Występ Artura Szpilki na sobotniej gali High League 4 w Gliwicach wywołał duże zainteresowanie fanów sportów walki. Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej w boksie wszedł do klatki z Denisem Załęckim.
Walka w formule MMA nie trwała długo. Kontuzjowane kolano "Bad Boya" nie wytrzymało przy próbie wyprowadzenia tzw. back fista i sędzia był zmuszony zakończyć pojedynek przed czasem w I rundzie.
Szpilka odniósł swoje drugie zwycięstwo odkąd zamienił boks na MMA. Przez kilka dni milczał na temat zachowania rywala. Zabrał jednak głos w mediach społecznościowych i zaczął wyśmiewać całą sytuację związaną z kontuzją przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa. Sędzia wyjaśnił, dlaczego przerwał walkę Janikowski - Breese
"Ogólnie nie wypowiadałem się w ogóle na ten temat. Znamy się z Denisem, ale jak czytam te wypociny, które napisałeś, to mnie zalewa. Kolego, nie zdążyłem zadać żadnego ciosu, bo walka ma rundy, czas żeby dobrać się do przeciwnika. A nie machać na oślep cepami i brakło mi tak naprawdę sekund żeby był koniec" - napisał Szpilka.
"Nie wyszło, bo zdałeś sobie sprawę, że już nic nie zrobisz. Jak miałem naderwane więzadło, to tydzień nie wsiadłem do samochodu, bo nie dałem rady. 3 miesiące chodziłem w ortezie, co i tak skończyło się operacją" - dodał Szpilka.
Były bokser zauważył, że jego przeciwnik sam wsiadł do auta i prowadził. Sugeruje, że do urazu nie doszło. Przypomniał, że on sam przy podobnej kontuzji korzystał z pomocy znajomego, który odwiózł go do domu po walce na gali w Rzeszowie.
"A Ty jedziesz w samochodzie. Kto widział walkę i choć trochę się zna, to wie jaka była prawda" - zakończył Szpilka.
Czytaj także:
Odpuszcza? Ważna deklaracja Artura Szpilki
"To nie mój świat". Szpilka zabrał głos po walce