Ekspert działu MMA serwisu SportoweFakty.pl na zawodową scenę MMA powraca po ponad rocznej przerwie. Jego rywalem na gali w Sopocie będzie Dawid Mora, który niedawno zaliczył debiut w mieszanych sztukach walki.
Waldemar Ossowski: Jak idą przygotowania do nadchodzącej walki?
Michał Wlazło: Został ostatni tydzień, teraz pozostały tylko luźne tarcze, jakieś szybkościówki, ustalenie gameplanu. Tak naprawdę to co miało być zrobione, zostało zrobione. Jestem w pełni usatysfakcjonowany z całości przygotowań, myślę iż na tą walkę będę w formie życiowej.
[ad=rectangle]
Kto głównie pomagał ci w przygotowaniach do walki?
- Moim głównym trenerem jest Maciej Brzostek, jest to trener bokserski. Prowadzi on wielu znanych zawodników MMA, którzy odnoszą znaczące sukcesy. Jeżeli chodzi o sparingi to miałem ciężkich zawodników, przyjeżdżali chłopacy z Mighty Bulls Gdynia i z Corpusu Gdańsk oraz oczywiście z klubu ForFit. Wszystko odbywało się na wysokim poziomie.
Co z redukcją wagi? Jest to kategoria open, nie trzeba było zbijać kilogramów, ale być może coś w kwestii wagi się u ciebie zmieniło?
- W tej chwili ważę około 117 kilogramów. Jakość mięśnia zdecydowanie się zmieniła, ale to głównie przez zwiększenie crossfitu, dodanie jednostek treningowych, bo jednak przed walką trzeba było ich trochę dodać. Samo przyszło, na pewno zwiększyłem kondycję, szybkość przez utratę ok. 4 kilogramów.
Na chwilę zmienimy temat. Czy wiadomo coś na temat pana występu na gali we Włoszech?
- Tak, mam oficjalną propozycję walki na gali we Florencji. Po Calcio storico zainteresowali się moją osobą promotorzy włoscy. Powiedziałem im jednak, że poczekamy jeszcze chwilę, bo jestem w trakcie rozmów z federacją King of Kings, by zawalczyć w Ergo Arenie. Nie ukrywam, jeżeli uda mi się dogadać z KOK-iem, to zdecyduję się na nich, bo odległość między tymi galami to zaledwie dwa tygodnie, a nie będę brał wszystkiego co popadnie.
Jak doszło to twojego porozumienia z Fight Exclusive Night. Jak długo trwały rozmowy?
- Odezwał się do mnie właściciel federacji FEN. Byłem wtedy krótko po Calcio storico, w formie, a żadnych ofert walk nie było, więc stwierdziłem, że będę gotowy i wrócę na scenę MMA.
Właśnie. Ostatnią walkę w MMA stoczyłeś w kwietniu ubiegłego roku. Skąd tak długa przerwa w startach?
- Przez ten czas jednak cały czas byłem w treningu. Wystąpiłem w rozgrywkach fight footballu, na Calcio storico, a oferty tutaj nie były aż tak atrakcyjne. Mogłem wtedy sobie odpuścić, nie musiałem się bić i chciałem nabrać głodu do walki.
Przechodząc do kwestii związanej z fight footballem. Czy idea tego sportu ma szanse bytu w Polsce?
- Nie wiem jak w Gdyni. Wiem, że w Toruniu jest drużyna. Chyba w Polsce są jeszcze dwie ekipy gotowe do gry. Niestety u nas frekwencja nie dopisuje. Na początku był zapał, pojechaliśmy do Włoch, wygraliśmy tam, ale nic teraz za tym nie idzie. Wiem, że chłopaki cały czas trenują w swoich klubach, więc jak będzie potrzeba, to skrzykniemy się i coś rozegramy.
Jako, że jesteś zaprzyjaźniony z Bartoszem Chyrkiem mam do ciebie specjalne pytanie. Czy wiesz coś na temat zawodowej gali Time of Masters, która jest planowana na końcówkę tego roku?
- Tak, Bartek przygotowuje dużą galę Time of Masters w listopadzie tego roku. Wiem, że ściąga on duże nazwiska z Polski i chyba będzie to coś fajnego i wielkiego. Nie mogę powiedzieć więcej, trzeba rozmawiać z nim.