Telefony się rozdzwoniły. Mateusz Gamrot ma plan dotyczący kolejnej walki

Chociaż w miniony weekend nie walczył, wciąż o nim głośno. Mateusz Gamrot z uwagą przyglądał się hitowej gali UFC 300 i złożył jasną deklarację dotyczącą swojej kolejnej batalii.

Artur Mazur
Artur Mazur
Mateusz Gamrot Getty Images / Megan Briggs / Na zdjęciu: Mateusz Gamrot
Jubileuszowa, naszpikowana gwiazdami gala UFC 300 odbyła się w miniony weekend w Las Vegas. W karcie co prawda nie znalazł się żaden Polak, ale rozstrzygnięcia w oktagonie miały bardzo duży wpływ na układ sił w wadze lekkiej, a co za tym idzie - przyszłość Mateusza Gamrota.

Batalie na szczycie

W stolicy rozrywki aż zaroiło się od byłych rywali "Gamera", jego kolegów klubowych oraz - wszystko na to wskazuje - kolejnych przeciwników. W oktagonie pojawiła się prawdziwa śmietanka dywizji lekkiej: Jalin Turner zmierzył się z Renato Moicano, Charles Oliveira z Armanem Carukjanem i wreszcie Justin Gaethje z Maxem Hollowayem.

Dla Gamrota szczególne znaczenie miało drugie z wymienionych starć, ponieważ od tygodni spekulowano, że Polak zmierzy się z przegranym tego pojedynku. Nic więc dziwnego, że po tym jak Carukjan rozprawił się z byłym mistrzem UFC, telefony rozdzwoniły się również do Polaka.

Zobacz cały wywiad z Mateuszem Gamrotem w magazynie Klatka po klatce:

- Śmiałem się z żoną, że po tej gali jest takie zainteresowanie moją osobą, jakbym zrobił walkę i wygrał. Plan jest rozłożony na każdy dzień i kończy się dopiero w czwartek wieczorem - opowiada z uśmiechem Gamrot.

Kto następny?

Najczęstsze pytanie kierowane do byłego mistrza KSW dotyczy jego najbliższego rywala. Czy faktycznie Gamrot może się zmierzyć z pokonanym w Las Vegas Brazylijczykiem?

- Tak naprawdę mogę walczyć z każdym, bo każda walka przybliża mnie do starcia o pas. Muszę tylko wygrywać po drodze i robić to w jak najlepszym stylu. W moim obecnym położeniu najbardziej "jarają" mnie nazwiska. Pewnie jest to nierealne, ale jakby chcieli dać Maxa Hollowaya, tobym powiedział "człowieku, dawaj". Nawet taki Dan Hooker ma coś w sobie, że mógłbym go po drodze trzasnąć. Ale wiadomo, że będę celował w TOP 5 - odpowiada "Gamer".

Bez wątpienia Oliveira zalicza się do grona największych nazwisk dywizji lekkiej. Mimo przegranej "The Bronx" utrzymał się również w czołowej piątce, stąd też Polak jest gotów, żeby się z nim skonfrontować. "Gamer" jest też skłonny podjąć rywalizację z Justinem Gaethje, który w sobotę musiał uznać wyższość Hollowaya.

- Czy to będzie Oliveira, czy to będzie Gaethje - i w sumie kończą się pomysły - to jest mi obojętne. Potrzebuję wygrywać i tyle - deklaruje Polak i dodaje z całą stanowczością, że może opóźnić powrót do rywalizacji, żeby tylko zmierzyć się z rywalem notowanym w piątce rankingu UFC.

- Oczywiście, że jestem w stanie poczekać. Jakby mi powiedzieli, że taki Charles jest na grudzień, to czekam do grudnia i zbroję się po zęby - wyjaśnia.

Walka z kolegami?

Gamrot nie bierze za to pod uwagę rywalizacji z klubowymi kolegami. W sobotę kolejne zwycięstwo do rekordu dopisał Renato Moicano. W czerwcu z kolei do klatki wróci Dustin Poirier, który postara się odebrać pas z bioder Islama Machaczewa. Gamrot nie chce słyszeć o rywalizacji ani z Moicano, ani z Poirierem.

- To po prostu nie przejdzie na rozmowach menadżerskich. Jesteśmy z jednego klubu, trenujemy tyle lat. Sam byłem świadkiem wielu zestawień zawodników z American Top Team, do których nie dochodziło. To nie przejdzie - podkreśla Polak.

Co ciekawe, Gamrot za chwilę wyleci do American Top Team na Florydę, aby pomóc swojemu koledze w przygotowaniach do mistrzowskiej walki. Ta odbędzie się na gali UFC 302. Polak chce zostać w Stanach do samego pojedynku, który chce oglądać spod klatki.

- Muszę się przyglądać z bliska. Jestem 5. w rankingu, a to jest walka o pas w mojej kategorii wagowej. Tu się wszystko może wydarzyć. Muszę być blisko i muszę być w gotowości przez cały czas - tłumaczy Gamrot.

Były podwójny mistrz KSW niechętnie odpowiada jednak na pytanie dotyczące bycia potencjalnym rezerwowym do pojedynku Poiriera z Machaczewem.

- Przypuśćmy, że byłbym tym rezerwowym. Gdyby nagle z walki wypadł Islam, to miałbym się bić z Poirierem, z którym zrobiłem 6 tygodni przygotowań? Mamy patową sytuację. Ja jestem, jadę tam, jak zapytają, mogę zrobić tę wagę. Ale nie wiem, czy będę się zgłaszać, żeby być tym rezerwowym. Kompletnie o tym nie myślałem - tłumaczy Polak.

Mateusz Gamrot ostatni pojedynek stoczył w marcu na gali UFC 299, gdzie pokonał na punkty byłego mistrza UFC Rafaela Dos Anjosa. W UFC Polak stoczył 9 pojedynków, wygrał 7 z nich. Aktualnie ma na koncie 3 wygrane z rzędu. Każda kolejna wiktoria może dać Polakowi status pretendenta do pasa UFC w wadze lekkiej.

Zobacz także:
Hitowe starcie Polaków na gali KSW w Olsztynie

Kto byłby idealnym rywalem dla Mateusza Gamrot na tym etapie kariery?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×