"Dramatyczny wieczór w Toruniu". Norweskie media mocno rozpisują się o kontrowersji z Jakobem Ingebrigtsenem
"Miała być impreza, a o złoto trzeba było walczyć po biegu" - zamieszanie z Ingebrigtsenem na HME w Toruniu trafiło na czołówki norweskich mediów. 20-latek wywalczył złoto na 1500 m, potem go zdyskwalifikowano i znów przywrócono mu 1. miejsce.
VG: Protest uznany. Ingebrigtsen znów złoty!
"Był pierwszy na mecie, potem go zdyskwalifikowano, ale po północy znów cieszył się ze złota. Norwegowie szybko zareagowali na protest Polaków" - czytamy na stronie internetowej dziennika "VG".
"Racja była po mojej stronie. Jest akapit, który mówi, że nie powinno być dyskwalifikacji, gdy wypadasz z bieżni przez rywala. Chciałem po prostu wygrać ten bieg" - podkreślił Ingebrigtsen, cytowany przez "VG". Później Norweg zagroził, że jak nie dostanie złotego medalu, to może nie wystartować w kolejnych konkurencjach HME w Toruniu. Ostatecznie złoto z powrotem trafiło do jego rąk.
Sędziowie, rozpatrując pozytywnie odwołanie Norwegów, powołali się na nowy przepis, że zawodnik, który zostanie wypchnięty poza bieżnię przez rywala, a nie zyska na tym przewagi, nie musi zostać zdyskwalifikowany. Tym samym złoto na 1500 metrów, mimo wypadnięcia jedną nogą z bieżni (zobacz TUTAJ) zdobył Ingebrigsten, a srebro Marcin Lewandowski.
-
Katon el Gordo Zgłoś komentarzprzepisy są jednoznaczne - DURA LEX SED LEX (twarde prawo ale prawo).
-
latający Zgłoś komentarzTrochę wstydu przez takich sędziów. Przy takim dystansie był to niezamierzony przypadek i nie powinno się nikogo pozbawiać wygranej. Obciach.