Konrad Kaźmierczak: Jak wygląda okres przygotowawczy przed twoim drugim występem w UFC?
Joanna Jędrzejczyk: Przygotowania do grudniowej walki przebiegają płynnie i co najważniejsze - bez żadnych kontuzji. Nie ukrywam, że to dla mnie jeden z najmocniejszych okresów przygotowawczych. Zresztą każdy w naszym klubie bardzo mocno trenuje. Trenerzy bardzo dokładnie rozpisują nam cykle treningowe, dlatego zawsze jesteśmy w stu procentach przygotowani do walk i nie inaczej będzie tym razem. Jestem już w fazie sparingów i zadań taktycznych. To dość ciężki okres, na który składa się sporo elementów. Za sobą mam już kilkutygodniowy okres pracy nad wytrzymałością oraz obwodowo-stacyjne treningi ku poprawie kondycji czy siły. Ciężko pracuje dwa razy dziennie, ale jestem z tego bardzo zadowolona.
[ad=rectangle]
Czy planujesz wyjazd na jakieś zgrupowanie poza miejscem zamieszkania?
- Nie, cały okres przygotowawczy będzie odbywał się w Olsztynie. Ja niczego innego nie potrzebuje, mam tutaj doskonałych trenerów, wspaniały team i znakomitych sparingpartnerów - w mojej wadze lub cięższych - wśród nich jest sporo młodych talentów. W przyszłym tygodniu dojadą do mnie jeszcze dwie polskie zawodniczki specjalizujące się w brazylijskim jiu-jitsu, dzięki czemu będę mogła posparować więcej także z kobietami.
Czy łącząc przygotowania z codziennym życiem można optymalnie przygotować się do walki w UFC?
- Moje życie jest dostosowane pod MMA, czyli to co robię, w żaden sposób nie koliduje mi z moim życiem prywatnym. To jest moja główna pasja i jednocześnie praca. Przede mną najtrudniejsze wyzwanie w mojej dotychczasowej karierze. Uważam, że Claudia Gadelha należy do światowej czołówki, ale oczywiście będę gotowa, żeby skrzyżować z nią rękawice i jak bóg da - wyjść zwycięsko z tego pojedynku.
Nie za wcześnie na tak poważne wyzwania? Brazylijka to przecież zawodniczka o bardzo imponującym bilansie walk - ma na koncie 12 zwycięstw i 0 porażek.
- To włodarze UFC decydowali o wyborze przeciwniczki dla mnie. Ja jestem świadoma, że znalazłam się w tej najlepszej lidze mieszanych sztuk walki i przyjmę każde wyzwanie. Po tym starciu któraś z nas straci zero w rekordzie i to na pewno nie będę ja, choć dla mnie rankingi nie mają szczególnego znaczenia. Jestem zawodniczką, która chce się rozwijać, żeby za jakiś czas sięgnąć po mistrzowski tytuł.
Co wiesz o swojej najbliższej przeciwniczce?
- Gadelha jest zawodniczką o zupełnie innej charakterystyce niż ja. Ona preferuje walkę w parterze, zresztą jest trzykrotną mistrzynią świata w jiu jitsu, zaś ja wolę walczyć w stójce.
Czyli scenariusz na najbliższą walkę już znamy?
- Wiadomo, że ona będzie próbowała szukać rozwiązań w parterze, ale od dwóch lat ja także trenuje różne płaszczyzny, więc na pewno rozwijam się również w pozostałych elementach. MMA to jest sport bardzo przekrojowy, który jest zlepkiem różnych sztuk walki i każdy wykorzystuje te atrybuty, który posiada, co nie oznacza, że nie musimy znać i uczyć się pozostałych technik. Doskonale wiem, że wciąż muszę doskonalić obronę przed obaleniami, odnajdywać się w parterze, w zapasach.
Rozumiem, że do parteru przykładasz teraz szczególną uwagę?
- Oczywiście. Jeśli jest okres między walkami, wówczas skupiam się bardziej na treningach parterowych, dużo pracuje też przy siatce.
Stawką najbliższej walki będzie eliminator do walki o pas UFC?
