Piechota ma na swoim koncie sześć zawodowych walk, z czego aż pięć zwycięskich. Zawodnik z Trójmiasta to przede wszystkim wyśmienity grappler i medalista wielu imprez w submission fightingu. "Imadło", jak by mogło się wydawać, nie jest jednak zawodnikiem jednopłaszczyznowym, co potwierdzają jego kolejne walki.
[ad=rectangle]
Piechota zawodową karierę w MMA rozpoczął w 2011 roku na gali Ring XF, gdzie w niecałą minutę poddał Patryka Kanię. Podopieczny trenera Zbigniewa Tyszki szerszej publiczności pokazał się przy okazji gali MMA Attack 3, gdzie efektownym nokautem posłał na deski Livio Victoriano. Już wtedy kibice mogli się przekonać, jak dużymi umiejętnościami dysponuje 24-latek. "Imadło" do kolejnej walki przystąpił w listopadzie 2013 roku i jak sam przyznał, popełnił wtedy spory błąd: - Wróciłem z zawodów grapplerskich, w sumie były to dwie imprezy. Chwilę później miałem zawodową walkę, która bardzo mnie wykończyła i wiem na pewno, że drugi raz tego błędu nie popełnię. Walka na gali No Contest w Kwidzynie z Rafałem Haratykiem zakończyła się remisem, choć Piechota był blisko porażki, która mogła poważnie zahamować jego karierę.
W obecnym roku wszystko idzie jednak bez zastrzeżeń. Najpierw, w kwietniu na gali IRFA 6 w Sztokholmie, Polak pokonał przez duszenie trójkątne Sadibou Sy. Następnie po Oskara Piechotę zdecydowała się sięgnąć jedna z najprężniej działających organizacji w Polsce - PROMMAC. W kolejnym zawodowym starcie rywalem 24-latka był Mattia Schiavolin z Włoch. Publiczność w Lublinie i przed telewizorami przekonała się o postępach, które w stójce wciąż czyni "Imadło". Nokaut w drugiej rundzie to z pewnością zasługa treningów pod okiem Macieja Brzostka. - Dużo uwagi skupiliśmy nad pracą na nogach - powiedział Piechota w wywiadzie przed walką na PROMMAC. Sam zawodnik przyznał po tym pojedynku, że z Professional MMA Challenge związał się kontraktem na trzy walki.
Oto walka Oskara Piechoty na gali IRFA 6 w Sztokholmie.
Gdańszczanin w 2014 roku wyraźnie postawił na starty w formule MMA, a coraz mniej stara się je łączyć z zawodami grapplerskimi. - Z pewnością jeszcze będę chciał startować, ale bardziej na takich głównych imprezach, jak Mistrzostwa Polski ADCC czy Mistrzostwa Europy, by powalczyć o kwalifikację do Mistrzostw Świata. Ogólnie rzecz ujmując, nie chcę już zawodów w grapplingu przedkładać nad walki w MMA - wyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl Piechota.
Karierą zawodnika od strony menadżerskiej zajmuje się Paweł Kowalik, który ma w UFC już dwójkę swoich podopiecznych (Łukasz Sajewski i Paweł Pawlak). Z pewnością angaż Piechoty w najlepszej organizacji świata nie nastąpi jeszcze w tym roku, ale jeżeli do zawodowego rekordu dołoży on jeszcze 3-4 wygrane walki, to o sfinalizowanie kontraktu można być spokojnym. Chyba, że plany wobec podopiecznego Zbigniewa Tyszki wysunie któryś z innych potentatów MMA, mając na myśli choćby KSW, które będzie chciało wzmocnić dywizję średnią.