Wojciech Potocki: Do Igrzysk Olimpijskich w Londynie zostało jeszcze 9 miesięcy…
Adam Krzesiński: Można powiedzieć, że jesteśmy na ostatniej prostej.
No, może na ostatnim okrążeniu. Sportowców powoli ogrania już przedolimpijska gorączka, a PKOl? Wy też odliczacie dni do olimpijskiego otwarcia, czy może jeszcze mówicie: - Spokojnie zostało dużo czasu?
- Odliczamy, odliczamy. Dla nas, tak jak dla sportowców nie ma już zbyt wiele czasu. Przygotowania organizacyjne trwają naprawdę długo. Tego nie da się zrobić w kilka miesięcy. Można nawet powiedzieć, że ledwo skończył się Pekin 2008, a my natychmiast wzięliśmy się za przygotowania do Londynu. Mniej więcej na trzy lata przed igrzyskami zaczynają się już pierwsze ustalenia między organizatorami, MKOL i krajowymi komitetami. Wtedy też zapadają zasadnicze decyzje dotyczące zakwaterowania olimpijczyków w wiosce olimpijskiej i poza nią.
Czy w takim razie wiemy już, gdzie będą mieszkać Polacy i jak to będzie wyglądało?
- PKOl ma już pełne rozeznanie kiedy i jaka grupa zawodników chce lecieć to Londynu. Uzgodniliśmy już to z poszczególnymi związkami sportowymi i dokonaliśmy odpowiednich rezerwacji w samolotach LOT. Każdy z zawodników poleci do Londynu wtedy, kiedy zadecyduje o tym jego trener.
A jak już doleci? Wie gdzie będzie mieszkał?
- Na dziś mamy już wstępnie wyznaczone miejsce zakwaterowania w wiosce olimpijskiej. Część mieszkalna wioski składa się z ośmiokondygnacyjnych budynków. Jeden z nich przypadnie naszej reprezentacji i muszę powiedzieć, że jest on dobrze usytuowany, chociaż w przypadku Londynu nie ma to dużego znaczenia, bo nie jest ona zbyt rozległa. Praktycznie z każdego miejsca jest niedaleko do stołówki czy bazy autobusowej, skąd zawodnicy będą transportowani na olimpijskie areny. Na początku grudnia nasza szefowa Misji Olimpijskiej, Marzena Koszewska wyjeżdża do Londynu właśnie po to, by potwierdzić wybór miejsca zakwaterowania. Myślę, że zawodnicy będą zadowoleni.
Największe gwiazdy światowego sportu często wolą mieszkać poza wioską olimpijską. Czy polscy sportowcy też zgłaszają takie prośby?
- Na razie tylko tenisiści zapytali o taką możliwość. Związane jest to z położeniem kortów, które są położone dość daleko od wioski olimpijskiej. Z zasady nie wyrażamy zgody na zamieszkanie poza wioską. Przede wszystkim dlatego, że sprawy bezpieczeństwa olimpijczyków są najważniejsze. W pełni zabezpieczone i chronione będą tylko oficjalne miejsca zakwaterowania. Mówiąc wprost - tylko wioski olimpijskie. Drugą bardzo ważną sprawą jest atmosfera igrzysk. To święto sportowe, na którym co cztery lata spotykają się zawodnicy uprawiający bardzo różne dyscypliny. Oni często nie znają się nawzajem. Chcielibyśmy, by podczas igrzysk stworzyli prawdziwą rodzinę olimpijską. BY nawzajem się dopingowali, cieszyli z sukcesów, po prostu żyli nie tylko swoimi startami.
Czy PKOl wie już w przybliżeniu, jak liczna będzie nasza reprezentacja?
- To bardzo trudno przewidzieć, bo w wielu dyscyplinach trwają jeszcze eliminacje. Szczególnie w sportach zespołowych, gdzie te kwalifikacje będą trwały dość długo. Teraz zaczynają swój turniej siatkarze, za których trzymamy wszyscy kciuki. Jeśli jednak im się nie uda, to jeszcze w maju będą mieli kolejne szanse. To samo dotyczy piłkarzy ręcznych. W drugiej połowie lutego swoje turnieje kwalifikacyjne będą rozgrywać obie reprezentacje w hokeju na trawie. Na dziś zakładamy, że do Londynu wyślemy 200, może 220 zawodników.
Jednym słowem rekordu nie będzie.
- Nie, raczej nie. Ale, jesteśmy przygotowani na każdą ilość. Z przelotem większej ilości zawodników nie będzie kłopotu, a miejsca zakwaterowania zapewniają organizatorzy. Jeśli liczba Polaków wzrośnie, to sportowców innych krajów przyjedzie mniej. Bilans wyjdzie więc na zero (śmiech).
Londyn to takie miasto, gdzie liczba polskich kibiców będzie ogromna. Można nawet powiedzieć, że będą krzyczeć: - Polacy jesteście u siebie, Polacy jesteście u siebie. Czy PKOl przygotowuje dla naszych fanów jakieś niespodzianki?
