Pereira pod koniec drugiej rundy świetnie skontrował Czecha, posyłając go na deski. Chwilę później Brazylijczyk dobił rywala brutalnymi łokciami i było po walce. Prochazka doznał pierwszej porażki w szeregach UFC, a jego passa 13. zwycięstw z rzędu została przerwana.
Nowy mistrz po walce wziął na celownik Israela Adesanyę, z którym ma bogatą historię walk. W kickboxingu Brazylijczyk dwukrotnie pokonywał Nigeryjczyka. W UFC z kolei stan ich rywalizacji jest remisowy. W listopadzie 2022 roku Pereira znokautował "Izzy'ego", odbierając mu pas wagi średniej. Stracił go jednak w rewanżu w kwietniu tego roku.
- Nie jestem typem faceta, który kogoś wyzywa, ale jest taki facet, który kiedyś udzielił kilku wywiadów i powiedział, że jestem gościem, który po prostu zostanie w barze i nic z niego nie będzie - powiedział Pereira. - To mnie zmotywowało. Wyciągnął mnie z baru, żeby tu dzisiaj być. Ten facet powiedział, że chce po prostu wrócić i walczyć. Myślę, że to bardzo utalentowany facet. To marnowanie talentu, więc jego też chcę uratować, przyjechać tutaj i walczyć.
- Wiem, że to facet, z którym mamy długą historię. Chcę, żeby ta walka się odbyła. Adesanya, chodź do tatusia - zaapelował Alex Pereira.
Według szefa UFC, Dany White'a, kolejnym rywalem "Poatana" powinien być były mistrz, Jamahal Hill. Brazylijczyk nie ma nic przeciwko takiemu scenariuszowi, ale zaznacza, że chciałby jak najszybciej przystąpić do pierwszej obrony tytułu.
- Jestem aktywnym wojownikiem, teraz aktywnym mistrzem. Wiem, że Jamahal jest kontuzjowany, więc nie wiem, czy wróci na czas, ponieważ chcę walczyć już wkrótce - wyznał.
Z Nowego Jorku dla WP SportoweFakty - Waldemar Ossowski
Wyjazd zorganizowany przez Monster Energy
Czytaj także:
Kowalkiewicz z kolejnym awansem w rankingu!
Głośny powrót do KSW. "Gigant" wzmacnia kategorię półciężką
ZOBACZ WIDEO: Poruszające słowa. Mamed Chalidow wskazał największego polskiego wojownika