"Chciałbym w końcu wygrać". Henryk Szost jednym z faworytów maratonu w Hanowerze

Newspix / Anna Onuszczuk / Na zdjęciu od lewej Henryk Szost
Newspix / Anna Onuszczuk / Na zdjęciu od lewej Henryk Szost

- Jeszcze nigdy nie wygrałem maratonu - śmieje się Henryk Szost, od lat czołowy polski zawodnik w tej konkurencji. Zmienić to może 8 kwietnia w Hanowerze. Start w Niemczech ma być ważnym etapem na drodze do sukcesu w mistrzostwach Europy w Berlinie.

Od lat uchodzi za najlepszego polskiego maratończyka. W 2012 r. w japońskim Otsu ustanowił fantastyczny rekord Polski (2:07:39), poprawiając o prawie dwie minuty poprzednie osiągnięcie należące do Grzegorza Gajdusa. Później Henryk Szost jeszcze dwukrotnie pobiegł 42,195 km poniżej 2 godzin i 9 minut. Wynik 2:08:55 z Warszawy (2014 r.) jest najlepszym uzyskanym przez Polaka na własnej ziemi. Od 2010 r. w każdym sezonie otwiera tabele polskich maratończyków.

Jednego tylko Henryk Szost nie ma. Zwycięstwa.

- Trzy najlepsze wyniki w historii polskiego maratonu, najlepszy wynik na polskiej ziemi i wiele innych statystyk "naj", a... jeszcze nigdy nie wygrałem maratonu! Chciałbym w końcu to zmienić - śmieje się Szost w rozmowie z WP SportoweFakty. Gwoli ścisłości, maratończyk pochodzący z Muszyny zwyciężył w 2010 r. w Wojskowych Mistrzostwach Świata w Atenach, ale to zawody niższej rangi, które nie odbywają się pod egidą IAAF.

36-latek podkreśla, że zawsze zależało mu przede wszystkim na dobrym wyniku, a nie na miejscu. Dlatego nie kalkulował, nie szukał biegów ze słabszą obsadą, tylko chciał startować z najlepszymi. - Zazwyczaj startuję w bardzo mocno obsadzonych maratonach (ze złotą odznaką światowej federacji: IAAF Gold Label Road Race - przyp. red.), które przyciągają silnych zawodników z elity - tłumaczy. Tak było chociażby w październiku ub. roku we Frankfurcie. Szost w bardzo silnej stawce zajął siódme miejsce.

Już w niedzielę (8.04.) Polak będzie miał szansę na pierwsze maratońskie zwycięstwo w karierze. Wystartuje w Hanowerze (28. HAJ Hannover Marathon).

- Z menedżerem braliśmy pod uwagę kilka biegów, m.in. maratony w Paryżu czy Hamburgu. Wybraliśmy Hanower, bo 8 kwietnia to data, która mi odpowiada. Przypomnę, że start w Hanowerze jest startem kontrolnym, bardziej nastawiam się na sierpniowe mistrzostwa Europy w Berlinie. Po drugie, wybrałem Hanower, bo elita tego biegu jest "wyważona". Nie ma zawodników z wynikami 2:04-2:05, tylko są biegacze na moim poziomie. Pierwszą "połówkę" zamierzamy pobiec w granicach 1 godziny i 4 minut. Nie jest to jakieś zabójcze tempo, które by mnie za bardzo wyeksploatowało - wyjaśnia Henryk Szost.

Polak znajduje się w ścisłym gronie faworytów niedzielnych zawodów - obok trzech Kenijczyków: Gilberta Kirwy, Cheshariego Jacoba oraz Duncana Koecha. Tylko ten pierwszy legitymuje się lepszą "życiówką" od Szosta (2:06:14). Organizatorzy maratonu w Hanowerze mają nadzieję, że któryś z zawodników pokusi się o pobicie rekordu trasy, który od 2013 r. wynosi 2:08:32 i należy do Lusapho Aprila z RPA.

Henryk Szost celować będzie w wynik poniżej 2 godzin i 10 minut. - Od kilku lat nie udało mi się połamać 2:10, więc to mój główny cel. A jak będzie dobry czas, to i dobre miejsce samo przyjdzie. Pamiętajmy jednak, że to jest maraton. Tu nigdy nie można być pewnym siebie i swojego wyniku - zaznacza rekordzista Polski w maratonie.

Wielokrotnie maratończykom szyki potrafiła pokrzyżować pogoda. W Hanowerze niedziela ma być słoneczna, a temperatura będzie dochodzić nawet do 21 stopni. - Myślę jednak, że to maksymalna temperatura dzienna, około godziny 13-14. Tymczasem start zaplanowano na godzinę 9. Liczę, że pobiegniemy w temperaturze pomiędzy 10 a 16 stopni, wtedy nie powinno być źle - tłumaczy Henryk Szost, który obawia się czego innego. - Mam tylko jedno życzenie: żeby nie było wiatru. Nęka mnie od dwóch lat i odbija się na wynikach. Gdzie nie startowałem, to był zawsze mocny wiatr. We Frankfurcie w ubiegłym roku przechodził jakiś orkan (Orkan Grzegorz - przyp. red.) i bardzo mnie gnębił. Mam nadzieję, że dopisze mi szczęście i pogoda będzie dobra - dodaje Szost.

Nasz zawodnik przygotowywał się do występu w Hanowerze na zgrupowaniu w amerykańskim Albuquerque. Spędził tam ponad miesiąc, trenując z innymi Polakami, m.in. Arturem Kozłowskim i Mariuszem Giżyńskim. Biegacze mieszkali w hotelu, który należy do Antoniego Niemczaka, byłego rekordzisty Polski w maratonie.

- Panowała tam fajna, domowa atmosfera. Pan Antoni i jego żona, pani Natalia, dbali o nas. Mieliśmy także zapewnione finansowanie przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Praktycznie w całości, dopłacałem ze swoich środków tylko niewielką część - mówi Henryk Szost.

W jego przypadku obóz w Albuquerque stanowi pewnego rodzaju gwarancję osiągnięcia dobrego wyniku. - To jest moje ulubione miejsce. Dwa najlepsze wyniki w maratonie, a także kilka innych dobrych rezultatów, "nabiegane" są po pobycie w Albuquerque. Jest tam optymalna dla mnie wysokość - 1500 m n.p.m. Nie za wysoko, można wykonywać mocne jednostki treningowe - wyjaśnia. - Przygotowanie bardzo fajnie mi poszły. Widać było, że jest progres. Mam nadzieję, że wynik w Hanowerze będzie dobry - kończy Szost rozmowę z WP SportoweFakty.

Najlepsze wyniki Henryka Szosta w maratonie wg sezonów

RokMiejsceWynikMiejsce w maratonie
2017 Frankfurt 2:10:09 7.
2016 Fukuoka 2:10:53 6.
2015 Warszawa 2:10:11 9.
2014 Warszawa 2:08:55 3.
2013 Fukuoka 2:09:37 4.
2012 Otsu 2:07:39 (rekord Polski) 2.
2011 Frankfurt 2:09:39 12.
2010 Wiedeń 2:10:27 4.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 75. Henryk Szost zaskoczył wszystkich. Takiego wyniku nie uzyskał nigdy żaden Polak [2/3]

Źródło artykułu: