Wspiąć się na szczyt rankingu - wywiad z Tomaszem Kondraciukiem przed PROMMAC 1

Tomasz Kondraciuk zmierzy się z Łukaszem Klingerem na gali [tag=40758]Professional MMA Challenge[/tag] 1 marca we Wrocławiu. Zawodnik w wywiadzie opowiedział o etapie przygotowań treningowych i swoich planach.

Zawodnik z klubu Ankos Zapasy Poznań na zawodowej scenie zadebiutował w 2007 roku. W swojej karierze walczył z czołowymi zawodnikami wagi średniej oraz półciężkiej w Polsce. "Tomaj" posiada obecnie serię 4 wygranych walk z rzędu i będzie chciał jako pierwszy zadać porażkę Łukaszowi Klingerowi. Pojedynek obydwu zawodników jest jednym z najbardziej wyczekiwanych starć gali PROMMAC 1. 
Waldemar Ossowski: Jak przebiegały przygotowania do walki z Łukaszem Klingerem?

Tomasz Kondraciuk: Okres przygotowania do walki przebiegł bardzo dobrze, nie zakłóciły go żadne kontuzje, urazy itp. Przepracowałem go w 100 proc.

Gdzie miały miejsce treningi oraz kto był za nie odpowiedzialny?

- Trenowałem przede wszystkim w Ankosie pod okiem trenera Andrzeja Kościelskiego. Jestem także stałym bywalcem w klubie Boks Poznań, gdzie pod okiem trenera Sebastiana Rzadkiewicza szlifujemy umiejętności bokserskie. W między czasie przepracowałem także obóz w Świeradowie z Tomkiem Drwalem i innymi zawodnikami, których zobaczymy na gali.

Jakie mocne strony posiada Łukasz Klinger?

- Myślę, że jest kompletnym zawodnikiem, dobrze czuje się w stójce jak i w parterze. Na razie jest niepokonany, to też może dawać mu mobilizację, jednak z drugiej strony może powodować dodatkową presję. To wie już tylko sam "Hitman".

Ma pan imponujący rekord. Czy myśli pan nad kontraktem z UFC? Pytam, gdyż dla wielu fighterów walki dla amerykańskiego potentata nie są najważniejsze.

- Mój rekord pomimo 10 wygranych jest splamiony 4 porażkami. Uważałbym go za imponujący, gdyby tych porażek nie było. Na razie skupiam się wyłącznie na mojej najbliższej walce i nie wybiegam w przyszłość. Ale jest to oczywista sprawa, że każdy zawodnik MMA dąży do UFC. To tak jak w piłce nożnej - każdy klub chciałby kiedyś zagrać w Lidze Mistrzów.

Pierwsza gala PROMMAC i od razu mocne uderzenie. Jak zapatruje się pan na pomysł promocji i działań PROMMAC? Doświadczenie związane z Fighters Areną i MMA Attack są przykładem, że nie zawsze wysoki poziom sportowy gwarantuje sukces.

- To prawda. PROMMAC rusza z pełną mocą. Myślę, że pierwsza gala wszystko zweryfikuje. Trzymam kciuki, żeby wszystko wypaliło tak, jak zapowiadają to organizatorzy! Fighters Arena i MMA Attack chyba nie skapitulowały tak do końca. Wierzę, że organizatorzy tych imprez chcą jeszcze reaktywować swoje gale.

Ile planuje pan walk w tym roku oraz czy wchodzą w grę gale za granicą?

- Chcę walczyć jak najczęściej, jeśli tylko zdrowie na to pozwoli. Myślę o 4 walkach w tym roku. Jeśli będą konkretne zagraniczne oferty to oczywiście, że będziemy brać je pod uwagę. Ciężko jednak o taką walkę, z odpowiednim zapasem czasu na przygotowanie. Na tym etapie nie wezmę walki z tygodniowym wyprzedzeniem np. za kogoś kto "wypadł" z powodu kontuzji. Takie walki zdarzały się w mojej karierze i nie zawsze kończyły tak, jakbym tego sobie życzył.
 
Co dają panu obozy sparingowe, te organizowane w Wałczu czy Świeradowie? To coś zupełnie innego niż sparingi i treningi we własnym klubie?

- Takie obozy dają ogromne korzyści. Możliwość sparowania z zawodnikami z czołówki, z kimś kogo stylu walki się nie zna itp. W klubie każdy wie czego i po kim można się spodziewać. Treningi czy sparingi z zawodnikami z innych klubów weryfikują nasz progres treningowy, umiejętności itp.

Skąd pański pseudonim - "Tomaj"?

- Jest to po prostu zdrobnienie od mojego imienia, w sumie od zawsze tak wołali do mnie rodzice, znajomi i tak zostało. Może z czasem dorobię się innego pseudonimu (śmiech).

Dlaczego zmienił pan kategorię wagową ze średniej na półciężką? Co było podyktowane tą zmianą?

- W kategorii półciężkiej rozpocząłem swoją przygodę w MMA, potem zdecydowałem się zbijać na 84 kilogramów. Z czasem jednak stwierdziłem, że zbijanie tylu kilogramów nie jest dla mnie korzystne.

Łukasz Klinger swego czasu wyzwał na pojedynek Tomasza Narkuna. Czy pan również chciałby rzucić komuś wyzwanie, a później stoczyć z nim walkę? 

- Chciałbym bić się z zawodnikami, z którymi zwycięstwo da mi możliwość wspięcia się na szczyt polskiego rankingu. Oczywiście chciałbym także stoczyć rewanżowe starcia z zawodnikami, z którymi kiedyś przegrałem, ale chociażby ze względu na zmianę mojej kategorii wagowej wiem, że jest to niemożliwe.

Kto według pana jest nr 1 polskiego rankingu wagi półciężkiej i dlaczego?

Na tą chwilę nr 1 jest na pewno Jan Błachowicz. Ma na swoim koncie świetne walki i solidnych przeciwników. Kontrakt z UFC jest również potwierdzeniem jego umiejętności.

Na koniec chciałbym podziękować całej drużynie i trenerowi ANKOS ZAPASY POZNAŃ, Sebastianowi Rzadkiewiczowi z BOKS POZNAŃ oraz Sponsorom: PIT BULL, AUTOKATALIZATORY.PL, JUCHA BETON, CANDEO, FITMAX, MEDICUS, OLIMPIC AUTO HANDEL ORAZ SENSEI SHOP.

Komentarze (0)