Waldemar Ossowski: Jak twoje ogólne wrażenia po gali w Poznaniu?
Jan Błachowicz: Fajne walki, dużo emocji, także z pewnością warto było obejrzeć.
Twój typ na najlepszą walkę gali?
- Dla mnie zdecydowanie "Gamer" dał walkę wieczoru.
[ad=rectangle]
Dlaczego?
- Wiesz co, bo miał według mnie bardzo wymagającego przeciwnika. Podobały mi się "szachy", jakie zrobili podczas pojedynku, a ja lubię tego typu walki. Chodzi mi o to, że cenię, kiedy w walce dzieje się, ale też wszystko jest przemyślane.
Spodziewałeś się, że walka wieczoru dotrwa w ogólne do decyzji sędziów?
- Ogólnie zawsze wierzę, że moi przyjaciele wygrają walkę szybko i bez problemów. Nie zawsze jednak tak jest i tym razem tak było. Zawodnicy z Iranu zawsze są mocni i ciężcy do przejścia. Była to trudna walka dla Borysa, ale dominował praktycznie cały czas, może jedynie oprócz ostatnich 15 sekund.
Jak idą twoje przygotowania do UFC w Krakowie?
- Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze. Na dzień dzisiejszy czuje się na tyle dobrze, że mógłbym już śmiało wychodzić to tej walki.
Kilka godzin temu chyba dopiero wróciłeś z Londynu ze spotkania z fanami?
- Tak, to prawda, że byłem w Londynie na spotkaniu z fanami i dziennikarzami. Ogólnie miałem wrócić wczoraj, ale dotarłem dopiero dzisiaj. Po prostu samolot się zepsuł, były afery na lotnisku...
Czy teraz, choć jesteś dopiero po jednej walce, czujesz, że jesteś jedną z ważniejszych postaci w UFC?
- Wydaje mi się, że tak, bo dostałem walkę co-main event w Polsce. Sam zresztą mogłem zapowiedzieć tą galę, byłem zaproszony do Sztokholmu, więc czuje się naprawdę fajnie.
Praktycznie przez większość kariery byłeś związany z KSW. Czy teraz wyobrażasz sobie, że również możesz zakończyć drogę zawodową w polskiej federacji?
- Szczerze mówiąc, aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość.