Rafał Wilk od żużla do Paraolimpiady

- W tym roku dobre starty utwierdziły mnie, że mogę spełnić marzenia, w Londynie powalczę o dwa złote medale - relacjonuje z wioski olimpijskiej w Londynie [tag=6070]Rafał Wilk[/tag], w rozmowie z B.Skrzyńskim.

Paraolimpijczyk, który po kontuzji na żużlu w 2006 roku dalej cieszy się życiem. Zimą na nartach, latem na handybike’u. Ten ostatni, po zdobyciu Pucharu Świata w Kanadzie (suma punktów trzech turniejów Włochy, Hiszpania, Kanada), zaprowadził rzeszowianina do Londynu – na paraolimpiadę. Tam powalczy o złoty medal w dwóch kategoriach: kolarstwie szosowym i jeździe indywidualnej na czas. Wszystko 6-7 września, w stolicy Wielkiej Brytanii. Trzymamy kciuki.

Bartłomiej Skrzyński: Rafał, jak w-skers - w-skersowi: było łatwo się przestawić z czynnego sportowca, uprawiającego żużel, zimą - narty, na nogach, na życie na wózku?

Rafał Wilk: Łatwo nie było i nikt nie mówił ze będzie łatwo, a im człowiek szybciej się odnajdzie w nowej sytuacji, tym lepiej bo nie ma sensu "walczyć z wiatrakami". Jakoś mi się to chyba dobrze udało i dałem rade.

Kto pomógł najbardziej?

- Najbliższa rodzina, w niej miałem największe oparcie i mogę tylko jeszcze raz okazać wdzięczność za to.

Zimą ciągle szalejesz na stoku, na monoski?

- Tej zimy za wiele jazdy nie było, dwa razy tylko pośmigałem na nartach i wracając z drugiego wyjazdu dzieci zostawiły moje kulonartki koło samochodu i tak skończyłem sezon, ale widocznie tak miało być żeby nie kusić losu (śmiech).

Skąd pomysł na marzenia o paraolimpiadzie i zdobywanie kwalifikacji olimpijskich?

- Pomysł z paraolimpiadą? Na początku była "zajawka" na rower i jazdę na nim. Po 3 miesiącach przyszedł czas na sprawdzenie się na pierwszych zawodach w Zamościu w 2010 roku i tak się zaczęło moje ściganie - mając takich zawodników za wzór jak Zbyszek Wandachowicz, któremu dużo zawdzięczam. W 2011 roku moje wyniki szły do góry, wyjazdy na imprezy światowe i zbieranie punktów kwalifikacyjnych pozwoliły mi realnie myśleć o Londynie. W tym roku moje dobre starty utwierdziły mnie w możliwości spełnienia marzeń o Londynie i teraz już tu jestem, i będę walczył o dwa złote medale.

Do Londynu zabrałeś ze sobą kibiców, najbliższą rodzinę?

- Bardzo chciała ze mną jechać najstarsza córka Gabrysia, ale niestety jest to niemożliwe, aby była ze mną, ale wiem że będzie mi kibicować. Zresztą jak pozostała dwójka - w nich moja siła.

Jak wygląda życie w wiosce olimpijskiej?

- Wioska wygląda jak obszar wojskowy, dostać się tutaj to nie lada sztuka. Prześwietlanie rzeczy jak na lotnisku nic się nie prześliźnie, robi ogromne wrażenie. Ludzie z całego świata naprawdę coś pięknego.

Rafał Wilk z Hubertem przed startem na handbike'u / Fot. archiwum rodzinne Rafała Wilka
Rafał Wilk z Hubertem przed startem na handbike'u / Fot. archiwum rodzinne Rafała Wilka

Przed startem mówiono o strojach dla paraolimpijczyków, potem był problem z transportem. Zastanawiałeś się nad tym?

- Staram się nie skupiać nad tymi rzeczami, bo one do mnie nie należą. Było zamieszanie, nie wiem czy do końca potrzebne wokół paraolimpijczyków. Ubrała nas firma Tico i wyglądamy naprawdę dobrze.

A propos filozofowania. Ja ciągle uważam, że powinno się rozgrywać jedną olimpiadę, bez podziału na para i igrzyska. Np. rano handbike, a w południe bieg na nogach. A ty jak sądzisz?

- Jeśli chodzi o połączenie olimpiady i paraolimpiady może kiedyś do tego dojdzie, czas pokaże. Na pewno sprawa warta rozważenia, żeby nie było podziałów.

Na koniec - bo wiem, że masz mnóstwo zajęć, wymień największy dotychczasowy sukces przed kontuzją na "czarnym owalu" i po niej?

- Sukces na "czarnym owalu": myślę, że były to starty razem z przyjaciółmi, kiedy byliśmy wszyscy razem: Piotrek Winiarz, Maciek Kuciapa, Rafał Trojanowski, Sławek Sitek, ja - piękne czasy. "Po" (po kontuzji i złamaniu kręgosłupa - dop. BS) myślę, że ten rok jest szczególny, wygrałem Puchar Świata, Puchar Europy w hanbike’u, ale najważniejsze starty przede mną 5 i 7 września w Londynie.

A propos, na co liczysz w Londynie?

- Jadąc na zawody, jadę z duchem walki o wygraną i tutaj też przyjechałem walczyć o dwa złote medale, a jak będzie przekonamy się już niedługo.

Powodzenia zatem i dzięki za rozmowę.

- Pozdrowienia z wioski olimpijskiej, dziękuję.

BARTŁOMIEJ SKRZYŃSKI

Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński - autor wywiadu jest wrocławskim dziennikarzem, aktywistą, społecznikiem, w-skersem. Pełni też funkcję rzecznika miasta Wrocławia ds. Osób Niepełnosprawnych. Sam też z powodu choroby - zaniku mięśni - porusza się na wózku inwalidzkim. Nie przeszkadza mu to jednak w pełnej realizacji. Jest absolwentem Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Wymyślił i napisał scenariusz programu "W-skersi", nazwy jego autorstwa, która w 2003 roku weszła do języka polskiego. Jest laureatem nagród m.in. Państwowego Funduszu Rehabilitacyjnego, warszawskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji w konkursie dziennikarskim "Oczy otwarte", w którym otrzymał Grand Prix, a także oddziału dolnośląskiego Polskiego Związku Motorowego. Uwielbia sporty ekstremalne i podróże. Za sobą ma już skok na bungee, lot szybowcem i paralotnią, a także... dach mediolańskiej katedry.

Rafał Wilk razem z autorem wywiadu / Fot. www.skrzynski.info.pl
Rafał Wilk razem z autorem wywiadu / Fot. www.skrzynski.info.pl
Źródło artykułu: