Dla łodzianki miało to być nowe otwarcie w karierze. Przed walką z Amerykanką zmieniła klub, trenerów, strój, muzykę, a nawet sposób wypełnienia limitu wagowego. Wszystko to zagrało i w efekcie Kowalkiewicz pokonała Herrig, dla której - jak się później okazało - była to ostatnia walka w karierze.
Artur Mazur, WP SportoweFakty Po pięciu porażkach z rzędu byłaś skreślana, momentami wręcz wyszydzana. Co teraz czujesz?
Karolina Kowalkiewicz, zawodniczka UFC: Tego nie da się opisać słowami. Czuję ogromną satysfakcję i radość. Najzwyczajniej w świecie jestem z siebie cholernie dumna.
Obrazek tuż po zakończeniu pojedynku zapisał się w pamięci wielu kibiców, nie tylko w Polsce.
W tym momencie nie wierzyłam, że jest już po wszystkim. Szczerze powiedziawszy, bardzo wierzyłam, że skończę tę walkę przed czasem, że poddam Felice Herrig. Ale kiedy to się stało, nie docierało do mnie, że to już, że to zrobiłam, że po tym złym okresie w końcu wygrałam. Zawsze ciężko pracowałam na sukces, zawsze dawałam z siebie wszystko. To boli, kiedy dajesz całego siebie, a wyniku nie ma. Tym razem poświęciłam jeszcze więcej, wyszłam ze strefy komfortu i dostałam za to nagrodę. Powiem nieskromnie: tak, zapracowałam na to i na to zasłużyłam.
ZOBACZ WIDEO: "Chciałbym tę walkę zobaczyć". Mamed Chalidow po raz pierwszy ocenił walkę Pudzianowski - Materla
To było nowe otwarcie w karierze. Czy możesz porównać Karolinę Kowalkiewicz sprzed tego pojedynku do Karoliny, która przegrywała walkę za walką?
Tym razem byłam bardzo spokojna i skupiona. Towarzyszyły mi takie same emocje jak przed zawodowym debiutem. Siedziała we mnie taka wielka ciekawość: jak to będzie, jak te zmiany na mnie wpłyną, jak zadziała na mnie nowy sztab trenerski? To była jedna wielka niewiadoma. Chciałam po prostu poznać odpowiedź na te wszystkie pytania.
Kapitalnie weszłaś w ten pojedynek. Miałem wrażenie, że Felice Herrig już pod koniec pierwszej rundy miała dość.
Chyba musisz jej zapytać, czy tak faktycznie było, ale odnosiłam podobne wrażenie. Czułam się dobrze od pierwszego gongu, ale nad tym właśnie pracowaliśmy. Mój trener już od pierwszych zajęć zapowiedział, że będziemy pracować nad tym, co dzieje się w mojej głowie. Psychika zawsze była moją najmocniejszą stroną. Zawsze w siebie wierzyłam - nawet jeśli wychodziłam do walki z teoretycznie lepszą zawodniczką, byłam pewna, że wygram. Po serii przegranych ta wiara gdzieś uleciała, popełniałam przez to małe błędy, które miały duży wpływ na wynik walki. Trenerzy z ATT zrobili wszystko, żebym w siebie uwierzyła, wyeliminowała małe błędy. Udało się. Wiara czyni cuda.
W odbudowaniu pewności siebie nie przeszkodziła nawet kontuzja podczas okresu przygotowawczego.
A to jest w ogóle hit! Ja w trakcie tego obozu praktycznie nie robiłam zapasów i parteru. Przez pierwsze dwa tygodnie pobytu w ATT pracowałam normalnie, ale na jednym ze sparingów doznałam kontuzji barku. Bardzo bolało. Pomógł mi Kamil Iwańczyk, który jest fizjoterapeutą Asi Jędrzejczyk. Nie wiem, czy ukończyłabym ten obóz bez jego pomocy. Przez kilka dni nie robiłam nic. Później trener nakazał mi robić to, co nie będzie sprawiać bólu, bo chce mnie widzieć w klatce zdrową. Na szczęście, do walki udało się wszystko zaleczyć.
