Dla obu zawodniczek będzie to druga walka w organizacji UFC. Heather Clark w debiucie pod szyldem Ultimate Fighting Championship jednogłośną decyzją sędziów pokonała Bec Rawlings. Karolina Kowalkiewicz natomiast wypunktowała Randę Markos.
Trenująca na co dzień w Syndicate MMA Amerykanka, wyjdzie do klatki z serią dwóch zwycięstw z rzędu. Wcześniej ponosiła jednak porażki - trzykrotnie przegrała decyzjami sędziów, a raz lekarz nie dopuścił "Hurricane" do drugiej rundy.
Ostatnią walkę Clark stoczyła w grudniu 2014 roku. Długa przerwa od startów spowodowana była kontuzją, jakiej nabawiła się Amerykanka. Jest ona jednak pewna siebie przed niedzielnym pojedynkiem i wszystyko wskazuje na to, że łatwo zwycięstwa nie odda.
ZOBACZ WIDEO Szczere słowa Karoliny Kowalkiewicz o debiucie w UFC
WP SportoweFakty: Jak się Pani czuje przed zbliżającą się walką? Jak nastawienie?
Heather Clark: Czuję się lepiej, niż przed każdą poprzednią walką. Dłuższa przerwa od walk pomogła mi zastanowić się nad tym, gdzie obecnie się znajduje i co dalej z moją karierą. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę walczyć w UFC, a moim planem na niedzielę będzie zdominowanie tej walki. Pracowałam najciężej w swojej karierze.
Będzie to Pani pierwsza walka w Europie. Czy nie czuje Pani stresu lub jakichkolwiek negatywnych emocji związanych z tym wylotem?
Tak, to będzie mój pierwszy raz w Europie. Tak naprawdę to będzie moja pierwsza walka poza Stanami Zjednoczonymi. Na samym początku byłam trochę zestresowana problemami mogącymi wyniknąć ze zmianą strefy czasowej, jednak do Rotterdamu przyleciałam tydzień przed walką i już się o to nie martwię. Rozmawiałam z wieloma zawodnikami, którzy wcześniej walczyli poza Stanami Zjednoczonymi i dostałam mnóstwo porad na temat tego, jak poradzić sobie z "jet lagiem".
Pani najbliższa przeciwniczka, Karolina Kowalkiewicz, jest niepokonana w zawodowym MMA. Co Pani sądzi na temat jej stylu walki?
Myślę, że Karolina będzie bardzo wymagającą przeciwniczką. Nie bez powodu jej rekord to osiem zwycięstw i ani jednej porażki. Z pewnością jest ona świetna w każdej płaszczyźnie, a w stójce potrafi użyć naprawdę dużo siły. Ma bardzo szybkie ręce i świetnie pracuje na nogach. Wykazuje się także świetną kondycją i potrafi narzucać swoje tempo. Moje zalety są bardzo podobne do jej, jednak kilka z moich umiejętności trzymam w ukryciu i pokażę je podczas walki, dzięki czemu zdołam zdominować pojedynek i ostatecznie go zwyciężyć.
Czy walki z Randą Markos, Kalindrą Farią lub Mizuki Inoue zrobiły na Pani jakiekolwiek wrażenie?
Karolina była po prostu mądrzejszą zawodniczką w tych walkach. Wierzę, że jeśli jej przeciwniczki miały by inną taktykę, wtedy by zwyciężyły.
Pani poprzednia walka miała miejsce w grudniu 2014 roku. Co było powodem tak długiej absencji?
Zerwałam więzadła podczas programu The Ultimate Fighter w grudniu 2014 roku. Cztery dni po walce, którą wtedy stoczyłam, miałam operację i od tamtej pory musiałam zrobić bardzo długą przerwę od walk. Nie spodziewałam się, że to będzie tyle trwało, jednak teraz czuję się silniejsza, niż kiedykolwiek.
Karolina Kowalkiewicz jest na dziesiątym miejscu w ranking UFC oraz na czwartej pozycji w rankingu portalu Sherdog.com. Wielu ekspertów uważa, że będzie to gra do jednej bramki. Co Pani sądzi na ten temat?
Ja przed kontuzją też znajdowałam się w tym rankingu, byłam wtedy na dziesiątym miejscu. Obecnie uważam, że jest to dla mnie świetna walka, a zwycięstwo będzie dla mnie czymś fantastycznym!
Co jest obecnie Pani motywacją do trenowania? Droga do walki o pas organizacji?
Moją motywacją jest miłość do tego sportu i chęć zostania jak najlepszą zawodniczką. Oczywiście głównym celem jest zostanie mistrzynią UFC. Teraz jednak skupiam się na walce, które odbędzie się w Rotterdamie.
W lipcu do kolejnej obrony tytułu mistrzowskiego stanie Joanna Jędrzejczyk. Co sądzi Pani na temat tej walki i kto zwycięży ten pojedynek?
Myślę, że Joanna zwycięży jednogłośną decyzją sędziów. Widzę, jak Joanna punktuje Claudię ogromną ilością kopnięć i uderzeń.
Rozmawiał Jakub Madej.