25-letnia oszczepniczka w sobotę na Gali Mistrzów Sportu w Warszawie odebrała nagrodę za zajęcie 6. miejsca w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". - To bardzo miłe wyróżnienie i fajny feedback od kibiców, a także duża motywacja, żeby harować jeszcze ciężej i walczyć o jeszcze większe sukcesy - skomentowała.
Dodała, że nie spodziewała się miejsca w pierwszej dziesiątce: - W minionym roku polscy sportowcy odnieśli tyle sukcesów, że trudno było się w niej znaleźć.
Andrejczyk przyznaje, że wciąż ma w sobie "pewną gorycz", ponieważ w Tokio zdrowie nie pozwoliło jej na rzut, który dałby złoty medal. Taki, jaki oddała 9 maja 2021 roku w czasie Pucharu Europy Miotaczy w Splicie, gdy wynikiem 71 metrów i 40 centymetrów zmiażdżyła rekord Polski i uzyskała zdecydowanie najlepszy wynik na świecie.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
- Po tym rzucie bark nie wytrzymał przeciążeń. Przez trzy miesiące walczyłam, żeby wrócić do rzucania i w ogóle na igrzyskach wystartować. Niesamowicie się cieszę, że zagryzłam zęby i walczyłam do końca. Zdobyłam srebro pomimo dużego bólu i rozerwanych mięśni. A przecież równie dobrze zamiast startować na igrzyskach, mogłam leżeć na stole operacyjnym - podkreśliła.
- Mam jednak poczucie, że robota nie jest jeszcze skończona. Mam duży apetyt. Jednak żeby go zaspokoić, zdrowie musi mi dopisywać. Będę o nie dbać, bo ono jest głównym wyznacznikiem mojej formy. Wiem, że żeby kręcić się w pobliżu takich wyników, jak 71,40, muszę być zdrowa przez cały sezon. I na tym będę się skupiać.
Plan wicemistrzyni olimpijskiej na 2022 rok jest prosty w założeniu, ale zarazem trudny do wykonania: Być zdrową. Na razie wypełnia ten plan, choć za nią dopiero początek nowego sezonu.
- Mam za sobą pierwszą sesję rzutów cięższym sprzętem. Było trochę niepewności, trochę strachu, troszeczkę bólu, co jest normalne przy nieużywaniu barku przez dłuższy czas. Cieszę się, że powoli wracamy i zaczynamy zasuwać - zakończyła oszczepniczka, dla której główną imprezą roku będą Mistrzostwa Świata w amerykańskim Eugene.
Czytaj także:
Nagle ktoś na sali krzyknął "brawo". Wielki gest mistrza olimpijskiego
Marek Wawrzynowski: Paweł Fajdek trafił młotem w płot [OPINIA]