Łodzianin feralnego urazu nabawił się na treningu. Podczas jednej z ostatni sesji sparingowych przed walką dla UFC Polakowi wypadł dysk międzykręgowy. Groźna kontuzja wykluczyła go z walki z Dhiego Limą na gali w brazylijskiej Uberlandii.
[ad=rectangle]
Reprezentant Polski w rozmowie z portalem mmanews.pl zapewnił, że stan jego zdrowia poprawia się. - U mnie jest coraz lepiej. Od dwóch tygodni noga mnie nie boli, a od zeszłej środy zacząłem trenować u rehabilitanta. Wzmacniam teraz nogę i mięśnie. Główną przyczyną był kręgosłup, ale w efekcie sparaliżowało mi nogę do kolana. I to był największy ból. Plecy mnie bowiem już nie bolały, ale noga bardzo. Nie mogłem spać do rana z bólu - powiedział popularny "Plastinho", który na bieżąco składał raporty medyczne dla federacji UFC .
Paweł Pawlak zdradził, że najwcześniej w lutym będzie mógł rozpocząć treningi. - Nie mógłbym jeszcze trenować. Przez pierwsze trzy tygodnie tylko leżałem w łóżku. Jeszcze kilka tygodni temu kulałem. Mam teraz dobrego rehabilitanta i zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze, ale niestety potrzeba na to czasu. Najwcześniej w lutym będę mógł zacząć pierwsze treningi i to oczywiście tylko samą stójkę na początek - dodał.
25-letni zawodnik Gracie Barra Łódź wciąż nie wie, kiedy mógłby stoczyć drugą walkę dla największej organizacji MMA. - Ja bym chciał zawalczyć w maju, żeby móc się dobrze przygotować. Nie chcę powtórzyć sytuacji z Peterem Sobottą, gdzie przygotowywałem się pięć tygodni, a faktycznie trenowałem tylko dwa. Tym razem muszę to zrobić z głową. Nie chodzi tylko wyjście i zawalczenie, ale o to, żeby dać z siebie wszystko. Jeszcze pokażę, ile jestem wart. Ostatnio wyszło jak wyszło, teraz będzie inaczej. Kto wie, może kiedyś dojdzie między nami do rewanżu - zaznaczył Pawlak.