- Oczywiście, wzięliśmy to pod uwagę. Nie chodzi tylko o Polonię mieszkającą w Anglii, bo przecież zjadą się również Polacy z całego świata. Przygotowujemy dla nich specjalny program - Olimpijskie Centrum Polonijne, które będzie miało swoją siedzibę w Ognisku polskim, polonijnej organizacji zlokalizowanej niedaleko Hyde Parku. To będzie miejsce spotkań naszych rodaków, gdzie planujemy organizację konferencji prasowych z naszymi medalistami, a mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. Będzie tam można również wspólnie obejrzeć transmisje z tych aren, na które nasi kibice nie będą mieli biletów. Program przygotowujemy wspólnie z Ministerstwem Sportu, włącza się też Ministerstwo Kultury. Sądzę, że będzie to bardzo interesująca niespodzianka dla naszych rodaków.
Teraz powinienem zapytać, ile zdobędziemy medali…
- Najlepiej o to pytać ostatniego dnia igrzysk (śmiech).
Na pewno będzie to dużo wcześniej. Na razie chciałbym zapytać o pana zdanie, na temat Klubu Londyn 2012. Pojawiają się ostatnio głosy, że oddzielne finansowanie naszych "gwiazd" nie sprawdza się, co pokazały na przykład ostatnie mistrzostwa świata lekkoatletów.
- Prawdziwa weryfikacja tego systemu dokona się dopiero podczas igrzysk, bo przecież chodziło o to, by najlepsze wyniki osiągnąć właśnie tam. Nikt nie powie, jak byłoby, gdyby przygotowania sportowców finansowano w inny sposób. Ja mogę powiedzieć jedno. Trzy razy przygotowywałem się do igrzysk olimpijskich i naprawdę nie mogłem nawet marzyć o takich warunkach, jakie dziś mają najlepsi. Sądzę, że ten program jest trafiony. Krytyka dotyczy raczej obszaru pomocy dla zawodników, którzy nie mieszczą się w programie, albo finansowania sportu młodzieżowego. Mówi się o tym, że najlepsi zabierają fundusze reszcie. To nieprawda, to są inne źródła pieniędzy. Warto też przypomnieć, że dziś w programie Londyn 2012 bierze udział 120 zawodników. Biorąc pod uwagę, że nie dotyczy on sportów drużynowych, to ponad 60, 70 procent naszych olimpijczyków ma zapewnione doskonałe warunki przygotowań.
Nic, tylko zdobywać medale.
- No właśnie – tylko zdobywać medale. Jeszcze jedno. Kryteria tego programu są bardzo klarowne i wszyscy, którzy je spełnią znajdą się na tej ścieżce finansowania przygotowań. Sport to bardzo wymierna dziedzina i bardzo łatwo określić, kto jest bardzo dobry, a kto nie. Nikt nie powiedział, że wszyscy sportowcy powinni mieć po równo. To tak, jak w innych dziedzinach życia – jesteś lepszy, należy ci się więcej.
Teraz sprawa, która bulwersuje cały kraj. Piłkarze grają bez orzełka na reprezentacyjnych koszulkach. Czy na olimpiadzie orzełek będzie na swoim miejscu?
- Nawet przez myśl nam nie przyszło, by usunąć ze strojów godło narodowe. Ono towarzyszy olimpijczykom od pierwszego startu w 1924 roku i na pewno nic się tu nie zmieni. To po pierwsze bardzo ważna tradycja, a po drugie element naszej dumy narodowej. Rozmawiam z wieloma naszymi zawodnikami i oni zawsze mówią, że są dumni, że mogą startować z orłem na piersi. Sądzę, że piłkarze też tak myślą.
Wiadomo już kto ubierze naszą reprezentację?
- Tak, będzie to firma OTCF, właściciel marki 4F. Polska firma z Wieliczki, która ubierała już naszą ekipę na Igrzyska Olimpijskie w Vancouver. To były bardzo ładne i co ważniejsze bardzo dobre jakościowo stroje. Ta sama firma wygrała przetarg na przygotowanie strojów na igrzyska w Londynie. Oni w tej chwili przygotowują kolekcję, która uwzględni życzenia samych sportowców i przepisy poszczególnych federacji. Za chwilę zacznie się już produkcja.
I całą kolekcję zaprezentujecie na efektownym pokazie.
- Oczywiście. Już o nim myślimy i mam nadzieje, że będzie to na wiosnę przyszłego roku.
Kończąc zapytam o człowieka, który w ostatnich latach był symbolem polskiego ruchu olimpijskiego. Mam na myśli śp. Piotra Nurowskiego. Czy będziecie o nim pamiętać w Londynie.
- Piotr był dla nas ogromnie ważną postacią. Był nie tylko fantastycznym człowiekiem, ale również bardzo dobrym działaczem, który czuł i kochał sport. Wciąż go wspominamy i ciągle jest w naszych myślach, sercach. Jest z nami, choćby dzięki corocznej nagrodzie jego imienia. Za kilka dni na posiedzeniu europejskich komitetów olimpijskich po raz pierwszy zostanie przyznana nagroda im. Piotra Nurowskiego. Otrzyma ją najlepszy sportowiec młodego pokolenia. A jeśli chodzi o Londyn, Piotr na pewno będzie pomagał naszym zawodnikom, a oni zadedykują mu niejeden medal.