Chciałem trenować karate - rozmowa z Antonim Chmielewskim, zawodnikiem MMA

Antoni Chmielewski to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego MMA. Zaczynał jako judoka i osiągał sukcesy w Polsce i Europie, obecnie jest częścią rosteru KSW.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda ze sportami walki, najpierw judo, a potem MMA?

Antoni Chmielewski: Na początku chciałem trenować karate, ale tata się nie zgodził i zaprowadził mnie na judo do klubu Gwardia Warszawa gdy byłem w 2. klasie podstawówki i tam już zostałem. Jeśli zaś chodzi o MMA to z powodu operacji nerki nie trafiłem do kadry w judo, a że chciałem walczyć, spróbowałem w MMA, bo zawsze mnie to interesowało no i tak już zostało.

Komu najwięcej zawdzięczasz w swojej karierze, kto jest twoim mentorem?

- Trenerowi judo Marianowi Psurskiemu i Sławomirowi Smaterowi, a obecnie mojemu trenerowi od walki w stójce, Robertowi Złotkowskiemu.

Który z dotychczasowych pojedynków w formule MMA był dla ciebie najważniejszy, a który najtrudniejszy?

- Najtrudniejszą walką był pojedynek rewanżowy z Zikiciem, byłem po stracie bliskiej mi osoby i rekonstrukcji więzadeł, a najważniejszy z Mattem Horwichem, niestety zawiodło przygotowanie kondycyjne, ale zmieniłem już w treningi co trzeba i będzie lepiej.

Porażka z Jamesem Zikiciem została szybko pomszczona. Czy z Mattem Horwichem też chciałbyś wyrównać rachunki?

- Nie muszę się mu rewanżować, ale może kiedyś, kto wie...

Jaki jest twój największy sukces sportowy i prywatny?

- Wicemistrzostwo Europy w judo i dwa pasy KSW, ale na największy sukces jeszcze czekam. Jestem cierpliwy.

Jakie cele sportowe są jeszcze przed tobą?

- Chcę wywalczyć sobie prawo walki o pas KSW, lub innej liczącej się organizacji i zdobyć go.

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem i dlaczego?

- Nie mam wymarzonego przeciwnika, ale chciałbym zmierzyć się z kimś z pierwszej dziesiątki Europy, a potem świata.

W trakcie kariery dopadło cię wiele kontuzji. Która była najgroźniejsza? Czy do dzisiaj odczuwasz ich efekty, czy jesteś w pełni zdrowy?

- Były dwie poważne kontuzje, jedna nie z mojej winy, tj. wada genetyczna nerek, a co za tym idzie konieczne liczne operacje (plastyka podmiedniczkowa), zaś druga to zerwanie więzadeł w kolanie lewej nogi w czasie walki z Zikiciem. Po niej było szczególnie ciężko, bo konieczna była długa rehabilitacja.

Kiedy ponownie zobaczymy cię na ringu KSW?

- Mam nadzieję, że szybciej niż później, może jeszcze w tym roku.

Każdy aspirujący adept MMA marzy o karierze w UFC. Osiągnąłeś już bardzo wiele w Polsce i Europie, czy też jest ci spieszno do wyjazdu do Ameryki?

- Chciałbym spróbować sił najpierw w Bellatorze, a potem w UFC, jeśli będzie mi dane.

Komentarze (0)