Zwycięstwo będzie wtedy, kiedy zamilkną telefony

- Każdego ranka patrzę w telefon. Czekam na wiadomość od mamy. Chcę wiedzieć, czy przeżyła noc - Olha Zavhorodnya wyjechała z Kijowa 26 lutego. Ale pochodzi z miasta Pryłuki oddalonego 120 km od stolicy. To tam zostali jej bliscy.

Dawid Góra
Dawid Góra
Na zdjęciu od lewej: Daryna Skalatska i Olha Zavhorodnya Materiały prasowe / Na zdjęciu od lewej: Daryna Skalatska i Olha Zavhorodnya
Z tego samego małego miasta zorganizowano transport uchodźców do Warszawy. Olha czekała, aż z autobusu wysiądzie mama. Ale ta nie dała się namówić. Nie chce zostawić mieszkania, siostry i jej rodziny.

- Tak bardzo chciałam ją uściskać. To dla mnie bardzo trudne, bo z pewnych powodów nie wszyscy moi bliscy mogą przyjechać. A bardzo chciałabym ich zobaczyć, być obok nich - wyznaje Olha.

Poranny sms od mamy jest dla niej informacją dnia. Budzi się po to, aby ją odczytać. Jeśli jest, może zaczynać dzień. Kiedy wiadomości nie ma, natychmiast dzwoni do Pryłuk.

- Boję się o nich. Boję się o moich przyjaciół. Niektórzy zostali w Czernichowie, inni w Charkowie. Rozmawiamy albo smsujemy każdego dnia. To wszystko bardzo boli - zawiesza głos.

Potęga narodu

Zavhorodnya nie ma samochodu. Trzeciego dnia po barbarzyńskiej inwazji Rosji na Ukrainę, wsiadła do pociągu jadącego na zachód kraju. Bez planu na bliską przyszłość. W jej głowie była tylko jedna myśl - uciec przed wojną.
Olha Zavhorodnya: Dostałam wsparcie i bezpieczeństwo. To dzięki nim tu jestem Olha Zavhorodnya: Dostałam wsparcie i bezpieczeństwo. To dzięki nim tu jestem
Przed inwazją Rosjan pracowała jako szefowa departamentu kontroli w Ukraińskiej Agencji Antydopingowej. Była odpowiedzialna za testowanie sportowców i przestrzeganie związanych z tym procedur. Kiedy zagubiona i zdezorientowana podróżowała pociągiem na zachód, zadzwonili do niej znajomi z Polskiej Agencji Antydopingowej. I zaprosili do Warszawy.

- Dostałam wsparcie i bezpieczeństwo. To dzięki nim tu jestem - podkreśla Olha.

W Warszawie została zaproszona do wsparcia projektu infolinii dla sportowców z Ukrainy. Zgodziła się bez dłuższego zastanowienia.

- W przeszłości byłam zawodową sportsmenką, biegaczką na 400 i 800 metrów. Dlatego wiem, jak ważna jest możliwość kontynuacji treningu. Obecnie w Ukrainie sportowcy nie mają takiej możliwości. Ludzie ukrywają się w schronach przed spadającymi bombami. Nie mogą nie tylko uprawiać sportu, ale także choć w części normalnie żyć - zaznacza Ukrainka.

I dodaje, że obecnie sport dla Ukraińców jest jeszcze ważniejszy niż w czasach pokoju. Kiedy wygrywa ich reprezentant, mogą podziwiać ukraińską flagę na maszcie. Posłuchać hymnu.

- To świadczy o naszej mocy, o potędze naszego narodu. Ludzie z Polski robią wspaniałą robotę dla nas, abyśmy mogli pokazywać całemu światu tę siłę - Olha uśmiecha się przez łzy.

Wskutek konsultacji za pośrednictwem infolinii rozpoczęto ponad 50 spraw. To pytania od rodzin i federacji z Ukrainy.

Olhę szczególnie poruszył telefon matki 14-letniego chłopca z rejonu chmielnickiego, czyli obszaru poważnie zagrożonego działaniami wojennymi.

- Ona nie miała pojęcia, czego ma oczekiwać, czy jest na co czekać. Szczególnie chciała pomocy dla swojego syna. Uprawia lekkoatletykę. Chciała, aby mógł przyjechać do Polski i tu zostać. Pragnęła, aby w Polsce się uczył i trenował. Roztrzęsiona mówiła, że nie wie, ile jeszcze potrwa wojna i czy powrót do normalności kiedykolwiek będzie możliwy - relacjonuje Zavhorodnya.

W tej sprawie szybko osiągnięto sukces. Matka z synem przyjechali do Radomia. Pomógł Polski Związek Lekkiej Atletyki. 14-latek wrócił do treningów.

- Pewnego dnia ta infolinia przestanie być potrzebna, ponieważ wygramy wojnę. Mam nadzieję, że to wszystko szybko się skończy. To niewiarygodne, że Ukraińcy giną na wojnie, że Ukraina jest niszczona, że codziennie jest tylko gorzej, że jest coraz więcej ofiar. Ta wojna jest niedorzeczna.

Namiastka normalności

Specjalna infolinia dla sportowców z Ukrainy ruszyła 10 marca. Jest wsparciem w znalezieniu odpowiedniego zakwaterowania i bazy do kontynuacji treningów. Za projekt odpowiada Ministerstwo Sportu i Turystyki. Inicjatywę od początku wspierają Polska Agencja Antydopingowa oraz Polski Związek Piłki Nożnej.