- Tego jeszcze nikt nie wie. No może poza włodarzami UFC. Spekulacje jakieś tam są, ale my skupiamy się na tej najbliższej walce i nie wybiegamy zbytnio w przyszłość. Jeśli wyjdę zwycięsko z tego pojedynku, wtedy będę mogła powiedzieć, że chcę iść po tytuł mistrzowski. Moim celem jest oczywiście pas UFC, ale jeśli nie powalczę o niego w następnej walce, nie będę jakoś szczególnie zmartwiona. Najważniejsze, że chcę się rozwijać, chcę stawać się coraz lepszą zawodniczką.
Po udanym debiucie w UFC czujesz się rozpoznawalną w Polsce gwiazdą mieszanych sztuk walki?
- Nie odczuwam tak tego. W mojej karierze liczy się o wiele bardziej aspekt sportowy niż szum medialny.
A czy twoja obecność w programach śniadaniowych ułatwiła tobie pozyskanie sponsorów?
- Płynność finansowa firm jest dziś tak różna, że nie wszystkie firmy decydują się dziś na sponsoring. Minusem moich występów za oceanem jest fakt, że obecnie żadna stacja telewizyjna w Polsce nie posiada praw transmisyjnych do pokazywania UFC. Na szczęście cieszę się, że mogę liczyć na moich stałych sponsorów, za co jestem im bardzo wdzięczna.
Czy to wsparcie finansowe pozwala ci skupić się wyłącznie na sporcie?
- W chwili obecnej tak, chociaż ja i tak pomagam mamie w rodzinnym interesie, prowadzę także zajęcia rekreacyjno-ruchowe. Jest kilka innych aspektów, które chcę utrzymywać, ponieważ dzisiaj jestem w grze, a jutro może mnie nie być - wystarczy, że dopadnie mnie jakaś feralna kontuzja. Wolę być dodatkowo zabezpieczona, dlatego robię różne rzeczy, które nie pochłaniają mnóstwo mojego czasu. Najważniejsze są dla mnie jednak treningi, tam daje z siebie sto procent. To jest dopiero praca na etacie. Zapewniam, że sportowcy nie śpią pół dnia i potem idą na jeden trening. Profesjonalny sport kosztuje mnóstwo wyrzeczeń.
Żeby zmieścić się w wadze słomkowej, musiałaś zbić kilka kilogramów. Jak to jest teraz z twoją wagą?
- Moja waga ponownie musi spaść w dół, dlatego jestem już na diecie. Nad wszystkim czuwa Jakub Mauricz ze Szczecina, który bardzo mi w tym pomaga. Jest to perfekcjonista i profesjonalista pod każdym względem. Dzięki mojej diecie odżywiam się tak, że moja waga leci w dół, a ja jednocześnie mam energię podczas treningów.
Jak przekonałabyś kibiców mieszanych sztuk walki, żeby wykupili Fight Pass, który jest konieczny do oglądania walk z twoim udziałem?
- Dzięki wykupieniu tego dostępu fani mogą oglądać gale UFC, w których uczestniczy coraz więcej Polaków. To najbardziej prestiżowa federacja na świecie, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. W pakiecie można śledzić również walki w organizacji Invicta, gdzie występuje Karolina Kowalkiewicz.
Możemy spodziewać się walki stulecia w polskim MMA w wydaniu kobiecym? Media od dawna podgrzewają temat potyczki pomiędzy Kowalkiewicz a Jędrzejczyk.
- Każda z nas poszła swoją drogą. Ja bardzo trzymam kciuki za Karolinę. Niech się jej powodzi w federacji Invicta, również życzę jej przejścia do UFC. Na razie do tej walki nie dojdzie, ale nie wykluczam, że do takiego starcia może dojść w przyszłości. Prywatnie nasze relacje są bardzo dobre. To bardziej medialna otoczka podsyca atmosferę. Ja bardzo szanuję ją jako zawodniczkę.
Twój rozdział z muay thai uważasz za zamknięty?
- Tak. Po pierwsze, te zajęcia nieco kolidowały mi z treningami MMA. A po drugie, mój kontrakt z UFC jest na wyłączność. Nie mogę więc walczyć obecnie dla żadnej innej federacji.