Arkadiusz Pawłowski: Jesteś mocno poobijany, ale cel został osiągnięty. Udało ci się zrealizować założony plan od początku do końca?
Jacek Adamczyk: Plan był taki, żeby nie iść zbytnio na wymianę ciosów w stójce, tylko przejść od razu do parteru. Niekoniecznie wyszło to w stu procentach (śmiech), ale myślę, że cel został osiągnięty więc i plan został zrealizowany.
Czy było coś, czym twój przeciwnik cię zaskoczył?
- Tak. Przy pierwszym wejściu nie spodziewałem się fronta, który nieco zmienił mój styl wchodzenia w przeciwnika.
Miałeś okazję dowiedzieć się czegoś na temat swojego przeciwnika, Alana Jachimowskiego, wcześniej?
- Tak, było dosyć spoko filmików kolegi na stronie Sako, więc wiedziałem mniej więcej na co mam się przygotowywać. Wiedziałem, że ma niebezpieczną stójkę, ja zaś czuję się lepiej w parterze.
Twoje treningi wyglądały inaczej niż zwykle?
- Tak, tak. Trenowałem sporo kombinacji przy wejściach w nogi, zbyt dużo czasu nie było bo o walkach dowiedzieliśmy się jakoś trzy tygodnie temu, ale zrobiliśmy co mogliśmy. Na początku nadganiałem trochę kondycję, ale przygotowania poskutkowały.
Jest ktoś w świecie sportów walki kim się inspirujesz?
- Nie, raczej nie mam takiej jednej, konkretnej postaci. Przynajmniej na razie.
Do niedawna MMA było uważane za sport undergroundowy. Czy takie imprezy jak Sopot Sport's Day pomagają w poprawianiu wizerunku tej dyscypliny i ją należycie promują?
- Oczywiście, że tak. To bardzo pozytywna sprawa dla polskiego MMA. W każdej walce widać było zachowania fair play, co dobrze wpływało na image sportu jako takiego. Myślę, że to naprawdę fajna inicjatywa, fajne nagrody, fajna publiczność.
Dla wielu zawodników MMA i sporty walki ogólnie to ucieczka od problemów codziennego życia i szansa na lepsze jutro. Czy dla ciebie lub kogoś z twojego otoczenia jest podobnie?
- Myślę, że sporty walki bardzo pomagają w odstresowaniu się. W dzisiejszym świecie wszyscy chodzą wiecznie zestresowani, gonią za wszystkim, a tych parę treningów w tygodniu, nawet rekreacyjnie, tak dla siebie, trzy, cztery razy, czy też bardziej profesjonalnie, 5 czy nawet 12 razy tygodniowo, może pomóc im zapomnieć o tym co ich dręczy na co dzień.
Gdzie widzisz siebie za pięć lat w świecie MMA?
- Moje marzenia dotyczą brania udziału w zagranicznych galach, jeśli się uda.