Wielkie zamieszanie zrobiło się w środowisku łyżwiarstwa szybkiego. W poniedziałek 31 sierpnia Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) nagle wywróciła do góry nogami wcześniej zaplanowany kalendarz. W efekcie sezon zacznie się z dużym opóźnieniem.
Cztery weekendy z Pucharem Świata zostały odwołane. Inauguracja nowego sezonu miała się odbyć w Tomaszowie Mazowieckim w dniach 13-15 listopada. Polska jednak straciła organizację prestiżowych zawodów.
W takim samej sytuacji znalazło się Stavanger (20-22 listopada), Salt Lake City (4-6 grudnia) oraz Calgary (11-13 grudnia). Jeżeli nic się nagle nie zmieni, to pierwsze zawody PŚ odbędą się 17-18 lutego w chińskim Changchun.
ISU ma jednak jeszcze jeden pomysł. Ratunkiem może być skoszarowanie zawodników w Holandii. Wtedy w Heerenveen w kilka tygodni nadrobiono by wszystkie zaległości. Na razie jednak nie wiadomo, czy takie rozwiązanie jest w ogóle realne.
Taki sam problem dotknął łyżwiarstwo szybkie na krótkim torze. Odwołano Puchar Świata w Montrealu (6-8 listopada) oraz Laval (13-15 listopada). Pod znakiem zapytania stoją zawody w Seulu (11-13 grudnia) i Pekinie (18-20 grudnia).
Oczywiście wszystkie decyzje są tłumaczone obawą przed koronawirusem. Nie zmienia to jednak faktu, że w tej chwili nowy sezon został sparaliżowany i na razie nie widać rozwiązania problemów.
Koronawirus. Zatrważające dane z Indii. Grają tam byłe gwiazdy Ekstraklasy >>
Koronawirus. David Silva zakażony >>
ZOBACZ WIDEO: Nie tylko FIFA The Best. Robert Lewandowski ma szansę na kolejną prestiżową nagrodę