Polska legenda ocenia słowa Pawła Fajdka. "Skończmy z fikcją"

PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Jacek Wszoła
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Jacek Wszoła

- Jeżeli ludzie wybrali Roberta Lewandowskiego, to ich głównym kryterium była popularność. Oceniamy jednak najlepszego sportowca - mówi Jacek Wszoła. Legendarny sportowiec odniósł się do burzy, którą rozpętał swoimi wypowiedziami Paweł Fajdek.

"Wstyd", "krzywdzenie sportowców", "zabijanie dyscyplin". Paweł Fajdek rozpętał niemałą burzę swoimi komentarzami na temat wyników 87. Plebiscytu Przeglądu Sportowego na 10 najlepszych sportowców Polski w 2021 roku.

32-letni młociarz zdobył brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio, jednak nie ma pretensji, że nie znalazł się w czołowej "10". Nie może jednak zrozumieć, dlaczego kibice bardziej nie docenili m.in. Anity Włodarczyk czy Wojciecha Nowickiego, którzy w stolicy Japonii wysłuchali Mazurka Dąbrowskiego.

Włodarczyk ostatecznie zajęła drugie miejsce, Nowicki był piąty. W głosowaniu najlepszy okazał się Robert Lewandowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa

"Robert Lewandowski wielkim sportowcem jest, to nie podlega dyskusji, ale w światowym sporcie złoto olimpijskie jest Graalem sportowców! (...) Medale olimpijskie są w roku olimpijskim najlepszym wykładnikiem" - przekonuje czterokrotny mistrz świata w rzucie młotem.

Swoimi wypowiedziami, także na temat trzeciego w plebiscycie Bartosza Zmarzlika (WIĘCEJ TUTAJ), Fajdek zyskał sobie wielu krytyków. Jego rozczarowanie rozumie jednak Jacek Wszoła, mistrz olimpijski w skoku wzwyż z igrzysk olimpijskich z Montrealu (1976) i srebrny medalista z Moskwy (1980).

- W roku olimpijskim nie ma ważniejszej imprezy niż igrzyska, stanięcie tam na najwyższym stopniu podium jest największym możliwym osiągnięciem. W roku olimpijskim powinien wygrać olimpijczyk ze złotym medalem - twierdzi w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wszoła zapewnia, że docenia i szanuje sukcesy Roberta Lewandowskiego, jednak skupia się przede wszystkim na jego osiągnięciach w barwach reprezentacji Polski, a nie w koszulce Bayernu Monachium.

- Stoję w rozkroku, bo pozycja Roberta Lewandowskiego w polskim futbolu jest niepodważalna. Jednak piłka nożna to sport drużynowy, a na dodatek reprezentacja Polski w ubiegłym roku nie odniosła żadnego sukcesu. Dlatego trochę rozumiem dyskusję, jaka przetoczyła się po wynikach plebiscytu. Zwłaszcza że na igrzyskach nasi lekkoatleci spisali się naprawdę znakomicie.

- Pamiętam z przeszłości, gdy wyróżniony został m.in. Jerzy Kukuczka po zdobyciu 14. ośmiotysięcznika, ale wtedy kłaniał mu się cały świat. A jakoś Robertowi nie pokłonił się cały świat w plebiscycie Złotej Piłki za ubiegły rok...

Według naszego rozmówcy problem z plebiscytem jest jeden - głosujący kierują się przede wszystkim popularnością danej dyscypliny sportu.

- Jeżeli ludzie wybrali Roberta, to ich głównym kryterium była jednak popularność. Anita Włodarczyk jest wielką postacią, zdobyła w wielkim stylu trzeci złoty medal olimpijski i nie trafia do mnie argument, że lekkoatletyka nie jest tak popularna jak piłka nożna. Oceniamy przecież najlepszego sportowca, taki jest charakter plebiscytu.

- Może więc powinniśmy skończyć z fikcją. Jak można przecież porównywać żużel do piłki nożnej czy rajdy terenowe po pustyni z pływaniem? To są sporty zupełnie nieporównywalne, nie każda dyscyplina jest tak wymierna, gdzie można wyjąć stoper, zmierzyć czas i sprawa jest prosta. W pozostałych sportach rozgrywa się to na zasadzie lubimy albo nie lubimy.

Triumf Roberta Lewandowskiego nie wzbudziłby zapewne żadnych kontrowersji w roku nieolimpijskim, zwłaszcza gdyby był poparty sukcesem reprezentacji Polski na wielkiej imprezie.

Mało kto jednak pamięta, że w 1974 roku, gdy Biało-Czerwoni zrobili furorę na mistrzostwach świata i przywieźli z Niemiec srebrny medal, w plebiscycie "PS" triumfowała Irena Szewińska, wyprzedzając Kazimierza Deynę. A nie był to rok z igrzyskami olimpijskimi.

- 1974 rok był niezwykle obfity w polskie sukcesy, reprezentacja Polski zdobyła srebrny medal mistrzostw świata, na dodatek siatkarze zgarnęli złoto na MŚ w Meksyku. A jednak Irena, swoją potęgą, wykosiła te osiągnięcia dwoma złotymi i jednym brązowym medalem na mistrzostwach Europy w Rzymie. Wówczas było to oceniane trochę inaczej. Wydaje mi się, że ludzie bardziej znali się na sporcie.

Dla Roberta Lewandowskiego był to trzeci triumf w plebiscycie (wcześniej 2015 i 2020), został też pierwszym w historii piłkarzem, który obronił tytuł.

Źródło artykułu: