Pudzianowski idzie pod nóż. Wyleczą "Dominatora" jego własnymi komórkami

Pięciokrotny mistrz świata siłaczy, a obecnie zawodnik MMA ma problemy ze zdrowiem. Mariusz Pudzianowski we wtorek w łódzkiej klinice przejdzie specjalistyczny zabieg.

Rafał Mandes
Rafał Mandes

Pudzianowski narzeka na przeciążenie więzadeł lędźwiowo-krzyżowych. Jak przyznaje w rozmowie z naszym portalem ten problem dokucza mu już od ponad pół roku.

- Po ciężkim zapaśniczym treningu na drugi dzień ciężko było mi wstać. To efekt zmiany specyfikacji ćwiczeń. Przez 20 lat mój organizm pracował w systemie pionowym - góra, dół - a teraz doszedł również poziom i mnóstwo ruchów w prawo i lewo - wyjaśnia Pudzianowski.

"Dominator" przejdzie specjalistyczny zabieg 8 stycznia w prestiżowej klinice Medical Magnus w Łodzi, a zajmie się nim jej właściciel dr Marek Krochmalski. To jeden z najlepszych, jak nie najlepszy, ekspertów od medycyny sportowej (chirurgia, ortopedia) w naszym kraju. Jako pierwszy wprowadził leczenie komórkami macierzystymi.

Zresztą cztery lata temu pierwszy w Polsce tego typu zabieg dr Krochmalski przeprowadził na... Pudzianowskim.

- Można powiedzieć, że Mariusz jest takim naszym mężem opatrznościowym. Był pierwszy, teraz mamy za sobą blisko 200 pacjentów wyleczonych tą metodą - przyznaje dr Krochmalski w rozmowie ze Sportowymi Faktami.

Dr Krochmalski stoi za sukcesami nie tylko Pudzianowskiego, ale również naszych znakomitych ciężarowców - Marcina Dołęgi, Adriana Zielińskiego oraz Bartłomieja Bonka. Na czym więc polega metoda leczenia komórkami macierzystymi?

- Komórki te służą tylko do zadań specjalnych, czyli naprawiania innych uszkodzeń. Pobieramy je od pacjenta i za chwilę oddajemy mu, wstrzykując w chore miejsce. Człowiek zostaje zatem wyleczony najbardziej naturalną metodą - własnymi komórkami.

Dr Krochmalski w przeszłości w ten sposób wyleczył Pudzianowskiemu kolana oraz zerwany biceps. Kibice zapewne zastanawiają się jak długo potrwa przerwa "Dominatora" po najbliższym zabiegu. Ekspert zdradza, że...

- Od miesiąca do sześciu tygodni. Oczywiście to zależy od pacjenta, ale z doświadczenia wiem, że Mariusz zawsze szybko dochodzi do siebie. W tym czasie może oczywiście trenować, ale na leżąco, czyli np. wyciskanie sztangi i tego typu ćwiczenia. Gdyby był leczony starszymi, tradycyjnymi metodami, to miałby wyjęte z życia pół roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×