Sensacyjnie wieści ws. Piotra Liska zostały potwierdzone

Materiały prasowe / Tomasz Kasjaniuk / Na zdjęciu: Piotr Lisek
Materiały prasowe / Tomasz Kasjaniuk / Na zdjęciu: Piotr Lisek

To już oficjalna informacja - Piotr Lisek stoczy swoją drugą walkę w MMA! Już 20 grudnia polski tyczkarz wejdzie do klatki na gali KSW 113 w Łodzi. Już wiadomo, kto będzie jego rywalem.

W tym artykule dowiesz się o:

- Widzieliście kiedyś Liska siedzącego w miejscu? Nie lubię tego i nigdy nie robię, bo nie lubię siedzieć na kanapie, a najbardziej męczącym treningiem jest dla mnie odpoczynek - mówi znakomity polski skoczek o tyczce Piotr Lisek.

Uwielbiający wyzwania polski lekkoatleta 20 grudnia przeistoczy się w prawdziwego fightera, walcząc na gali KSW w Łodzi. To nie będzie pierwsze doświadczenie Liska w sportach walki, bo dwa lata temu zaliczył już debiut na gali Fame MMA, gdy błyskawicznie pokonał swojego rywala już po minucie walki.

- Zawsze sobie stawiałem wyzwania i na pewno zawsze będę stawiał. Takich rzeczy, które są trochę "nie po drodze" w moim fachu, czyli skoku o tyczce, jest sporo. Zresztą moja konkurencja też jest niebezpieczna, więc chyba wszyscy skoczkowie charakteryzują się tym, że pchają się na krawędź psychiczną, fizyczną, czasem rodzinną. Zwykłe atrakcje też nie są dla mnie fajne i chyba stąd te wszystkie wyzwania, testowanie mojej psychiki, mojego ciała i trochę też moich bliskich. Myślę, że to są cechy charakteru sportowca i chyba nie jestem jedyny, który tak funkcjonuje - mówi Lisek.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

Gdy dwa lata temu Lisek decydował się na walkę w oktagonie, nie brakowało opinii, że zaszkodzi mu to w karierze tyczkarza. Polak udowodnił jednak, że nie ma to żadnego negatywnego wpływu, a jednocześnie sporo elementów treningów sportów walki jest przydatnych w lekkiej atletyce.

- Wiele elementów z treningu sportów walki przydaje się w skoku o tyczce i na odwrót. Myślę, że moją sprawność, którą wniosę do klatki zawdzięczam treningowi lekkoatletycznemu. Ale wytrzymałość, wolę walki, inny ruch, mogę z kolei wnieść na skocznię ze sportów uderzanych. Zresztą myślę, że to, iż mam tę odskocznię i zaangażowałem się w sporty walki pozwoliło mi uratować jeszcze moją karierę, bo był czas, gdy czułem już lekkie wypalenie. Z biegiem lat moja kariera ewoluuje. Trzeba umieć pogodzić karierę, ciężką pracę, życie rodzinne i bycie ojcem. Na pewno ta moja nadpobudliwość nie pomaga, ale taki już jestem. Jedni kochają mnie za to, że jest mnie wszędzie pełno z uśmiechem, a inni się na to denerwują, co zresztą też rozumiem - mówi z uśmiechem trzykrotny medalista mistrzostw świata w skoku o tyczce.

Rywalem polskiego tyczkarza będzie Adam Josef Modzelewski, znany youtuber AJ the Polish American, mocno promujący sporty siłowe i sam walczący na galach. - Zapowiada się bardzo ciekawie. Co będzie moim atutem 20 grudnia? Nie mogę tego zdradzić, ale tych atutów trochę mam, choć pewnie trochę mi też brakuje – tajemniczo zapowiada Lisek.

Najlepszy polski tyczkarz już przygotowuje się zarówno do grudniowej walki, jak i do lekkoatletycznego sezonu halowego, który w przyszłym roku będzie wyjątkowy ze względu na to, że Polska będzie gospodarzem halowych mistrzostw świata.

- 20 grudnia i 20 marca. Na pewno dla mnie to dwa mocne ładunki i sądzę, że warto oba zobaczyć. Zapraszam 20 grudnia do Łodzi i równo trzy miesiące później do Torunia. Jestem ambasadorem tych mistrzostw świata i będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że wszyscy nasi lekkoatleci zepną się na swoje wyżyny i chociaż nie jesteśmy aktualnie w najlepszym momencie to pokażemy, że stać nas jeszcze na wiele - podkreśla.

- KSW to marzenie wielu sportowców, którzy wywodzą się ze sportów walki. Jestem wielkim fanem polskich fighterów, znam ich wielu, interesuję się tym i śledzę ich kariery. Byłem na żywo na wielu galach i jest to dla mnie rozrywka. W tym okresie, gdy mogę, chodzę na treningi sztuk walki. Nie jest tego dużo, bo skok o tyczce jest priorytetowy i tak na pewno będzie do końca mojej kariery, a ten nadejdzie, mam nadzieję, dopiero po następnych igrzyskach. Ta deklaracja jasno pokazuje, jakie są sportowe priorytety na najbliższe lata Piotra Liska.

- Oczywiście, skok o tyczce jest najważniejszy i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Teraz pracuję bardzo mocno, a na treningach nie jest lekko, tym bardziej, że łączę przygotowania do obu startów. Listopad i początek grudnia to jest czas, w którym jeszcze mógłbym nie prowadzić treningu lekkoatletycznego, ale ze względu na mistrzostwa świata w Toruniu zacząłem wcześniej. Więc tak naprawdę to jest ostatni dzwonek, żebym mógł wziąć udział w KSW, by nie zakłóciło to moich przygotowań do hali - mówi tyczkarz, który marzy, by w Toruniu powalczyć o swój trzeci w karierze medal halowych mistrzostw świata.

Gala KSW w łódzkiej Atlas Arenie odbędzie się w sobotę, 20 grudnia.

Komentarze (16)
avatar
Tomasz Laskowski
3.12.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Obciąć finansowanie. 
avatar
buteo
2.12.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Widać, że kolejnemu emalia odprysła 
avatar
Kawosz 123
2.12.2025
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Era Liska jako tyczkarza mija. Może MMa? 
avatar
Qwerty
2.12.2025
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Jeszcze tusk mógłby z murańskim zawalczyć. Ależ to by był pojedynek. 
avatar
dopowiadacz1
2.12.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Trzeba będzie powiększyć klatkę , bo żeby swobodnie walczyć z tyczką w rękach to trochę miejsca potrzeba . 
Zgłoś nielegalne treści