- Zależy nam, aby sportowcy z Ukrainy, którzy zdecydują się pozostać w Polsce na dłużej, mieli możliwość kontynuacji treningu w bezpiecznym dla nich otoczeniu. Wierzymy, że w tym niezwykle trudnym momencie ich życia, da im to choć namiastkę normalności. Polska będzie dla nich teraz drugim sportowym domem. Chcemy, aby wiedzieli, że mogą liczyć na polskie środowisko sportowe. Zrobimy co w naszej mocy, by wesprzeć ich w codziennym funkcjonowaniu - wyjaśnia Anna Krupka, sekretarz stanu w MSiT.

Za działanie infolinii, poza Olhą Zavhorodnyą, odpowiada także Daryna Skalatska. Przed wybuchem wojny pracowała w ukraińskim Ministerstwie Młodzieży i Sportu w dziale polityki międzynarodowej i europejskiej integracji.

Wrócimy do domu

Daryna przyjechała do Warszawy z dwoma synami. W Kijowie zostali jej rodzice i pozostali członkowie rodziny.

- Co godzinę sprawdzam informacje w telefonie, oglądam telewizję. Dowiaduję się, gdzie i co się stało. W którym miejscu jest najtrudniej. Teraz widzę, że my Ukraińcy, jesteśmy jak jedno ciało. To nowe doświadczenie. Wcześniej podobnie się czułam podczas Pomarańczowej Rewolucji. Czułam w sercu coś nieopisanego. Teraz także wszyscy jesteśmy jednością - przekonuje Skalatska.

Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, Daryna nie była w stanie zrozumieć tego, co się stało. Nie wiedziała, co zrobić z dziećmi. Jednak szybko postanowiła przyjechać do Polski. Zawsze chciała zobaczyć nasz kraj. Nie sądziła, że jej marzenie spełni się w tak dramatycznych okolicznościach.

Kiedy usłyszała o planie uruchomienia infolinii, natychmiast zdecydowała się pomóc. Od dwóch lat uczyła się języka polskiego, którego znajomość teraz wykorzystuje w pracy.

- Jestem dumna z tego, że mogę realnie wspierać potrzebujących rodaków. To niewiarygodne uczucie - przyznaje Daryna.
Daryna Skalatska: Teraz widzę, że my Ukraińcy, jesteśmy jak jedno ciało. To nowe doświadczenie Daryna Skalatska: Teraz widzę, że my Ukraińcy, jesteśmy jak jedno ciało. To nowe doświadczenie
Z infolinii korzystają zarówno drużyny sportowe, ukraińskie federacje, jak i pojedyncze osoby. Pytają o możliwość uzyskania pomocy medycznej bez nadanego jeszcze numeru PESEL. Ale nie tylko. Daryna powtarza, że każdy dzień przynosi nowe doświadczenia, wiedzę, kontakty.

- Ostatnio zadzwoniła do mnie kobieta. Powiedziała, że jej syn i przyjaciel syna mieszkają w Kijowie. Trenują pływanie. Po upływie kilkunastu dni od ataku Rosjan, zauważyła, jak bardzo brak treningu wpływa na dzieci. Bez sportu jeszcze trudniej im znieść dramatyczną sytuację w kraju. Pytała, jak możemy im pomóc. Skontaktowałam się z Polskim Związkiem Pływackim i już po 30 minutach dostałam spis nazw klubów gotowych pomóc chłopakom. Dziś otrzymałam wiadomość od matki, że bardzo nam dziękują. Mieszkają teraz w Warszawie, a syn i jego przyjaciel wrócili do treningów. Niesamowite uczucie. I świadomość sensu tego, co robimy. To niezwykle istotne w tych czasach - mówi Skalatska.

Sportowcy przyjeżdżają do Polski z trenerami, opiekunami, czasami z matką. Daryna najbardziej niepokoi się w momencie, kiedy nie jest pewna, czy uda jej się pomóc rodakom w danej sprawie. Chce wesprzeć każdego, ale zdaje sobie sprawę, że to niemożliwe.

- Dziennie mamy kilka spraw. To są telefony, e-maile, czasami ktoś napisze na mediach społecznościowych. Właściwie cały dzień musimy coś koordynować. Ale widzę, jak dużo jest tutaj dobrych ludzi. Wspaniale pomagają związki sportowe, kluby, prywatne osoby. Wiemy, że zawsze możemy o wszystko zapytać, że nie jesteśmy same - z powściągliwym uśmiechem podkreśla Daryna.

Skalatska emocjonalnie nadal nie czuje się dobrze. Tęskni za domem. Tęskni także dwójka jej dzieci, które zaczęły już chodzić do szkoły w Warszawie.

Z drugiej strony wie, że ma tutaj coś do zrobienia.

- Nawet wczoraj o tym myślałam - kiedy już nie będzie telefonów na infolinię, to tylko z tego powodu, że wszystkim już pomogliśmy. Wtedy to będzie nasze zwycięstwo. I wtedy zaczniemy myśleć, co dalej, jak odbudować nasz kraj i nasze życie. Wrócimy do domu zwycięscy. Jestem tego pewna - podsumowuje Daryna Skalatska.

Za pomoc w przygotowaniu materiału dziękuję Katarzynie Kopeć-Ziemczyk z Polskiej Agencji Antydopingowej

[b]Numery telefonów infolinii: +48502599202 oraz +48788409431

Wzruszające sceny na mistrzostwach świata. Owacja na stojąco dla Ukraińców >>
"Oddał życie za wolność kraju". Kolejny ukraiński sportowiec zginął na wojnie >>
[/b]

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×