Były zawodnik UFC i WSOF jest prowokatorem dyskusji o tym, czy polskie organizacje MMA powinny wprowadzić badania na doping. Palhares już "rośnie" na zdjęciach przed walką z byłym mistrzem KSW i w Zielonej Górze może wyglądem przypominać komiksowego "Hulka".
O tym, że Palhares nie do końca będzie grał fair przed walką w Polsce, w swoim blogu wspomniał już Łukasz Jurkowski. - "Pniak" przyjedzie tutaj naładowany uranem tak, że jak zgaśnie światło w hali, to spokojnie damy radę dalej obejrzeć tę walkę i jeszcze zasili wozy transmisyjne Polsatu - napisał "Juras". Jeśli bowiem 36-latek miał ograniczenia i musiał pilnować się za oceanem, walcząc dla UFC i WSOF, to teraz ma absolutnie wolną rękę i w swoich przygotowaniach może wspomagać się tym, czego tylko jego dusza zapragnie. Za przekroczenie testosteronu został już przecież raz ukarany w walce przeciwko Hectorowi Lombardowi.
Jak będziemy oceniać walkę Brazylijczyka z Polakiem? Warto pamiętać, że chociaż w KSW nadal nie kontroluje się zawodników na doping, to Michał Materla jest jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników tych, którzy wspomagają się nielegalnie. Warto jeszcze wspomnieć ostatnie słowa Joe Rogana o byłym zawodniku UFC. Znany komentator podsumował Palharesa tak: - On jest teraz cholernie ciężki. Walczył w wadze półśredniej a teraz wygląda jak zawodnik wagi ciężkiej. Teraz go już nikt nie kontroluje, to jest szalone. Ten gość na 100 proc. jest na sterydach!
Badania antydopingowe poza UFC stosuje niewiele organizacji na świecie, tym bardziej w Polsce. Nad Wisłą koszt takiej kontroli jest zbyt duży, ale czy na krok ku czystości w tym sporcie nie stać najlepszej polskiej federacji? Myślę, że nie pieniądze są problemem w tym przypadku. MMA to nadal sport rządzący się swoimi prawami. Po UFC widać, jak polityka antydopingowa co rusz wyklucza zawodników z walk, robi się tam wielką czystkę. Co by było gdyby taka czystka dotknęła polskiego giganta MMA? Na razie wszechstylowa walka wręcz nie dorosła jeszcze do tego, aby w 100 procentach walczyli tam zawodnicy, którzy nie wspomagają się rożnymi zabronionymi specyfikami. Obecnie nikt nie jest w stanie tego zapewnić bez badań.
ZOBACZ WIDEO Ewa Swoboda: przyszła pora na dorosłe bieganie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Ostatnio miałem okazję odwiedzić jeden z klubów w Trójmieście i z ciekawości zapytałem się kilku zawodników znanych na polskiej scenie MMA, co sądzą o wprowadzeniu badań. Zdania były podzielone, jedni chcieli, aby w MMA rywalizacja była czysta, drudzy twierdzili, że na tę chwilę nie ma sensu wprowadzać kontroli. Mieszane sztuki walki to dyscyplina sportowa, która żyje własnym życiem. Nikt nie wspomaga fighterów z pieniędzy państwowych i nie jest to nawet dyscyplina olimpijska, stąd podejście do niej nie zawsze musi trzymać się profesjonalizmu.
W kwestii badań na doping w MMA ważne, a jeśli nawet nie najważniejsze, jest zdanie kibiców, bo to oni płacą za bilety czy wykupują transmisję w PPV. Kiedy jednak zawodnicy jednej dywizji wagowej różnią się znacznie od siebie tężyzna fizyczną, to warto zastanowić się, czy ich walka będzie toczona na równych zasadach, czy może jeden z nich powinien do niej przystępować z pewnym handicapem. Nie wszyscy bowiem, cytując Damiana Grabowskiego, swoją formę łapią na jedzeniu pierogów, schabowego i kaszanki.
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>