- Nie będę walczył z Mamedem ponownie, ponieważ go szanuję, on jest moim bratem. KSW może dać mi szansę walki, ale nigdy z nim, bo to mnie rani. Moja cała rodzina mówiła, żebym nie walczył z nim, bo on jest moim bratem - powiedział po walce Karaoglu.
Turek, który na stałe mieszka w Niemczech, pokazał się ze znakomitej strony w starciu z gwiazdą KSW. Podczas pojedynku widać było, że Chalidow obawia się wymian w stójce z przeciwnikiem, stąd zachęcał on Turka do podjęcia walki w parterze. Sędziowie po trzech rundach zdecydowali się przyznać większościową wygraną 36-latkowi z Groznego.
- Mamed jest mistrzem i pozostanie mistrzem, ponieważ jest moim bratem. Dla mnie to nie jest problemem, że to on jest czempionem - dodał Karagluu. Według 38-latka mieszkającego w Dusseldorfie pojedynek powinien zakończyć się jego wygraną, ale ze względu na bliskie relacje z Chalidowem nie przeszkadza mu, że pas pozostał w Polsce.
Co ciekawe Mamed Chalidow w kwestii rewanżu jest otwarty. Do drugiej walki mogłoby dojść jednak najwcześniej za rok, gdyż mistrz KSW postanowił zrobić sobie co najmniej 12-miesięczną przerwę od MMA.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk: byliśmy o krok od zwycięstwa