Pochodzący z Poronina zawodnik chciał zrehabilitować się po poprzedniej walce. Przypomnijmy, że w lipcu bieżącego roku Łukasz Brzeski poniósł porażkę z Mickiem Parkinem i musiało minąć kilka miesięcy, zanim ponownie pojawił się w klatce UFC.
W nocy z soboty na niedzielę Polak wystąpił na gali UFC 310 w Las Vegas. Z pewnością nie tak Brzeski wyobrażał sobie przebieg pojedynku z Kennedym Nzechukwu, który był faworytem i pokazał mu miejsce w szeregu.
Już w pierwszej rundzie zarysowywała się przewaga Nzechukwu. W końcówce zawodnicy wdali się w wymianę ciosów. Brzeskiego ominął lewy sierpowy, natomiast po prawym nie zdołał odpowiednio zareagować.
ZOBACZ WIDEO: Szok i łzy po walce. Bartosiński komentuje porażkę z Chalidowem
Brzeski wylądował na ziemi, gdzie dopadł go Nzechukwu. Nigeryjski zawodnik nie przepuścił okazji, wykańczając przeciwnika. W tej sytuacji sędzia nie miał innego wyjścia i musiał przerwać starcie.
Dla Brzeskiego była to już piąta porażka w UFC, w tym trzecia w pierwszej rundzie. Warto przypomnieć, że 32-latek ma na swoim koncie tylko jedną wygraną.