"To był dramat". Arkadiusz Tańcula ujawnił, jak zareagował na informację o śmierci Mateusza Murańskiego

Poznali się na planie serialu "Lombard. Życie pod zastaw", a na Fame MMA toczyli niezwykle zacięte pojedynki. - Przeżyliśmy razem kawał historii - powiedział nam Arkadiusz Tańcula, aktor i freak fighter.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Mateusz Murański i Arkadiusz Tańcula Instagram / Facebook / Na zdjęciu: Mateusz Murański i Arkadiusz Tańcula
8 lutego media obiegła wiadomość o śmierci Mateusza Murańskiego. Ciało zawodnika organizacji Fame MMA oraz High League zostało znalezione przez jego krewnego. Zgon 29-latka potwierdziła prokuratura, która wykluczyła udział osób trzecich, a przyczyny śmierci poda po przeprowadzeniu sekcji zwłok (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

- Chyba byłem jedną z pierwszych osób, która się dowiedziała - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Arkadiusz Tańcula. - Każdy do mnie dzwonił i mówił "Arek, ty wiesz, Arek, czy to prawda, Arek, zadzwoń do niego". Dzwoniłem, pisałem. Połączenie oczywiście było, ale nie odbierał, wiadomości nie odczytał - dodał nasz rozmówca.

Fame MMA

Murański i "Aroy" poznali się na planie serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Stoczyli także dwie pasjonujące walki na Fame MMA. Obaj długo się ze sobą przyjaźnili, później głośno zrobiło się o ich konflikcie, który zażegnany został po ostatnim pojedynku.

- Gdy się dowiedziałem, gdy zostało to potwierdzone, to był dramat. Ja się popłakałem. Bardzo długo się przyjaźniliśmy, było za nami wiele pięknych chwil. Potem złych, bo wiadomo, pokłóciliśmy się - wspominał Tańcula.

- Kawał historii, razem w serialu, on u mnie na wigilii był itd. My naprawdę byliśmy blisko, pomimo całej tej różnicy zdań, wszystkich rzeczy, które się wydarzyły. To był dramat dla mnie. Jeszcze byłem na planie "Lombardu", gdy się o tym dowiedziałem, więc tam, gdzie się poznaliśmy - dodał.

Twardy zawodnik

Murańskiego wspomina jako bardzo twardego przeciwnika. Mówił o nim, że miał twardą głowę i nie dało się go znokautować. - Stał do końca, chciał walczyć - tłumaczył. 34-latek wyjaśnił także, że w ostatniej walce (z Pawłem Bombą - dop. MK) u "Murana" dały o sobie znać problemy.

- Podczas pierwszej walki z nim, to prawie umarłem. Padło zdrowie, nawet nie wiedziałem, że mam problemy z nerkami. Na walce wszystko się ujawniło. Wylądowałem na trzy tygodnie w szpitalu, więc trochę historii mam z Mateuszem związanych - wspominał "Aroy".

- Wiadomo, ile można się nauczyć przez trzy lata, ale walczył do końca, był twardy, nie dało się go znokautować - podkreślił raz jeszcze.

Hejt

Tańcula wspomniał, że rozmawiał z Murańskim po ich ostatniej walce. "Muran" miał problemy z hejtem, na jego profilu w mediach społecznościowych pojawiały się dziesiątki nieprzychylnych komentarzy.

- Jeżeli cała Polska cię nienawidzi, nie dasz rady z tym wytrzymać. Dodaliśmy zdjęcie, jak się pogodziliśmy i on trzy dni później do mnie napisał, że to była dobra decyzja i nigdy nie miał tylu pozytywnych komentarzy. Potrzebował tego, a ciągle były same negatywy - mówił Tańcula.

- Wiadomo, trochę ten hejt sobie sam sprowadził tak naprawdę. To też się nie wzięło znikąd. Oczywiście, hejt hejtem, to jest złe. Ale można skrytykować, tylko to musi być konstruktywne, a nie coś typu "zdechnij". Wiem, jak to jest, miałem jakiś czas trochę hejtów. Wstajesz, widzisz te komentarze i to się nie chce żyć. Mateusz szukał odskoczni, uciekał do używek - dodał nasz rozmówca.

Dobre czasy

"Aroy" przyznał, że najbardziej zapamięta okres ich wspólnych występów w serialu "Lombard. Życie pod zastaw", czasy jeszcze sprzed konfliktu. Przypomniał także anegdotę, gdy obaj pojawili się we Wrocławiu.

- Nie dało się przejść. Ludzie krzyczeli "Adek z Ryżym z Lombardu idą!". Każdy chciał z nami zdjęcie, każdy się uśmiechał, nie było wtedy hejtu. Wszyscy go lubili i te czasy będę wspominał i pamiętał - zakończył.

Mateusz Murański zmarł w wieku 29 lat. Ostatnio zagrał rolę kibola w nominowanym do Oscara filmie "IO" w reżyserii Jerzego Skolimowskiego. Miał także dalsze plany związane z freak fightami.

Czytaj także:
Poruszenie po śmierci Mateusza Murańskiego. Lawina wpisów
A tak się cieszył. Kilka tygodni przed śmiercią wyjawił plan

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×