O tym, że Drwal zawalczy z Khalidovem mówiło się już od dawna. Zawsze jednak stwierdzenie to pozostawało jedynie w sferze marzeń, bo z reguły "Gorilla" inaczej widział produkcję i marketing gal MMA w Polsce. Trzeba również przyznać, że kwestie finansowe także mogły w tym przypadku odgrywać dużą rolę. Tak czy inaczej zawodnika, który przez wielu jest uważany za lidera wagi średniej w Polsce, nigdy wcześniej w KSW nie mieliśmy okazji zobaczyć.
[ad=rectangle]
Przez okres świetności KSW, który trwa do dziś, organizacje wraz z Drwalem heroicznie próbowały napędzić KSW strachu, organizując bądź co bądź bardzo dobre sportowe gale. Najpierw krakowianin "romansował" z Fighters Areną, później z MMA Attack, aż do Professional MMA Challenge, które na rynku utrzymało się najkrócej, choć szumnie zapowiadało, że ma pomysł na robienie gal MMA nad Wisłą. Walka wyżej wymienionych organizacji w rzeczywistości była jednak bezsensowna. Praktycznie zawsze to wydatki przebijały dochody, bo jeżeli w Polsce chciało się zrobić małe "słowiańskie UFC", to wydatek pieniężny również był spory. Zarzuty wobec KSW, że podczas swoich gal posługuje się "freakami" teraz wydaję się bezpodstawne. Powód? Federacja dzięki sprawnej organizacji, promocji gali i osobom, które zakontraktowała oraz wielu innym czynnikom teraz jest w miejscu, gdzie docenia ją cały świat. Nie musi ona bynajmniej przepraszać fanów za odwołaną galę i zwracać pieniądze za bilety. Produkcje dwóch ostatnich wydarzeń, już w klatce, tylko potwierdzają rangę imprez KSW, a zbliżająca się rozpiska gali w Krakowie będzie prawdopodobnie najlepszą w historii MMA w Polsce.
Po przejściu Tomasza Drwala do KSW pomysł na robienie konkurencji duetowi Kawulski i Lewandowski raczej nie przyjdzie już nikomu do głowy. "Gorilla" do spółki z Michałem Kitą "ciągnęli" dotąd i MMA Attack i PROMMAC, ale obydwaj swoją popularnością nie byli w stanie zachęcić do przyjścia na halę tylu osób, co potrafią zrobić Khalidov, Pudzianowski czy Materla. Nie można zapominać o tych organizacjach MMA, która cały czas istnieją na polskim rynku i spokojnie realizują swoje projekty. Fight Exclusive Night, PLMMA, Arena Berserkerów i inne cykliczne gale nadal robią bardzo dobrą robotę w rodzimym środowisku, ale nie można o tych organizacjach powiedzieć, że są konkurencją dla KSW, bo na ten moment nie są w stanie wypełnić żadnej z największych hal w Polsce.
Nieuchwytny cel, jakim przez lata był Tomasz Drwal, w końcu zagości w klatce KSW. Gdyby w przyszłości Konfrontacja Sztuk Walki zakontraktowała jeszcze takie nazwiska jak Tybura, Grabowski, Lasota czy Niedźwiedź, to każdy kibic wszechstylowej walki wręcz nad Wisłą byłby w stu procentach usatysfakcjonowany. Wtedy tylko, choć teraz też wydaje się to konieczne, należy zwiększyć liczbę gal z czterech do minimum sześciu, by każdy z dobrych zawodników miał zapewnione walki tylko w KSW, a nie musiał walczyć poza krajem.