Jeszcze kilka tygodni temu Robert Karaś był na ustach kibiców w całej Polsce. Wszystko za sprawą pobicia rekordu świata na dystansie dziesięciokrotnego ironmana. Później okazało się, że w jego organizmie wykryto zakazaną substancję. Pomocną dłoń w jego kierunku wyciągnęło Fame MMA i na ostatniej gali Karaś stoczył kolejny pojedynek.
Tym razem musiał jednak uznać wyższość Jakuba Nowaczkiewicza, który wygrał jednogłośną decyzją sędziów. Kilka dni po walce Karaś na Instagramie został zapytany o to, z kim chciałby się zmierzyć w kolejnej walce. W odpowiedzi padło nazwisko Marcina Lewandowskiego.
To były lekkoatleta specjalizujący się w biegach średniodystansowych. Świetnie spisywał się na dystansach 800 i 1500 metrów. Na jego szyi znalazły się m.in. złote medale ME oraz brąz MŚ w Dosze. Lewandowski zakończył już zawodową karierę.
Czy taki pojedynek byłby w ogóle możliwy? Wiele wskazuje na to, że tak. "Jak dla mnie mówisz i masz" - odpowiedział na InstaStories czołowy polski biegacz.
Sam Lewandowski tak kiedyś mówił o MMA w rozmowie z Sebastianem Milą dla TVP Sport. - To są klimaty, które bardzo lubię. Jeśli jest możliwość pojechania na takie gale, to zawsze z żoną jeździmy.
Czytaj także:
Karaś wskazał wymarzonego rywala. To byłaby petarda!
Makabryczna kontuzja. Rywal nie mógł patrzeć, odwrócił wzrok [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni