Jakob Ingebrigtsen jako pierwszy minął linię mety finałowego biegu na 1500 metrów podczas Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu. Nie była to wielka niespodzianka, Norweg jest uznaną firmą i był stawiany w roli kandydata do medalu. Podobnie jak Marcin Lewandowski, który przybiegł drugi.
A jednak tuż po biegu okazało się, że Norwegowi grozi dyskwalifikacja. Otóż już na początku finału Ingebrigtsen nie utrzymał się na pierwszym torze i jedną nogą wyszedł poza wewnętrzną linię. I już kilka minut po finale sędziowie podjęli decyzję o dyskwalifikacji.
Pod lupą #tvpsport sytuacja, po której zwycięzca biegu na 1500 metrów Jakob Ingebrigtsen został zdyskwalifikowany Decyzja sędziów nie mogła być inna... Marcin Lewandowski halowym mistrzem Europy pic.twitter.com/xolHrg2ej2
— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 5, 2021
Wydawało się więc, że złoto przypadło Lewandowskiemu. Ale ekipa ze Skandynawii złożyła odwołanie i ostatecznie zostało rozpatrzone pozytywnie! Lewandowski wrócił więc na drugie miejsce, a Ingebrigtsen odbierze złoty medal.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał
Jeszcze przed decyzją sędziów dyrektor norweskiej kadry Erlend Slokvik oskarżył Lewandowskiego i drugiego naszego biegacza Michała Rozmysa, że umyślnie zablokowali jego rodaka i dlatego ten wylądował poza torem.
- Na powtórkach widać dokładnie, że Polacy mieli taki plan, żeby go zablokować. Na tej podstawie złożyliśmy protest. Przecież przez wyjście poza linię Jakob nic nie zyskał! - grzmiał Slokvik.
Co z kolei mówił Ingebrigtsen? Tuż po finale przyznał: - Czułem, że Polacy próbują mnie powstrzymać i nie chcą puścić na przód. Myślałem, że to stanięcie poza linią nie będzie problemem, bo nic nie zyskałem, a tylko straciłem. A na złoty medal zasłużyłem - powiedział biegacz.
Później był jeszcze bardziej zdecydowany w swojej opinii.
- Prawo jest po mojej stronie. Jest punkt w regulaminie, mówiący że jeśli zostaniesz wypchnięty i nastąpisz poza linię, to nie jesteś objęty dyskwalifikacją. Nie zrobiłem nic złego. Co będzie jeśli jednak nie dostanę medalu? Chyba od razu wrócę do domu i nie wystartuję na 3000 metrów - zapowiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Wydaje się więc, że w sobotę norweski lekkoatleta znów pojawi się w Arenie Toruń.
Z Torunia - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Piękne słowa Lewandowskiego po decyzji sędziów. Czytaj więcej--->>>
Zobacz klasyfikację medalową HME. Czytaj więcej--->>>