Od kilku tygodni w mediach pojawiają się informacje o sprzedaży największej organizacji MMA na świecie. Pierwsze doniesienia podawał dziennikarz ESPN.com, Darren Rovell, który sugerował, że federacja UFC może wpaść w ręce Chińczyków, a konkretnie Wanga Jianlina - najbogatszego człowieka w tym kraju.
Szef UFC, Dana White ciągle zaprzecza napływającym informacjom, jednak nie wyklucza, że jest kwota, przy której usiadłby do rozmowy o sprzedaży.
- Nie jesteśmy na sprzedaż - komentował stanowczo w The Dan Patrick Show. - Cały czas pracujemy nad różnymi umowami i globalną ekspansją. Od początku, gdy pojawiły się te doniesienia, powtarzałem, że nie, nie jesteśmy na sprzedaż, ale powiem tak - jeśli ktoś pojawi się z 4 miliardami dolarów, możemy rozmawiać. Zdecydowanie możemy rozmawiać - dodał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Mocne słowa Marcina Różalskiego. "Jestem chuliganem, oprychem i prostakiem"
Amerykańscy dziennikarze doszli do przecieków, z których wynika, że włodarze UFC na pewno chcą dokonać sprzedaży, ale udziałów w wysokości 10-15 procent. Celem jest ekspansja na rynek azjatycki.
- Wiąże się to z tym, że wielu rzeczy nie mogę ujawnić. Pracujemy nad rozwojem firmy i wejściem na nowe obszary jak Chiny, Japonia, Korea. Więc tak, cały czas pracujemy nad różnymi umowami - potwierdził White.
Warto wspomnieć, że w 2001 roku bracia Feritita kupili UFC za 2 miliony dolarów. Przez 15 lat organizacja stała się światową potęgą i rajem finansowym dla większości zawodników.
- Jesteśmy z Fertittami razem od długiego czasu. Jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. Dobrze nam się razem pracuje i jeśli coś byśmy zrobili, to byłaby to wspólna decyzja - mówił White.
Kiedy właściciele federacji zdecydują się na oddanie jej w obce ręce?
- Dzień, w którym zdecydujemy się na sprzedaż, będzie dniem, w którym nie będę chciał się już tym zajmować. Teraz to kocham. Kocham ten biznes. Kochan ten sport - dodał na koniec.