla mnie najważniejsze - zapewnia.
Aby dobrze przygotować się do intensywnego sezonu, w którym lekkoatletów czekają Halowe Mistrzostw Świata, mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy na otwartym stadionie, w grudniu Cichocka wybrała się na obóz do Kenii.
- Uwielbiam tam latać na obozy. Przede wszystkim mam tam spokój i super warunki do treningu - wysokość 2400 metrów nad poziomem morza robi swoje, a płasko biegać można tylko na stadionie. Można więc tam ciężko trenować, zbudować siłę. Do tego słońce, bardzo przyjaźni ludzie, atmosfera i mnóstwo motywacji. Same plusy!
2022 rok rozpocznie od kolejnego zagranicznego obozu, tym razem w Republice Południowej Afryki.
- 9 stycznia jedziemy tam na obóz, po powrocie planuję starty halowe, na pewno w Toruniu na Copernicus Cup. Chcę wystartować na Halowych Mistrzostwach Świata w Belgradzie. Co dalej? Na razie stosujemy metodę małych kroków. Czyli najpierw hala, a potem przygotowania do sezonu letniego. Pewne jest jedno - wchodzę w nowy rok z dużą radością i optymizmem.
Bo choć badania EKG nigdy tego nie wykażą, serca do sportu nigdy nie straciła.
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze sportem, zapisz się na codzienną porcję najważniejszych newsów. Skorzystaj z naszego chatbota, klikając TUTAJ.
-
Jack3131 Zgłoś komentarz
Czy była szczepiona? -
SportowyEkspert Zgłoś komentarz
Brawo Angelika! Widzisz jaki ten wirus jest zabójczy ale dobrze że się zaszczepiłaś bo aż smutno mówić, co byłoby gdybyś się nie zaszczepiła, to nie przechodzi mi przez usta!