Już przed rozpoczęciem było zawodów było jasne, że obaj Polacy mierzą wysoko. Bartłomiej Bonk w rwaniu zadeklarował sobie ciężar 185 kilogramów. Marcin Dołęga od razu chciał zmierzyć się ze sztangą o wadze 190 kilogramów. Trzykrotny mistrz świata był jednym z głównych kandydatów do olimpijskiego złota - tym bardziej, że dwaj główni kandydaci obok Polaka, Rosjanie Chadżimurat Akkajew i Dmitrij Kłokow zostali wycofani z turnieju.
Pierwszy na pomoście pojawił się Bartłomiej Bonk. Polak bez problemów wyrwał 185 kilogramów, a potem 188. Wraz z trwaniem konkursu wykruszali się kolejni faworyci, co znacznie poprawiało sytuację biało-czerwonych. Bonk od razu zaanonsował, że kolejnym ciężarem z jakim będzie się chciał zmierzyć, to 190 kilogramów.
Marcin Dołęga niespodziewanie nie poradził sobie ze 190 kilogramami w pierwszej próbie. Najpierw podniósł ciężar, ale po chwili, mając sztangę już nad głową, od razu ją opuścił. W drugim podejściu było niemal podobnie i reprezentant Polski znów nie poradził sobie z ciężarem.
Po chwili do sztangi o ciężarze 190 kilogramów podszedł Bartłomiej Bonk. Z wielkim trudem, ale jednak - Polak podniósł sztangę i został liderem. Marcin Dołęga niestety spalił także i swoje trzecie podejście i... sensacyjnie odpadł z rywalizacji! Tego nikt się nie spodziewał.
O poziomie tego konkursu niech świadczy fakt, że wygrałby go ze swoim wynikiem 418 kg Ilin z Kazachstanu -złoty Czytaj całość