Polska bitwa na rosyjskiej ziemi

Już 14 marca [tag=35041]Damian Grabowski[/tag] zmierzy się Marcinem Tyburą na gali [tag=39755]M-1 Challenge[/tag] 46 w Sankt Petersburgu. Stawką walki będzie pas wagi ciężkiej rosyjskiej organizacji.

Jest to z pewnością jedna z najbardziej oczekiwanych walk przez kibiców, choć trzeba jasno powiedzieć, że nie wszyscy są przychylni takiej konfrontacji. Rosyjska strona już zaciera ręce na starcie Polaków, ale porażka jednego z nich może poważnie zastopować jego karierę. O tym jak ważny jest ten pojedynek świadczy też ranking cenionego portalu Sherdog.com, w którym ta walka znalazła się w dziesiątce najciekawszych pojedynków marca.

Pasa mistrzowskiego będzie bronił Damian Grabowski, uważany za nr 1 polskiego rankingu wagi ciężkiej. Opolanin to niezwykle doświadczony zawodnik, mający za sobą boje w Bellatorze, MMA Attack i rzecz jasna M-1 Global. "Polish Pitbull" to jeden z najlepszych grapplerów wagi ciężkiej w Europie, a ponad połowę swoich walk kończył przez poddania. Zawodnik od dawna podkreśla, że jego celem jest organizacja UFC. Grabowski już ponad rok temu wspomniał, że miał możliwość przejścia do "organizacji marzeń", ale wolał zebrać jeszcze więcej doświadczenia i przewalczyć 2013 rok na innych galach. Pojawiła się więc ofertą ze strony rosyjskiej, na którą trener Lutadores Opole chętnie przystał. Po wygranej walce w Polsce i pokonaniu Stavrosa Economou, Grabowski uporał się również z Tadasem Rimkeviciusem w swoim debiucie dla M-1. Zawodnik zakładał, że kontrakt z rosyjskim potentatem MMA ma mieć na celu toczenie tylko tzw. ekstra walk.

W związku z odwołaniem gali MMA Attack 4 w Ergo Arenie, Grabowski przyjął ofertę stoczenia walki o pas wagi ciężkiej M-1 Challenge z Kenny Garnerem w listopadzie ubiegłego roku. Polak kompletnie zdominował w walce Amerykanina i odebrał mu pas mistrza. Paradoksalnie ów mistrzowskie trofeum stało się również problemem w ewentualnym przejściu do wymarzonej organizacji UFC. Kontrakt po zdobyciu pasa automatycznie wydłużył się o kolejne walki, które będą miały charakter przymusowej obrony tytułu. Z chwilą, gdy Marcin Tybura wygrał Grand Prix wagi ciężkiej, nikt nie miał wątpliwości, że starcie obydwu Polaków jest nieuniknione. "Polish Pitbull" wyznał, że nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw, gdyż wolałby, aby jego rywalem był obcokrajowiec, mając na myśli choćby Sergieja Kharitonova. Włodarze M-1 Global zadecydowali jednak inaczej i już 15 marca w klatkoringu M-1 Challenge spotkają się dwaj Polacy.

Czy Damian Grabowski (po prawej) obroni pas wagi ciężkiej?
Czy Damian Grabowski (po prawej) obroni pas wagi ciężkiej?

Marcin Tybura jak dotąd jest niepokonany na zawodowej scenie MMA. Największy rozgłos zyskał dzięki udanym występom w Rosji. "Tybur" z Uniejowa wszedł do turnieju wagi ciężkiej w listy rezerwowej. W półfinale efektownie odprawił Chabana Ka, a w finale poddał znanego z gal KSW, Konstantina Gluhova. Tybura stał się jedną z gwiazd rosyjskiej federacji. W Polsce udało mu się pokonać m.in. Szymona Bajora, choć decyzja sędziów w tym pojedynku była niejednogłośna. Co ciekawe Grabowski miał okazję też sędziować walki z udziałem swojego przyszłego rywala na galach w Rzeszowie. Tybura, podobnie jak Grabowski, jest również wyśmienitym grapplerem, o czym świadczy jego wysoki procent wygranych walk przez poddanie. Do jego mocnych atutów można zaliczyć też siłę fizyczną.

Obydwaj Polacy z szacunkiem wypowiadają się o sobie. Los chciał, ze ich drogi muszą zejść się na rosyjskiej ziemi, a dokładnie w Sankt Petersburgu. To będzie z pewnością jedna z historycznych walk w krótkiej historii polskiego MMA. Niestety porażka może znacznie oddalić jednego z nich od kontraktu z UFC, zwłaszcza jeżeli spojrzymy na imponujące serie obydwu zawodników. Nikt nie ma wątpliwości, że ich starcie to walka o prymat w polskiej dywizji ciężkiej. Szkoda, że takiego pojedynku nie doczekaliśmy się w Polsce. Myślę, że zagorzali fani MMA nad Wisłą za taką walkę wieczoru gali mogliby nawet wykupić transmisję w systemie PPV. Pod względem finansowym obydwaj zawodnicy powinni być również zadowoleni, gdyż wschodnia organizacja to światowa czołówka pod względem płac. O tym dla kogo 14 marca będzie dniem chwały, przekonamy się już niebawem w Sankt Petersburgu.

Komentarze (0)