Biało-Czerwoni już w najbliższy weekend wystartują w sprinterskich mistrzostwach świata. W Astanie rywalizację z najszybszymi ludźmi świata podejmą Artur Nogal oraz Piotr Michalski. Dla obu będzie to debiut na tej imprezie.
[ad=rectangle]
Od naszych zawodników trudno oczekiwać cudów. Zarówno Nogal, jak i Michalski dopiero pukają do światowej czołówki. W ostatnich miesiącach odważniej robi to ten ostatni. - Jeszcze przed rokiem był juniorem. Ma dopiero dwadzieścia lat, w jego wynikach widać jednak bardzo duży progres. W tym sezonie na 1000 metrów poprawił się o blisko trzy sekundy. To bardzo dobre osiągnięcie - mówi trener polskiej kadry, Wiesław Kmiecik.
Nogal lepiej czuje się na 500 metrów. W tym sezonie podczas zawodów Pucharu Świata startował już w grupie A. Michalski woli dystans dwukrotnie dłuższy. Podczas mistrzostw świata na dystansach w Heerenveen był w wyścigu na 1000 metrów szesnasty. Teraz celem naszych panczenistów będą pozycje w czołowej "dwudziestce".
Faworyci? Ci sami od miesięcy. Paweł Kuliżnikow, Michel Mulder, Nico Ihle, Heni Otterspeer. W gronie tym brak Artura Wasia. Nasz najlepszy sprinter w tym sezonie na 1000 metrów w ogóle nie startuje. Polak najbliższe tygodnie poświęci na spokojne treningi i przygotowania do finałowych zawodów PŚ, które odbędą się pod koniec marca w Erfurcie.
Wcześniej, bo już za tydzień, panczenistów czekają mistrzostwa świata w wieloboju. Biało-Czerwoni do Calgary pojadą w najmocniejszym składzie. W kadrze na zawody znajdą się między innymi Jan Szymański, Zbigniew Bródka, Konrad Niedźwiedzki oraz Luiza Złotkowska. Medali oczekiwać trudno. Naszych reprezentantów stać jednak na lokaty w gronie dziesięciu najbardziej wszechstronnych panczenistów globu.