A czy nie było obaw o wydolność? Po pierwszej rundzie oddychałaś dość głęboko.
Fizycznie byłam przygotowana bardzo dobrze. Nie wiem, czy kiedykolwiek miałam lepszą formę. Pech chciał, że złapałam katar przed walką. W dniu walki obudziłam się z kompletnie zatkanym nosem. Nie mogłam przez ten nos oddychać, dlatego w trakcie walki oddychałam przez usta. To mogło sprawiać wrażenie, że brakuje mi tlenu.
Felice Herrig tuż przed przed walką zachowała się brzydko. Nie podała ci ręki. Czy to wybiło z rytmu?
Nie, wręcz przeciwnie - swoim zachowaniem dodała mi "powera". Potraktowałam to jako część gry mentalnej. Być może chciała się nakręcić, może chciała wyjść na taką - za przeproszeniem - wredną sukę. Pomyślałam: chcesz się tak bawić, to zabawimy się w oktagonie.
Co powiedziała po walce?
Już w trakcie udzielania wywiadu widziałam, że Herrig zostawia w klatce rękawice. Zrobiło mi się przykro, bo wiedziałam, że jeśli to ja przegram, to sama te rękawice zostawię. Wiem, że to nie było dla niej łatwe, bo jest jedną z pionierek MMA. Po pojedynku jej podziękowałam, życzyłam powodzenia w życiu. Ona też mi podziękowała i życzyła powodzenia. Wyjaśniła też, że mimo tej akcji na ważeniu, on mnie szanuje.
Miałaś też okazję zamienić kilka słów z szefem UFC. Co powiedział?
Cieszył się z mojego zwycięstwa. Gratulował i wręczył mi piwo. Co ciekawe, już przed walką dostałam od niego gadżety, które trafią na licytację do naszej fundacji. Nie spodziewałam się, że to będzie aż taka paczka. Pomyślałam, że dostanę parę skromnych gadżetów, a okazało się, że przyszło pięć wielkich kartonów. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Te gadżety co jakiś czas będą trafiać na licytację.
Przed walką nie chciałaś składać deklaracji co do przyszłości. Po niej nie musisz tego robić, bo wystarczy wsłuchać się w twoje słowa.
Oczywiście, że tak. Teraz chcę załatwić parę spraw w Polsce, odkopać się ze wszystkich zaległości, odpocząć trochę. Kiedy już to zrobię, chcę pojechać do ATT bez względu na termin kolejnej walki. Chcę po prostu potrenować.
Za chwilę będziemy żyć walką twojej klubowej koleżanki. Joanna Jędrzejczyk już spotkała się twarzą w twarz z Weili Zhang, ale tym razem Polka nie prowokowała rywalki. Wielu kibiców zastanawia się, skąd ta odmiana.
Wiele rzeczy w karierze dzieje się po prostu naturalnie. Czasami przed walką chcesz być dla kogoś wrednym, czasami - nie. Ale Asia będzie dla rywalki "wredna" w sobotę, kiedy zamkną się drzwi oktagonu.
Nie boisz się, że wpływ na dyspozycję Jędrzejczyk może mieć ponad dwuletnia przerwa?
Obserwowałam jej treningi z bliska. Ona jest w niesamowitej formie. Sparowała bardzo dużo i miałam wrażenie, że ta długa przerwa wbrew pozorom wyszła na plus. Pamiętajmy, że ona ma ogromne doświadczenie nie tylko w oktagonie, ale też ringu. Miała długi i dobry okres przygotowawczy. Wiem, że czeka ją trudna walka, ale ja w nią wierzę, bo jest zdeterminowana. Wierzę, że to wygra, że zmierzy się z Carlą Esparzą i odzyska pas.