Blisko sześć lat temu, w grudniu 2017 roku, zainaugurowana została działalność pierwszego w Polsce krytego toru lodowego. Swoją obecność na otwarciu zaszczycił sam prezydent RP, Andrzej Duda. Wtedy wydawało się, że problem z dostępnością miejsca do treningów dla łyżwiarzy szybkich został rozwiązany.
Nic bardziej mylnego. W momencie otwierania obiektu mówiło się, że będzie on służył polskim łyżwiarzom w okresie od września do marca. Obecnie mamy prawie połowę listopada, a hala nadal nie jest dostępna. Dlaczego?
Jak informuje Interia, miasta nie stać na utrzymywanie obiektu przez tak długi czas. Lód w hali w Tomaszowie Mazowieckim ma się pojawić dopiero pod koniec bieżącego miesiąca, a dokładniej 28 listopada.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siłownia stała się jej pasją. Tak trenuje Rozenek-Majdan
Do tego czasu (od 13 listopada) łyżwiarze będą doskonalić swoje umiejętności na niekrytym obiekcie na warszawskich Stegnach. Śmiało można mówić o absurdalnej sytuacji, gdyż młodzi łyżwiarze szybciej zaczną jeździć na zewnątrz niż... w hali.
Przypomnijmy, że koszt budowy Areny Lodowej w Tomaszowie Mazowieckim wyniósł niecałe 50 milionów złotych. Przebąkuje się, że obiekt ten w następnych latach będzie służył wyłącznie w okresie od grudnia do lutego.
Dodajmy, że na marzec/kwiecień 2024 roku planowany jest termin zakończenia budowy krytego toru lodowego w Zakopanem. Z obiektu będą mogli korzystać równoległe łyżwiarze, biegacze, ale także osoby specjalizujące się we wspinaczce sportowej.
Zobacz także:
Małysz reaguje na głośny list
Nie zobaczymy go w tym sezonie