Konrad Niedźwiedzki. Łyżwiarz z tytanu

Pół roku temu podczas treningu jechał na rowerze i zderzył się z traktorem. Przebił płuco, pogruchotał łopatkę, złamał żebra. - Czułem, że otarłem się o śmierć - mówi Konrad Niedźwiedzki. I zapowiada, że za kilka dni wraca do startów w PŚ.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
WP SportoweFakty

Kariera naszego panczenisty wisiała na włosku, a on jeszcze w wakacje wznowił treningi z holenderską grupą Justlease.nl. W połowie sierpnia wjechał rowerem na Edelweisspitze (2571 m n. p. m.), a pod koniec października w Inzell pokonał 1500 metrów w czasie 1:46.09. To w tym sezonie ósmy wynik na świecie.

WP SportoweFakty: Pod koniec maja leżał pan na oddziale intensywnej terapii, a za chwilę - na początku grudnia - wystartuje w Pucharze Świata. Konrad Niedźwiedzki to żywy dowód na to, że niemożliwe nie istnieje.

Konrad Niedźwiedzki: Na początku nawet nie myślałem, że wrócę do sportu. Lekarz opowiadał mi, że przy podobnych zabiegach zdarzały się komplikacje, ludzie po latach ledwo ruszali kończynami. To było straszne. Ta świadomość, że jeśli coś nie wyjdzie, mogę zostać kaleką do końca życia. Miałem jednak szczęście do ludzi. Doktor Michał Drwęga i fizjoterapeutka Natalia Mrozińska wykonali niesamowitą pracę. Bez nich mój powrót byłby niemożliwy.

Pomogły też nowe technologie.

- Doktor zrobił lustrzane odbicie mojej zdrowej łopatki. Chciał przyjrzeć się jej budowie; sprawdzić długość, zobaczyć jak wszystko poodginać. I wydrukował ją w 3D. To pomogło zaoszczędzić kilka godzin na stole operacyjnym. A później dostałem nawet jedną w prezencie, już ze śrubkami, płytkami. Wszystko po to, abym wiedział, jak wygląda na żywo.

I jak to jest oglądać swoją własną łopatkę?

- Robi wrażenie. A podobno zdjęcia są jeszcze lepsze. Bardzo mocne. Nie miałem jeszcze okazji ich zobaczyć, potrzebuję czasu.

ZOBACZ WIDEO Czesław Lang: Dzięki Tour de Pologne promujemy Polskę (źródło: TVP SA)

Ile nosi pan w sobie metalu?

- Dwadzieścia śrubek, dwie płytki. Wszystko tytanowe.

Klasyczne pytanie: były problemy na lotnisku?

- Te wszystkie elementy są pod mięśniami, zagrzebane. A tytan podobno jest niewykrywalny. W każdym razie na razie nic nigdzie nie piszczało, nawet w kontakcie z tymi bardzo dokładnymi maszynami. A z ciekawości to sprawdzałem, zerkałem w monitorek.

Historię wypadku znamy. Rower, traktor, zderzenie. Jaka była pana pierwsza reakcja?

- Myślałem, że nic się nie stało. Nie pierwszy raz upadłem na rowerze. W pewnym momencie złapałem się jednak w okolice żeber, które zaczęły mi się ruszać pod palcami jak klawisze fortepianu. A lekarz w karetce po szybkim USG powiedział mi, że mam przebite płuco. Tu płuco, tam żebra, a przecież one chronią delikatne organy. Natychmiast zadzwoniłem do rodziny. Nie wiedziałem, z czym mam do czynienia. Bałem się o życie, nie chciałem być sam.

Mama i dziewczyna przyjechały następnego dnia, gdy leżałem na OIOM-ie, w szpitalu w Groningen. To było straszne. Obok mnie umierali ludzie, a ja nie mogłem się ruszyć. Byłem podłączony do aparatury, jakieś rury wystawały mi z klatki piersiowej. Dopiero po trzech dniach, kiedy wypisali mnie z tego oddziału, zacząłem myśleć: "Co dalej?". Dzwoniłem do Polski. Rozmawiałem z Natalią, nad moim przypadkiem naradzali się lekarze. Wszystko dobrze się skończyło. Miałem opiekę z najwyższej półki.

Rehabilitacja trwała siedem tygodni i dwa dni. Rekord świata.

- Takiego bólu, jak po operacji, nie czułem nigdy w życiu. Gdybym mógł wówczas wstać z łóżka i otworzyć okno, to po prostu bym z niego wyskoczył. A później jeszcze te godziny spędzone na stole fizjoterapeuty. Wzmacnianie tkanek, powiększanie zakresu ruchu. Możliwe, że dzięki temu mam dziś inną tolerancję na ból. Bo to przecież niemożliwe, żebym po czterech miesiącach pojechał w Inzell 1:46 i wrócił do świata żywych!

Takie wydarzenia zmieniają perspektywę? Na życie, na sport?

- Sportowcy to zdrowi ludzie, ciągle są w ruchu. A ja nagle leżę w szpitalu na łóżku i nie wiem, co będzie dalej. Jestem człowiekiem zorganizowanym, zawsze staram się wszystko zaplanować. A nagle jedno wydarzenie, moment nieszczęścia i jest pozamiatane. Mogę w mgnieniu oka stracić wszystko.

Czy Konrad Niedźwiedzki stanie w tym sezonie na podium zawodów Pucharu Świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×