W rozmowie z WP SportoweFakty była mistrzyni KSW poinformowała między innymi o swoich planach na rok 2016, skomentowała możliwe starcie o pas z Joanną Jędrzejczyk i wypowiedziała się o swojej rywalce, Heather Clark.
Maciej Szumowski: Jesteśmy świeżo po ogłoszeniu walki z Heather Clark na UFC w Rotterdamie. Jak forma?
Karolina Kowalkiewicz: Bardzo dobrze, coraz lepiej z dnia na dzień. Już od jakiegoś czasu jestem w treningu, także będzie dobrze.
Kiedy dowiedziała się pani o ogłoszeniu pojedynku? Mamy koniec marca, starcie na początku maja. Czasu jest niewiele.
- Już od dłuższego czasu wiem, że zawalczę w Rotterdamie. Trenowałam pod kątem tego terminu. Ale rywalkę miałam potwierdzoną tak naprawdę niedawno, bodajże w tamtym tygodniu.
Jak wyglądają pani treningi?
- Trenuję w Gracie Barra Łódź pod okiem moich trenerów Marcina Rogowskiego i Łukasza Zaborowskiego. Zapasy szlifuję pod okiem Dawida Pepłowskiego. Tak naprawdę, to trenuję tak, jak zawsze - jak przed każdym innym pojedynkiem. Prawdopodobnie do Łodzi ściągniemy kilka dziewczyn, żeby ze mną sparowały, wspólnie ćwiczyły. Wygląda to standardowo.
Planuje pani jakieś wyjazdy, obozy?
- Już nie. Raczej będziemy ściągać zawodniczki do Łodzi.
Rywalka - Heather Clark. Co może pani o niej powiedzieć?
- Tak naprawdę w tym momencie jeszcze niewiele o niej wiem, nie miałam czasu, żeby dokładnie prześledzić jej karierę, obejrzeć jej walki. Moi trenerzy już to zrobili, także no na razie nie chcę się wypowiadać na jej temat. Jeszcze zbyt wiele o niej nie wiem.
Środowisko jest dość zawiedzione doborem przeciwniczki. Nie jest to najsilniejsze możliwe nazwisko w dywizji.
- Początkowo padło inne nazwisko, którego nie mogę zdradzić. Była to dziewczyna z czołówki. Byliśmy święcie przekonani, że będę z nią walczyła. Z jakichś tam powodów po prostu musiała się wycofać z tej walki, ponieważ nie da rady się przygotować. UFC szukało kogoś innego. Wiem, że większość dziewczyn z czołówki ma już zaklepane walki, więc cieszę się, że w ogóle będę mogła walczyć. Chciałam walki w Rotterdamie i fajnie, że dojdzie do jakiegokolwiek pojedynku. Tak jak mówiłam wcześniej - ja sobie nie wybieram rywalek, zawalczę z każdą dziewczyną, którą mi zaoferuje UFC.
Rywalki podobno bały się starcia z panią. Jakieś konkretne nazwiska?
- Nie mogę powiedzieć kto, ale to prawda.
[nextpage]
Maciej Szumowski: Poprzedni pojedynek miała pani 19 grudnia, Randa Markos wtedy nie bała się starcia. Trochę czasu już minęło, więc można wyciągnąć jakieś wnioski. Najłatwiej nie było...
Karolina Kowalkiewicz: Łatwo nie było, ale też nie było jakoś trudno. Wcześniejsza walka z Kalindrą Farią była dużo trudniejsza dla mnie. Wiadomo, że każdy pojedynek jest inny, ale cieszę się, że wygrałam. Jestem zadowolona z tego jak pracowałam w trzeciej rundzie. Mam nadzieję, że teraz kolejne starcia będą coraz lepsze.
Wtedy Stany Zjednoczone, teraz Holandia... Debiut UFC w Rotterdamie. Jakie są pani odczucia?
- Fajnie, że zawalczę w Europie, bo bardzo tego chciałam. Chciałam mieć walkę blisko Polski. Wiem, że wielu moich znajomych się wybiera na ten pojedynek, więc na pewno będę czuła wsparcie swojej publiczności i będzie pełna energia na hali. Nie mogę się już doczekać.
Dotychczas toczyła pani po dwie walki rocznie. Na 2016 plan jest taki sam, czy jednak trochę szybsze tempo?
