Waldemar Ossowski: FEN przetrwał próbę sił. Wojna nierozstrzygnięta (felieton)

Materiały prasowe / Gala FEN
Materiały prasowe / Gala FEN

Pomimo obaw, że 11. gala federacji FEN może okazać się niewypałem, wszystko zakończyło się po myśli włodarzy drugiej siły MMA w Polsce. Torwar wytrzymał dwie imprezy w okresie dwóch tygodni i nikt na tym mocno nie ucierpiał.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2015 roku jako pierwsza organizację gali na warszawskim Torwarze zapowiedziała federacja FEN. Niedługo później, okazało się, że dwa tygodnie wcześniej w tej samej hali imprezę zorganizuje KSW. W tym przypadku pewne było, że ciężko będzie Fight Exclusive Night sprzedać bilety na 11. galę.

O celowym posunięciu ze strony KSW był przekonany prezes FEN, Paweł Jóźwiak. Należy dodać, że w lutym na Torwar zawitała też rosyjska organizacja Absolute Championship Berkut. Z perspektywy czasu należy teraz stwierdzić, że właśnie Rosjanie na tym przepychu gal w stolicy stracili najbardziej. Gala ACB 29, która odbyła się 6 lutego, stała co prawda na wysokim poziomie, ale raczej nie zwróciła się finansowo organizatorom. 5 marca KSW 34, zgodnie z oczekiwaniami, wypełniło Torwar po brzegi i wzbudziło dość duże zainteresowanie w Polsce, pomimo, iż w rozpisce nie było "Pudziana", Chalidowa czy Materli. Darmowa transmisja w Polsacie także mocno wpłynęła na dobry wynik oglądalności wydarzenia.

FEN przetrwał jednak próbę sił. Pomimo opinii wielu nieprzychylnych osób, federacji udało się zapełnić Torwar. Złośliwi powiedzą zapewne, że połowę biletów federacja mogła rozdać za darmo, ale fakty są też takie, że wszystkie stoliki VIP dookoła klatkoringu były wypełnione, a to duży zastrzyk finansowy dla federacji. Poziom walk nie odbiegał też od tego, który mogliśmy widzieć na KSW 34, Szymański i Ziółkowski jako druga para zawodników w Polsce dała pięciorundową walkę mistrzowską, tak jak ma to miejsce w UFC. Sam poziom starcia wieczoru był zresztą bardzo wysoki, a karta gali FEN 11 zawierała przecież aż 13 walk (o 5 więcej niż na KSW 34).

Oprawa gali to niemal kopia, tego co przez lata obserwujemy w KSW, a na Torwarze została wzbogacona nawet w pokazy pirotechniczne. Przede wszystkim należy pochwalić federację za małe przerwy pomiędzy walkami i widać, że FEN uczy się na błędach. Na wcześniejszych galach nie raz trzeba było czekać aż 30 minut na kolejne pojedynki. W stolicy nawet, gdy przerwy były, to umilały je występy artystów, transmisja przebiegła chyba sprawniej niż dwa tygodnie wcześniej przy okazji KSW 34.

To nie był artykuł sponsorowany, warto to podkreślić. Cieszy z pewnością jeden fakt - w końcu w Polsce wyrosła konkurencja dla KSW. Gdy jest rywalizacja, poziom analogicznie wzrasta. Mając w pamięci, jak wcześniej kończyły organizacje MMA Attack czy PROMMAC, z takiego faktu należy się ogromnie cieszyć. Teraz gal na wysokim poziomie nie będzie w Polsce cztery, a dziewięć i więcej, gdyż FEN robi w roku o jedną galę więcej od KSW.

Z Warszawy, Waldemar Ossowski.

Zobacz wideo: Efektowne i błyskawiczne poddanie Pawła Żelazowskiego na FEN 11

Źródło: WP SportoweFakty

Komentarze (0)