Na igrzyskach mamy reprezentantów w naprawdę wielu dyscyplinach, jednak wobec niektórych oczekiwania kibiców bez wątpienia są większe niż wobec innych. W tym gronie są z pewnością siatkarze, kreowani przez media i fanów na pewniaków do medali. Po ostatniej porażce podopieczni Andrei Anastasiego zdołali się pozbierać i w czwartek znów zagrali znakomicie. Reprezentacja Argentyny została przez Polaków rozbita 3:0 i ponownie możemy być chyba spokojni o dyspozycję naszych siatkarzy.
Coraz bardziej realny wydaje się też medal Zofii Klepackiej-Noceti. Nasza specjalistka od windsurfingowej klasy RS-X zapowiadała przed wyjazdem do Londynu, że jedzie po miejsce na podium i wszystko wskazuje na to, że osiągnie swój cel. W czwartek Polka płynęła znakomicie i wygrała zarówno piąty, jak i szósty wyścig, dzięki czemu w klasyfikacji generalnej jest już druga. O jedną lokatę niżej plasuje się Przemysław Miarczyński, który zanotował wpadkę w pierwszym z czwartkowych wyścigów, gdyż był w nim dopiero trzynasty. W kolejnym starcie było już dobrze, Polak był trzeci, i na taką właśnie pozycję spadł w klasyfikacji łącznej. Szanse na medal mają też cały czas Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki w klasie Star - polscy żeglarze w czwartek zajęli w kolejnych dwóch wyścigach drugie i dziewiąte miejsce, dzięki czemu w klasyfikacji łącznej są na czwartej pozycji. Na swoim poziomie w klasie 49er pokazali się Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński, którzy plasowali się raz na piętnastym, a raz na dziesiątym miejscu, co razem z wynikami z poprzednich dni składa się obecnie na dwunastą lokatę po ośmiu wyścigach. Z kolei Piotr Kula został wykluczony z udziału z pierwszego czwartkowego startu, zaś w drugim był jedenasty i razem plasuje się na siedemnastym miejscu.
Siatkarze i żeglarze mają jeszcze kolejne starty na drodze do medali. Spośród tych, którzy startowali w konkurencjach jednodniowych, lub przynajmniej kończących się w czwartek, tego dnia najbliżej sukcesu był Radosław Kawęcki. Nasz pływak startował w wieczornym finale na dystansie 200 metrów stylem grzbietowym i zajął w nim czwarte miejsce. Mniej więcej do półmetka szansa na medal wydawała się cały czas realna, jednak później czołowa trójka wyraźnie uciekła Polakowi, który nie zdołał też ustanowić swojego rekordu życiowego. Rano w tej samej konkurencji wśród pań odpadła w eliminacjach Alicja Tchórz - w klasyfikacji łącznej była dwudziesta dziewiąta. W jej ślady poszedł niestety startujący na 50 metrów kraulem Kacper Majchrzak, który zajął w swym wyścigu siódme miejsce i miał trzydziesty trzeci czas całych eliminacji. W porannych kwalifikacjach bardzo dobrze wypadł za to Konrad Czerniak, który w swojej serii był drugi, a łącznie miał czwarty czas eliminacji na 100 metrów motylkiem. Wieczorem w półfinale Polak był trzeci i wywalczył awans do finału.
Powiedzmy sobie szczerze - przed igrzyskami w Londynie chyba nikt nie przypuszczał, że akurat kajakarze górscy dostarczą nam tylu pozytywnych emocji. Już w środę błysnął Mateusz Polaczyk, który był czwarty. Dzień później dołączyli do niego kolejni specjaliści od tej dyscypliny sportu. Piotr Szczepański i Marcin Pochwała wystartowali w konkurencji kanadyjek dwójek. Nasz duet z dobrej strony pokazał się już w półfinale, gdzie zajął czwarte miejsce. Po tym wyniku kajakarze rozbudzili nasze nadzieje na medal w finale, jednak w decydującej rozgrywce zajęli piąte miejsce, również dobre. Jeszcze więcej emocji dostarczył występ startującej w K1 Natalii Pacierpnik. W jej przypadku slalomowy półfinał zakończył się zwycięstwem, o tyle sensacyjnym, że Polka w rankingu światowym jest zaledwie trzydziesta szósta. W finale niestety górę wzięły emocje - świadoma szansy Pacierpnik popełniła kilka błędów, pojechała zbyt nerwowo, i w olimpijskim debiucie była siódma.
W kobiecym wieloboju gimnastyczek sportowych zobaczyliśmy w czwartek Martę Pihan-Kuleszę, której mąż Roman w tej samej konkurencji mężczyzn startował dzień wcześniej. W finale 25-letnia Polka była dziewiętnasta. W jeździeckiej konkurencji ujeżdżania swój olimpijski występ rozpoczął Michał Rapcewicz i w gronie dwudziestu pięciu zawodników, którzy zaprezentowali się w czwartek, był dwudziesty pierwszy. Dżudoczka Daria Pogorzelec przegrała dopiero w ćwierćfinale, jednak wciąż miała szansę w repasażach, gdzie trafiła na kontuzjowaną rywalkę z Węgier. Jak sama przyznała, w głowie pojawiła się litość dla kulejącej Węgierki i nie była w stanie skoncentrować ataku na kontuzjowanej nodze przeciwniczki. Efekt był taki, że choć Polka prowadziła jeszcze na mniej niż pół minuty przed końcem, to jednak Abigel Joo zdołała ją pokonać przez ippon.
Porażkę ponieśli kolarze torowi Maciej Bielecki, Kamil Kuczyński i Damian Zieliński, którzy w eliminacjach sprintu drużynowego przegrali z Wenezuelą i zajęli ostatnie miejsce. Listę słabszych występów zamykają florecistki Sylwia Gruchała, Martyna Synoradzka i Małgorzata Wojtkowiak, które poniosły porażkę w ćwierćfinale turnieju drużynowego i choć później wygrały jeszcze dwa mecze w walce o piątą pozycję, to jednak takie miejsce jest w ich przypadku rozczarowaniem. Nie da się ukryć, igrzyska w Londynie dla polskiej szermierki były niestety nieudane - medalu zabrakło po raz pierwszy od 1976 roku.