- Mam nadzieję, że już trochę więcej. Miałam problemy ze zdrowiem, niestety. Moje walki były od tego uzależnione i nie mogłam się przygotować tak, jakbym chciała. Teraz już to wszystko się zmieniło, co zresztą widać po ostatniej rywalizacji. "Zrobiłam" trzy rundy i mogłam spokojnie walczyć jeszcze kolejne trzy. Dlatego mówię, że w tym roku zależy mi na większej liczbie pojedynków. Po Rotterdamie, chciałabym jeszcze starcia może pod koniec albo w połowie wakacji. O ile oczywiście nie będę miała żadnej kontuzji. Później chciałabym jak najszybciej jeszcze jedną i gdyby dało radę stoczyć cztery pojedynki w tym roku to byłabym przeszczęśliwa.
Ambitne plany. Widzę, że chce pani jak najszybciej dojść do walki o pas, który ma inna Polka, Joanna Jędrzejczyk. Starcie polsko-polskie to dobry pomysł?
- Moim celem i największym marzeniem jest pas organizacji UFC, który w tym momencie ma Asia Jędrzejczyk. Jeżeli dalej go będzie miała, to oczywiście, że bardzo chętnie z nią powalczę. Dla polskiego MMA na pewno byłoby to coś, że dwie Polki walczą o pas największej organizacji na świecie. To naprawdę byłoby wielkie wydarzenie.
Na pewno byłaby to dobra walka wieczoru dla kolejnej gali UFC w naszym kraju... Wie pani coś o planach Ultimate Fighting Championship odnośnie Polski?
- Nie mam pojęcia. Ja się w politykę nie mieszam.
Joanna Jędrzejczyk ma aktualnie pas UFC, w lipcu rewanż z Claudią Gadelhą. Jak pani ocenia ten pojedynek?
- Trudno mi powiedzieć. Tak naprawdę, jakbym oceniała obiektywnie, 60:40 na korzyść Asi. Raczej to wygra, ale nie będzie miała tak łatwo. Claudia wydaje mi się dużo bardziej pewna siebie niż przed pierwszym starciem. Zobaczymy, jak to będzie. Ja naprawdę wierzę w Asię i że Claudia jej tego pasa nie odbierze, aczkolwiek nie będzie tak łatwo.
Polka ma szansę zostać gwiazdą UFC
Przed walką Jędrzejczyk w UFC, czekają nas jeszcze inne starcia Polaków. Błachowicz, Stasiak, Tybura - ci zawodnicy powalczą w kwietniu w Zagrzebiu.
- Kibicuję wszystkim, mam nadzieję, że chłopaki dobrze się zaprezentują, dadzą dobre walki. No i na końcu to ich ręce powędrują w górę.
Żeńskie MMA w Polsce to teraz Jędrzejczyk, Kowalkiewicz i przepaść. Widzi pani jakąś następczynię w KSW?
- Mamy kilka nazwisk, chociażby Lena Tkhorevska albo Kasia Lubońska, która ostatnio przegrała, ale to nie znaczy, że nie będzie jeszcze wygrywać. Ronda Rousey też przegrała (śmiech). Każdemu może się noga powinąć. Katarzyna Sadura niedawno miała swój debiut zawodowy, moja klubowa koleżanka. Znokautowała rywalkę w kilkanaście sekund, więc ją obserwujcie, bo to naprawdę duży potencjał. Dziewczyna z nokautującym ciosem, co się rzadko zdarza w kobiecym MMA. Jest bardzo sprawna i robi szybkie postępy. 2 maja ma walkę w Zamościu, warto ją obserwować. Będzie o niej głośno. Poprzedni pojedynek miała w limice wagowym do 61 kilogramów, teraz już do 57. Usłyszycie o niej.
Właśnie, kategoria do 61 kilogramów. Ostatnio w niej sporo zawirowań. Pas UFC traciły Ronda Rousey, Holly Holm i teraz ma go Miesha Tate... Jak widzi pani sytuację w tej dywizji?
- Szkoda, że Holly straciła pas, ale z drugiej strony to cieszę się, że Miesha go zdobyła, bo naprawdę jest to bardzo doświadczona zawodniczka, która bardzo długo siedzi w tym sporcie i jest chyba najbardziej doświadczoną fighterką w UFC. Zasłużyła na ten pas. A co dalej? Zobaczymy. Już mówiłam - w politykę się nie mieszkam.
Rozmawiał Maciej Szumowski
Zobacz wideo: 5 procent lżejsza, 25 procent skuteczniejsza - nowa koszulka reprezentacji Polski