W niedzielny poranek swoje zmagania na turnieju olimpijskim rozpoczęli koszykarze. Od razu doszło do pojedynku dwóch reprezentacji krajów afrykańskich, co zdarzyło się po raz pierwszy od 40 lat. Wielkim faworytem meczu Nigerii z Tunezją byli ci pierwsi, którzy w wielkim stylu awansowali do londyńskiego turnieju i zaczęli potwierdzać to już na początku spotkania.
Przewaga fizyczna Nigeryjczyków sprawiła, że ekipa Tunezji była tylko tłem dla rywali i w pierwszej połowie zdołała zdobyć zaledwie 15 punktów, podczas gdy Nigeria miała ich 31.
Z bardzo dobrej strony pokazywał się Al-Farouq Aminu oraz Ike Diogu. Obaj byli bardzo aktywni pod tablicami, zaliczając odpowiednio dziewięć i 10 zbiórek. Jeszcze lepiej spisywał się natomiast Alade Aminu. Koszykarz ten zdobył 15 punktów w całym spotkaniu, będąc najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu.
Tunezyjczycy podnieśli się w drugiej połowie. Najpierw nieznacznie wygrali trzecią kwartę, a później zdominowali rywala w decydującej kwarcie, wygrywając 25:15. Nie wystarczyło to jednak do końcowego zwycięstwa.
W ekipie Tunezji najlepszym koszykarzem był Amine Rzig, który czterokrotnie trafiał z dystansu, a w całe spotkanie zakończył z dorobkiem 18 punktów. 12 dodał Macram Ben Romdhane, który miał także tyle samo zbiórek.
Nigeria - Tunezja 60:56 (18:7, 13:8, 14:16, 15:25)
Nigeria: Alade Aminu 15, Diogu 13, Al Faroq Aminu 10, Skinn 7, Dagunduro 6, Obasohan 6, Oyedeji 2, Oguchi 1, Oruche 0, Archibong 0, Ugboaja 0.
Tunezja: Rzig 18, Kechrid 12, Ben Romdhane 12, El Mabrouk 8, Hafsi 4, Mejri 2, Slimane 0, Knioua 0, Hadidane 0, Ghayaza 0.
Pierwszym rywalem murowanego faworyta do złotego medalu turnieju koszykarzy Stanów Zjednoczonych była w niedzielę ekipa Francji. Prowadzona przez Tony Parkera reprezentacja Trójkolorowych nie miała zbyt wiele do powiedzenia w starciu z Amerykanami.
Podopieczni Mike'a Krzyzewskiego rozpoczęli od mocnego uderzenie, który można by zobrazować potężnym wsadem Kevina Duranta po przechwycie i kontrze. Francuzi nie przestraszyli się jednak rywala i zaczęli grać spokojniej, dzięki czemu coraz bardziej zbliżali się do reprezentacji USA. Skutkiem tego była tylko jednopunktowa strata Francuzów po pierwszych 10 minutach gry.
Był to jednak tylko chwilowy zryw Trójkolorowych, którzy później stopniowo oddawali pole Stanom Zjednoczonym. Ci zaczęli w końcu trafiać z dystansu. Po zerowej w tym elemencie pierwszej części gry, później Amerykanie trafili sześć takich rzutów i odjeżdżali rywalom, którzy w trzeciej kwarcie przegrywali już różnicą 27 punktów.
Najskuteczniejszym koszykarzem w drużynie USA był Durant. Gwiazda Oklahoma City Thunder zdobył 22 punkty, trafiając trzykrotnie za trzy. 14 dorzucił Kevin Love, a 10 Kobe Bryant.
Po stronie drużyny francuskiej wyróżnił się Alim Traore. Środkowy miał 12 punktów i wypadł lepiej od podstawowego centra Francuzów Ronny Turiafa, który miał tylko siedem punktów. 10 oczek dorzucił Tony Parker.
USA - Francja 98:71 (22:21, 30:15, 26:15, 20:20)
USA: Durant 22, Love 14, Bryant 10, James 9, Westbrook 9, Anthony 9, Chandler 8, Harden 5, Paul 5, Williams 3, Davis 3, Iguodala 1.
Francja: Traore 12, Parker 10, Diaw 9, Batum 7, De Colo 7, Turiaf 7, Bokolo 4, Gelabale 4, Seraphin 3, Causeur 0, Diawara 0.
W drużynie Argentyny wiele razy mówiło się jako o podstarzałych dziadkach, jednak doświadczenie tej reprezentacji sprawiło, że bez żadnego problemu pokonali oni rywali z Litwy aż 102:79 w swoim inauguracyjnym meczu turnieju olimpijskiego.
Z wysokiego C rozpoczęli Argentyńczycy, którzy prowadzeni przez Luisa Scolę szybko powiększali swoją przewagę, ale podobnie jak w meczu USA z Francją rywale do końca pierwszej kwarty odrobili straty. Nowemu partnerowi Marcina Gortata z Suns wtórował Manu Ginobili, a na obwodzie niezawodny był Carlos Delfino, który kilkakrotnie dziurawił kosz rywali rzutami za trzy punkty, w tym jednym równo z syreną kończącą pierwszą połowę.
12 punktów przewagi Argentyny po 20 minutach nie było wszystkim, na co było stać tę reprezentację. W dalszym ciągu nie do zatrzymania dla koszykarzy trenera Kestutisa Kemzuray był Scola, który cały mecz zakończył z dorobkiem aż 32 punktów! Ostatecznie Argentyna zwyciężyła 102:79 i udanie zainaugurowała Igrzyska Olimpijskie.
Oprócz Scoli świetnie zagrali wspomnieni wcześniej Ginobili i Delfino. Ten pierwszy zdobył 21 punktów, drugi natomiast o jeden mniej. W ekipie Litwy wyróżnił się Linas Kleiza, autor 20 punktów. 14 dorzucił Paulius Jankunas, a 11 Darius Songaila.
Argentyna - Litwa 102:79 (24:23, 27:16, 27:22, 24:18)
Argentyna: Scola 32, Ginobili 21, Delfino 20, Nocioni 10, Prigioni 9, Gutierrez J. 6, Gutierrez L. 3, Campazzo 1, Jasen 0.
Litwa: Kleiza 20, Jankunas 14, Songaila 11, Maciulis 7, Kalnietis 6, Jasikevicius 6, Valanciunas 6, Pocius 5, Kaukenas 4, Jasaitis 0.